Home
Foster, Alan Dean Spellsinger 7 Son of Spellsinger
Boys of the Zodiac 07 Libra Outlined in Ink Vivien Dean [AQ MM] (pdf)
Annie Dean Bonnie Dee Dionne Galace Boundless [ Anthology ](Liqu
Dean Cameron Candace Steele 01 PĹ‚omienne Pragnienie (nieof.)
Foster, Alan Dean Aliens vs Predator War()
Dziesieciu murzynkow Agatha Christie
Frederik Pohl & C. M. Kornbluth Search the Sky
Milosc i wolnosc poza cialem D. Sugier
Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiazniku_Tom_5
Anne McCaffrey Pern 00 Threadfall
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    powstrzymać się od pytania:
     Więc twoja matka zastrzeliła go, tak?
     Leżał w szpitalu, było już z nim bardzo zle i wiedział, że nigdy nie
    wyzdrowieje.
     Zastrzeliła go w szpitalu?
     Przyłożyła mu lufę do piersi, dokładnie nad sercem, i tata powiedział
    jej, że kocha ją bardziej niż jakikolwiek mężczyzna kochał kobietę, a ona
    powiedziała, że go też kocha i że spotka się z nim na tamtym świecie, a potem
    pociągnęła za spust, a on od razu umarł.
     Nie byłaś przy tym, hę?  spytał Tommy, nie kryjąc przerażenia.
     Ależ skąd, na Boga. Za kogo bierzesz moją mamę? Nigdy nie narazi
    łaby mnie na coś takiego.
     Przepraszam. Powinienem&
     Powiedziała mi o wszystkim godzinę pózniej, zanim zjawili się policjanci, żeby ją
    aresztować, i dała mi łuskę po pocisku, którym go zabiła. 
    Del sięgnęła za dekolt przemoczonej bluzki i wyciągnęła złoty łańcuszek.
    Była na nim zawieszona mosiężna łuska.  Kiedy to ściskam w ręku  wyjaśniła
    chowając przedmiot w dłoni  czuję tę miłość, tę niewiarygodną miłość, jaką do
    siebie żywili. Czyż nie jest to najbardziej romantyczna historia
    na świecie?
     Rzeczywiście  przyznał Tommy.
    Westchnęła i schowała wisiorek za dekolt.
     Szkoda, że tata zachorował na raka, zanim zaczął się u mnie okres
    dojrzewania. Nie musiałby umierać.
    Przez chwilę Tommy starał się zrozumieć jej słowa, ale w końcu dał za wygraną i
    spytał:
     Dojrzewanie?
    No cóż, miało być inaczej. Los to los  stwierdziła tajemniczo.
    Przed nimi, po drugiej stronie szerokiej ulicy, jakiś radiowóz policyjny zaczął
    zjeżdżać z zachodniego pasma na parking przed całodobową restauracją.
     Gliny  powiedział Tommy, wskazując na samochód.
     Widzę.
     Lepiej zwolnij.
     Chcą jak najszybciej dojechać do domu.
     Przekraczasz dopuszczalną prędkość o dwadzieścia mil.
     Martwią się o Scootiego.
     Jedziemy ukradzionym wozem  przypomniał jej.
    Przemknęli obok radiowozu nie zwalniając.
    Tommy obrócił się na swoim siedzeniu, żeby popatrzeć przez tylną szybę.
     Nie martw się o niego  powiedziała Del.  Nie pojedzie za nami.
    Radiowóz zahamował, kiedy go mijali.
     Kto to Scootie?  spytał Tommy, wciąż obserwując wóz policyjny.
     Już ci mówiłam. Mój pies. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
    Po krótkiej chwili radiowóz wjechał jednak na parking. Widocznie pokusa wypicia
    kawy i zjedzenia pączków wydała się policjantom silniejsza niż poczucie obowiązku.
    Kiedy Tommy westchnął z ulgą i znów usiadł przodem do kierunku jazdy, Del
    spytała:
     Zastrzeliłbyś mnie, gdybym cię poprosiła?
     Oczywiście.
    Uśmiechnęła się do niego.
     Jesteś taki słodki.
     Czy twoja matka trafiła do więzienia?
     Siedziała tylko do końca rozprawy.
     Przysięgli zdecydowali, że jest niewinna?
     Tak. Zastanawiali się tylko czternaście minut i płakali jak dzieci, kiedy
    przewodniczący ławy ogłaszał werdykt. Sędzia też płakał, nawet strażnik
    sądowy. Wszyscy obecni na sali mieli mokre oczy.
     Nie dziwię się  stwierdził Tommy.  W końcu to bardzo wzruszająca
    historia.  Nie był pewien, czy mówi sarkastycznie, czy nie.  Dlaczego martwisz się
    o Scootiego?
     Przecież tamtą furgonetką jezdzi jakiś dziwny stwór, więc może zna
    już mój adres i wie nawet, jak bardzo kocham mojego psa.
     Naprawdę uważasz, że przestał nas ścigać, żeby zabić Scootiego?
    Zmarszczyła brwi.
     Twierdzisz, że to niemożliwe?
