Home
M238. MacDonald Laura CĂłrka doktora Prestona
Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 03 Heather's gift
Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
Foster, Alan Dean Spellsinger 7 Son of Spellsinger
Jennifer R. 01 Alt. (tśÂ‚um. nieoficjalne)
William Shatner Tek War 01 Tek War
Donald_Robyn_ _Letnia_burza
James Axler Deathlands 010 Northstar Rising
H. Beam Piper Last Enemy
1.Dzieje śąydów w Polsce Obszerne opracowanie historyczne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katafel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    powietrzem. Nie miała czasu na dłuższe sentymentalne wspomnienia. Dziś
    jeszcze czekało na nią wiele pracy. O zmartwieniach, które ją ostatnio
    przygniatały, rozmyślała pięć minut wcześniej, kiedy nakładała na siebie
    białe szorty i zieloną bluzkę na ramiączkach. Złapała się na tym, że
    większość jej myśli skierowana jest ku Kane'owi.
    Piknik był dwa dni temu. Wczoraj Kane przyszedł wprawdzie i widzieli
    RS
    71
    się, ale nie mieli okazji, żeby być z sobą sam na sam. Nie udało im się uciec
    przed podejrzliwym wzrokiem dziewcząt, które bacznie ich obserwowały i
    nie spuszczały ich z oka ani na chwilę. Zuzanna myślała, co by tu zrobić,
    aby byli sami, ale okoliczności temu nie sprzyjały.
    Zuzanna nigdy nie miała romansu, nie wiedziała więc, jak należy
    zachować się w takiej sytuacji. Zresztą, nie była zupełnie psychicznie
    przygotowana na taki obrót sprawy. Może dlatego tak szybko wpadła w
    pułapkę Kane'a? Nie mogła znalezć żadnej logicznej odpowiedzi. Jednego
    była pewna - bardzo za nim tęskniła, za jego naturalnym ciepłem, szczerym
    półuśmiechem, którym wszystkich sobie zjednywał. Fascynował ją
    wszystkim: sposobem patrzenia, umiejętnością czytania między jej słowami
    i wydobywaniem tego, co tak skrzętnie chowała przed innymi. Wiedziała,
    że to szaleństwo, ale Kane był ciągle obecny w jej myślach.
    Zuzanna zmrużyła zielone oczy i spojrzała na kurz unoszący się w oddali.
    Serce zabiło jej mocniej. Zbliżający się samochód jechał jednak zbyt wolno,
    aby mógł to być Kane. W tej chwili przypomniała sobie, że dziś rano Roger
    zapowiadał swoją wizytę. Zuzanna ukryła niezadowolenie i wyszła, żeby go
    powitać.
    - Dzień dobry, Roger - zawołała, otwierając drzwi.
    - Dzień dobry - odpowiedział wesoło. - Wypoczęta po pikniku?
    - Co masz na myśli? - zapytała Zuzanna, nie zmieniając tonu głosu.
    Wiedziała już, że całe miasteczko plotkuje na temat jej związku z
    Kane'em, a ich wspólne zniknięcie na całe piknikowe popołudnie dolało
    tylko oliwy do ognia. Dziewczęta szukały jej wtedy ponad godzinę i kiedy
    wróciła do domu, nie omieszkały jej tego wypomnieć.
    - No, no! Koszyk nie każdej dziewczyny jest wart pięć tysięcy dolarów.
    - Ach, o to chodzi - Zuzanna odetchnęła z ulgą i roześmiała się. - Muszę
    się przyznać, że było to dla mnie ogromne zaskoczenie - powiedziała
    przechodząc z gościem do salonu.
    - Gdzie są dziewczęta?
    - Siadaj, proszę. Jestem pewna, że Ramona usłyszała twój samochód i za
    chwilę będzie tu z kawą.
    RS
    72
    - Dobrze by było - odpowiedział z humorem. - Jak wiesz, Luiza jest w
    ciąży i miewa przedziwne zachcianki, i to w środku nocy, przez które ja,
    niestety, nie wysypiam się. Filiżanka kawy postawiłaby mnie na nogi.
    - Na pewno twoje poświęcenie będzie wkrótce wynagrodzone -
    powiedziała rozbawiona Zuzanna.
    - Ja też w to wierzę - powiedział Roger. Położył teczkę na stole i podsunął
    sobie krzesło. - Tak długo czekaliśmy na to dziecko. Obydwoje bardzo go
    pragniemy. %7łebyś wiedziała, jak wiele już przygotowaliśmy... -Przerwał na
    moment i spojrzał na Zuzannę. - Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie
    przyjechałem tu, żeby rozmawiać z tobą o dzieciach.
    - Tylko nie przepraszaj - odpowiedziała szybko. - Myślę, że ojcostwo to
    cudowna rzecz. Każdy przyszły ojciec powinien być tak rozradowany jak ty.
    Możesz tylko świecić przykładem...
    Właśnie w tej chwili do salonu weszła Emily Jane, a właściwie wpłynęła
    lekkim, tanecznym krokiem, nucąc pod nosem mało znaną piosenkę i
    wymachując długim boa ze strusich piór. Estella szła tuż za nią w butach na
    wysokich obcasach i z konewką w ręku. Pod nosem mruczała coś
    niezrozumiale.
