Home Antologia Bale maturalne z piekĹa Antologia BaĹnie Milosc i wolnosc poza cialem D. Sugier MilośĄ JesenskÄË & Robert LeśÂniakiewicz Tajemnica ksićÂśźycowej jaskini ZwoliśÂski Andrzej WokóśÂ Masonerii Jeff Lindsay Dexter 3 Dexter in the Dark Lois McMaster Bujold Borders of Infinity Ellis Lucy NeapolitaśÂskie noce Naomi Novik Temeraire 1 His Majesty's Dragon Asimov, Isaac Magical Worlds of Fantasy Faeries |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] * Następnego dnia podczas pracy na plantacji zauważył, że Maddy także zmieniła się. Stawała się bardziej kobieca. Jej piersi, które poprzednio były w doskonałej proporcji do całej figury, wydawały się teraz nabrzmiałe. Pośladki, dotąd szczupłe, rozsadzały jej dżinsy. Wszyscy mężczyzni spośród winobrańców spoglądali na nią łakomie. Zmieniał się też mały Włoch. On jednak na gorsze. Dotychczasowa, ledwo zauważalna zniewieściałość, obecnie bardziej się zaznaczyła. Jego sposób chodzenia nabrał większej finezji. Głos zrobił mu się piskliwy, o wyższej tonacji. Jacky czuł, że mógłby zabić Bartoliniego bez większych skrupułów; czuł też, że być może w końcu będzie musiał to zrobić. * Tego wieczora siedzieli przy swym stoliku w kawiarni. Jacky wpatrywał się w Lorenza z pogardą. Zauważył właśnie, że ciało Włocha nabierało pewnej miękkości, a pod jego koszulą zaczynały rysować się dwie wypukłości. Maddy była zdenerwowana. Od dawna przywykła do spojrzeń pełnych podziwu. Jednak spojrzenia, jakimi obdarzali ją teraz mężczyzni - a także niektóre kobiety - napawały ją niepokojem. Jedynie Lorenzo zdawał się być z tego wszystkiego niezmiernie zadowolony. Zamówił butelkę koniaku, by uczcić rozkwit urody Maddy oraz ich przyszłe bogactwo. - Pozwólcie mi wreszcie dokończyć opowieść o kulcie Attysa i Kybele, co? - powiedział Lorenzo. Wydostał cygaro ze swych nieprzebranych zapasów, które przechowywał w czarnej kurtce. - Dokładnie 22 marca rozpoczynały się igrzyska. Kapłani - gallowie ścinali sosnę, którą spowijali jak zwłoki i przybierali girlandami z fiołków. Na trzeci dzień rozbrzmiewały trąbki. Przed zebranymi tłumami pojawiali się kapłani. Gallowie tańczyli do głośnej muzyki instrumentów, na których grali inni kapłani, a kiedy tańce stawały się coraz to bardziej dzikie, nacinali sobie ręce i zraszali krwią ołtarz Kybele. Kapłani mieli miecz, specjalny miecz zrobiony ze srebra i ostry jak brzytwa. Wino lało się strugami. Z czasem, wraz z muzyką i krwią, ekscytacja religijna ogarniała tłum. Wielu mężczyzn rozbierało się, ujmowało miecz i na miejscu pozbawiało się swej męskości. Następnie rzucali swe członki na ołtarz Kybele, gdzie kapłani zbierali je i przygotowywali do spalenia na polach. - Przestań! - krzyknęła Maddy. Prosto w twarz chlusnęła mu koniakiem z kieliszka i uciekła od stołu. Lorenzo wykrzywił się w uśmiechu, podczas gdy alkohol ściekał mu po twarzy. - Tak, ale to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Były jeszcze sekretne obrzędy wyłącznie dla kapłanów i nowo wtajemniczonych. Mówiono, że to one dopiero dawały im bliskie obcowanie z ich bogiem. - Ale my już tego spróbowaliśmy, czyż nie, Amerykaninie? To umożliwia kapłańskie wino. * Jacky obudził się o trzeciej w nocy. Czuł nieodpartą żądzę napicia się wina. Narastała w nim jak pożądanie seksualne. Po cichu ubrał się i wymknął z baraku. Księżyc rozświetlał mu drogę do pomieszczenia w grocie. Zapalił lampkę i opuścił się w dół. Jacky wziął dzban i łapczywie pił. Wino ciekło mu po wargach. Roześmiany wycierał sobie usta rękawem. Rozpoczęło się znajome pulsowanie, tym razem znacznie bardziej intensywne. Ogarnęła go żądza, wypełniła, przepełniła, zatapiała go. Jak przez mgłę zobaczył zbliżającą się postać kobiecą. Ubrana była na niebiesko. Cichutko poprowadziła go do groty, gdzie