     To na mnie ciąży klątwa, na mnie go nasłano.
     No, no, patrzcie tylko, kto zmienił się nagle w szanownego pana Ego 
    stwierdziła, patrząc na niego z dezaprobatą.  Nie jesteś pępkiem wszech
    świata.
     Owszem, jestem, kiedy chodzi o tego demona! To ja stanowię powód
    jego istnienia!
     Tak czy owak, nie będę narażała Scootiego  upierała się.
     Jest bezpieczniejszy w domu niż z nami.
     Jest najbezpieczniejszy przy mnie.
    Skręciła na południe, w Harbor Boulevard. Nawet o tej porze i przy takiej pogodzie
    ulicą jechał nieprzerwany sznur samochodów.
     W każdym razie  powiedziała  o ile się orientuje., nie masz żadnego
    planu, dzięki któremu moglibyśmy przeżyć i który dałoby się od razu zastosować.
     Chyba powinniśmy podążać przed siebie. Kiedy się zatrzymamy, będzie mu łatwiej
    nas znalezć.
     Nie wiesz tego na pewno.
     Też mam intuicję.
     Owszem, ale fałszywą.
     Nieprawda  zaprotestował.  Mam dużą zdolność przewidywania.
     Więc dlaczego wziąłeś lalkę do domu?
     Naprawdę mnie niepokoiła.
     Pózniej sądziłeś, że udało ci się wymknąć z domu. Nie wiedziałeś, że
    ta istota jedzie na gapę pod maską twojej corvetty.
     Nikt nie odznacza się absolutnie bezbłędną intuicją.
     Spójrz prawdzie w oczy, złotko. Tam, pod piekarnią, wsiadłbyś do furgonetki.
    Tommy postanowił nie odpowiadać. Mając komputer  albo chociażby ołówek i
    kartkę papieru, a także dość czasu, mógłby opracować jakąś zgrabną odpowiedz, by
    obalić jej argumenty, porazić siłą logiki, wnikliwością i olśniewającą inteligencją. Nie
    dysponował jednak ani komputerem, ani też (podczas gdy świt wyłaniał się
    nieubłaganie z pogrążonego w ciemności wschodu) nieograniczonym czasem, musiał
    więc oszczędzić jej bolesnych doznań będących skutkiem miażdżącej wirtuozerii
    słownej.
    Del stwierdziła pojednawczo:
     Zatrzymamy się w domu, żeby zabrać Scootiego, a potem znów wyruszymy w
    drogę i będziemy krążyć do chwili, kiedy zadzwonimy do twojego
    brata i dowiemy się, czy przetłumaczył treść kartki.
    Newport Harbor, przystań dla jednej z największych flotylli prywatnych jachtów w
    świecie, była zamknięta od pomocy łukiem wybrzeża, a od południa trzymilowym
    półwyspom, który ciągnął się z zachodu na wschód i oddzielał setki pomostów dla
    łodzi od fal Pacyfiku.
    Domy wzdłuż linii brzegu i na pięciu małych wyspach w obrębie portu należały do
    najdroższych w południowej Kalifornii. Del mieszkała nie w jakimś skromnym domu
    przy jednej z ulic położonych w głębi lądu, ale w zgrabnym, trzykondygnacyjnym,
    nowoczesnym budynku, którego okna wychodziły na port.
    Kiedy zbliżali się do celu podróży, Tommy wychylił się na swoim siedzeniu, patrząc
    w zdumieniu przez szybę.
    Del zaparkowała skradzioną hondę na ulicy, ponieważ klucz do garażu został w
    furgonetce. Wiedzieli, że policja nie będzie szukać hondy, dopóki w piekarni nie
    zacznie pracy kolejna zmiana.
    Tommy wciąż patrzył przez strugi deszczu, które zamazywały widok, nawet gdy Del
    wyłączyła wycieraczki. W fosforyzującym blasku ziemnych reflektorów, które
    podświetlały od dołu palmy, mógł dostrzec, że narożniki domu są łagodnie
    zaokrąglone. Okna w ramach ze spatynowanej miedzi były prostokątne, a biały tynk
    tak gładki, że wydawał się śliski niczym marmur, zwłaszcza gdy zmoczył go deszcz.
    Budynek mniej przypominał dom, a bardziej niewielki, zgrabnie zaprojektowany
    krążownik, który osiadł na mieliznie.
     Mieszkasz tu?  spytał zdumiony.
     Owszem.  Otworzyła drzwi wozu.  Wyłaz. Scootie zastanawia się,
    gdzie jestem. Martwi się o mnie.
    Tommy wysiadł z hondy i ruszył za Del przez strugi deszczu w stronę furtki, gdzie
    dziewczyna wystukała jakąś kombinację cyfr, by wyłączyć alarm.
     Koszt wynajmu musi być astronomiczny  zauważył, myśląc jednocześnie z
    niechęcią, że może ona wcale tego wynajmuje, tylko mieszka z mężczyzną, który jest
    właścicielem domu.
     %7ładen wynajem. %7ładna hipoteka. To moje  wyjaśniła otwierając bramkę kluczami,
    które wyjęła z torebki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.