    - Muszę wam powiedzieć, że te rośliny wypijają bardzo dużo wody, o
    wiele za dużo. Trzeba je podlewać prawie codziennie. Są gorsze nawet od
    niektórych dzieci - zaczęła głośniej Estella, patrząc w stronę Rogera i
    prawie natychmiast dodała: - Wielkie nieba! Znowu rozmawiacie o
    interesach? A może o czymś innym?
    Dopiero teraz Zuzanna przypomniała sobie, że nie uprzedziła dziewcząt o
    wizycie Rogera. Miała z nim przecież do końca omówić sprawę sprzedaży
    Magnolia Trails.
    Roger otworzył teczkę i wyjął z niej plik papierów.
    - Proszę się nie martwić, panno Estello. Właśnie przyniosłem Zuzannie do
    podpisu kilka papierów. - Zwrócił się do Zuzanny: - Podczas naszej
    ostatniej rozmowy byłaś już prawie zdecydowana sprzedać Cathouse.
    Pozwoliłem więc sobie posunąć tę sprawę naprzód i sporządziłem kilka
    wstępnych umów. Proszę, oto one. Rzuć na nie okiem.
    RS
    73
    Zuzanna przysunęła do siebie kilka kartek. Poczuła ściskanie w żołądku.
    - Co to za papiery? - zapytała.
    - Na ich podstawie mogę w twoim imieniu wystawić dom na sprzedaż.
    Umieściłem kilka terminów, które mogłyby ci odpowiadać. Jeszcze jedno,
    nie wiem, czy myślałaś o tym, ale może ewentualny nabywca chciałby
    kupić dom razem z meblami i całym wyposażeniem. Uniknęłabyś w ten
    sposób wystawiania tych rzeczy na licytacje.
    - Licytacja - burknęła niegrzecznie Estella, zraszając dość obficie roślinę
    stojącą w rogu pokoju.
    - Czy ktoś mówił tu o licytacji? - zapytała Ramona, wnosząc do salonu
    tacę z kawą.
    - Moje biedne dziecko - powiedziała Emily Jane.
    - Czy myślisz, że znajdzie się ktoś, kto chciałby kupić także nasze meble?
    - zapytała niepewnie Zuzanna.
    - To całkiem prawdopodobne. Wszystko zależy od tego, na co zechce
    przeznaczyć to miejsce przyszły właściciel.
    - Oczywiście - mruknęła Zuzanna, spoglądając z niechęcią na leżące przed
    nią papiery. Rzuciły się jej w oczy krótkie terminy sprzedaży domu i
    pomyślała, że sprawę ma już prawie za sobą.
    - Początkowo myślałem, że będzie mi trudno sprzedać Cathouse - zaczął
    Roger. - Ale teraz, kiedy Kane Benedict jest w mieście... Dziękuję, panno
    Ramono. Nikt nie robi takiej dobrej kawy jak pani.
    - Dziękuję ci, chłopcze! Filiżankę kawy, Zuzanno?
    - Tak, poproszę - powiedziała, odrywając się na moment od przeglądania
    papierów.
    Ramona postawiła przed nią filiżankę i zaczęła nalewać... nalewać, a
    czarny płyn szybko zbliżał się do brzegów naczynia.
    - Czy ta twoja urocza żoneczka dba chociaż o siebie? - zapytała Rogera.
    - Ramono! - zawołała wystraszona Zuzanna, kiedy kawa zaczęła wylewać
    się z filiżanki i wsiąkać w papiery Rogera.
    - Co, kochanie? - Ramona spojrzała nieobecnym wzrokiem na Zuzannę,
    ale nie przestała dolewać kawy.
    RS
    74
    Roger złapał Ramonę za rękę, w której trzymała dzbanek i zawołał:
    - Panno Ramono, pani pozwoli, że jej pomogę!
    - Wielkie nieba, spójrzcie, co zrobiłam! - wykrzyknęła Ramona. -
    Dziewczęta, chodzcie tutaj.
    - Co za wstyd - zgodziła się Emily Jane.
    - Oj, niedobrze - wtrąciła Estella.
    Zuzanna opadła na krzesło i ukryła głowę w dłoniach.
    - Proszę się nie martwić, panno Ramono - powiedział Roger, sprzątając
    papiery ze stołu. - Moja sekretarka napisze to wszystko jeszcze raz -
    zapewnił starszą panią.
    - A jak długo będzie to pisała?
    - Niezbyt długo.
    - Niech dziewczyna nie pracuje za ciężko, Rogerze. Może się
    przepracować - powiedziała Estella, dopijając swoją kawę. - Wszyscy
    potrzebujemy trochę czasu... a potem...
    - Wakacje! - zawołała Emily Jane. - Oto czego potrzebuje sekretarka.
    - Och! Ona właśnie miała wakacje, panno Emily Jane. Zuzanna ożywiła
    się.
    - Nie zwracaj na nie uwagi, Roger. Jak zwykle, dziewczęta przesadzają.
    - Wolę przesadzać w tych niż w innych rzeczach -oznajmiła urażona
    Ramona.
    - Och! Spójrzcie! Podjeżdża furgonetka doręczyciela - zawołała Emily
    Jane. - Chodzcie, zobaczymy, co nam przywiózł.
    Wszystkie trzy szybkim krokiem ruszyły w stronę zbliżającego się
    doręczyciela i odebrały od niego trzy pięknie opakowane i przewiązane
    wstążeczką paczuszki. Każda z nich miała znak firmowy ekskluzywnego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.