opuścili się w wąski korytarz. Zdeformowane korzenie zwieszały się pod sklepieniem. W bocznych salkach pracowały karły. Pochylały się nad ogniem w paleniskach, które płonęły wyrzucając iskry, jak z czarnych miechów. Tajemnicza kobieta przywiodła Jacky'ego do sali z pozłacanymi ścianami. Reliefy ścienne w metalu przedstawiały jakieś sceny, w których Jacky rozpoznał historię mitu Kybele - Agdistis i Attysa. Kobieta pomogła Jacky'emu położyć się na jedwabnych poduszkach wyściełających posadzkę. Miała zielone oczy w odcieniu liści winogron. Pocałowała go. Jacky wdychał woń jej czarnych włosów, która przypominała mu zapach ziemi. Obejmowali się, po czym wszedł w nią. Ujrzał w jej oczach przelotne spojrzenie - jakby niebieskiej poświaty, wyraz energii, która zdawała się iskrzyć i lśnić. Jacky próbował jej dotknąć, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, zbudził się w winnicy mokry od rosy i swego nasienia. * Kiedy rankiem następnego dnia Jacky obudził się, poszedł zaraz pod prysznic. Wszedł do kabiny i długo kąpał się w parującej, gorącej mgle. Gdy wychodził spod prysznica, spojrzało na niego bacznie kilku z kąpiących się chłopców. Zaczęli znacząco szturchać swych sąsiadów, a wkrótce wszyscy przebywający w łazni otwarcie wpatrywali się w Jacky'ego. Ktoś klasnął w dłonie, pozostali podchwycili to i bili brawa. Jacky patrzył na nich skonfundowany. Wreszcie spojrzał w dół. Jego penis ogromnie urósł. Jacky uśmiechnął się od ucha do ucha. - Ogier - rzucił ktoś. Jacky roześmiał się, ubrał i zszedł na śniadanie. * Po lunchu Jacky udawał, że śpi, ale bacznie rozglądał się wokół spod przymkniętych powiek. Maddy przenosiła się z miejsca na miejsce. Gdziekolwiek poszła, zaraz zbierała się wokół niej grupa mężczyzn, aby rozmawiać z nią, zbliżyć się do niej, dotknąć jej ramienia albo pasemka włosów. Cały czas była w ruchu, to wstając, by uciec przed nimi, to znowu ponownie siadając. Jacky czuł, jak na jej widok narasta podniecenie. Jego ogromny fallus niemal rozsadzał mu dżinsy, a on nie mógł opanować żądzy. Zobaczył wówczas Elsę, Dunkę, która wpatrywała się w niego. Zdawał sobie sprawę, że przyciągał uwagę kobiet w nie mniejszym stopniu jak Maddy interesowała mężczyzn, tyle tylko, że kobiety miały bardziej oględne spojrzenia. Jacky usiadł i posłał Elsie uśmiech. Odwzajemniła go. Skinął na dziewczynę, ruszył w stronę drogi i czekał za pagórkiem. Wkrótce zza zakola wyłoniła się Elsa i podeszła bliżej. Jacky zawrócił i odszedł, zanim zdołała zbliżyć się do niego. - Dokąd idziesz? - zawołała za nim Elsa. Jacky nie odpowiedział. Szedł dalej w dół drogi. Skręcił w pola i czekał, aż wysoka blondynka dogoni go. - Zobaczą nas - powiedziała nerwowo. Jacky wziął ją mocno w ramiona. W podnieceniu ściągał jej bluzkę. Jeden z guzików oderwał się i odpadł, poły bluzki rozchyliły się. Elsa nie miała na sobie stanika, a Jacky zaczął żarłocznie gryzć jej piersi. Elsa wydawała ciche, niemal zwierzęce odgłosy strachu i pożądania, a następnie powaliła Jacky'ego na ziemię z obawy, że ktoś ich zobaczy, gdy tak będą stali. Dłonie Jacky'ego znalazły się w jej kroczu. Ona z kolei położyła swe dłonie na jego członku, ale cofnęła je z przerażeniem. - Jest za duży - powiedziała, lecz Jacky zdzierał już z niej majtki i zsuwał je do kostek. Wziął ją jak zwierzę - bez uczuć, kierując się tylko żądzą. Wszystko sprowadzało się do energii, płynącej z ziemi poprzez korzenie i otaczające ich wokół krzaki winorośli. Z rozwartych, podrapanych ud Elsy sączyła się krew, a Jacky najchętniej zabiłby dziewczynę, gdy tak leżała - jako ofiarę poświęconą ziemi i winnicy. Następnie przyszło spełnienie. Razem przeżywali dreszcze ekstazy t finał spełnienia na samym środku pola. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||