Home
Zwoliński Andrzej Wokół Masonerii
Żuławski Andrzej Zaułek pokory
Andrzej Ziemiański Przesiadka w piekle
Jeff Lindsay Dexter 3 Dexter in the Dark
Antologia BaśÂ›nie
LA Banks Huntress 10 The Darkness
Fielding_Liz__ _Ogrod_szczescia
Martin,George R R Im Haus Des Wurms
Adams Douglas 02 Restauracja na kośÂ„cu wszechśÂ›wiata
Jack Brighton Taken by the Vorinovs
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Uzasadniał to tak: już samo wezwanie do Komendy stwarza stan na-
    pięcia. Jeśli mam coś zrozumieć, muszę zobaczyć człowieka w
    67
     naturalnym wnętrzu . Na rogu Partyzantów wisiało w bramie po-
    dłużne lustro. Olszak przystanął i obejrzał się dokładnie. Po fryzjerze
    i w słońcu prezentował się chyba nieco lepiej. Wciągnął brzuch, spró-
    bował mocniej ścisnąć pasek; pomyślał, że za mało dba o siebie. Spa-
    cery nie pomagają, może by trochę sportu... Ale jaki tam sport przy
    jego sercu i reumatyzmie... Zawstydził się i przyspieszył kroku. Co
    powie Barbara Kralska? Postanowił nie zadawać tym razem pytań
    wprost, kluczyć i okazać maksymalną cierpliwość. Dlaczego ta dziew-
    czyna kłamie? A może także kłamie Kralski i szanowne panie Bojar-
    skie? W tej sprawie wszystkie niemal zeznania były wątpliwe: Ko-
    złowskiego, Spawacza, Rowaka... Sięgnął do kieszeni i znowu poczuł
    pod palcami szmacianego pajacyka. Trzeba zapytać o niego Jolantę.
    Jolantę należy zapytać także o człowieka, na którego czekał Sielczyk
    na dworcu.
    Młody człowiek w ceratowej kurtce tłumaczył właśnie, że elektro-
    luks potwornie warczy. Po ostatnim remoncie już ciągnie, ale tak
    warczy, że sąsiedzi protestują. A przecież prosił, tłumaczył... Barbara
    Kralska uśmiechnęła się do niego i młody człowiek umilkł. Elektro-
    luks leżał na ladzie, Barbara włączyła go do kontaktu; warkot był taki,
    że przechodnie przystawali na ulicy.
     To wada fabryczna  powiedziała Kralska.  My nic nie pora-
    dzimy.
    Młody człowiek chwycił elektroluks i wybiegł ze sklepu.
     Za chwilę będę wolna  Kralska zwróciła się do Olszaka.  Za-
    stąpi mnie koleżanka.
    Usiedli przy małym stoliku pod oknem. Koleżanka Kralskiej han-
    dryczyła się właśnie z elegancką panią, która przyniosła maszynkę do
    golenia.
    68
     Angielskich nie naprawiamy. To można tylko prywatnie.
     Zamknijcie ten interes  poradziła elegancka pani.
    Koleżanka Kralskiej skinęła grzecznie głową, a Barbara poprawia-
    ła szminką rysunek warg. Uśmiechnęła się do Olszaka; może myśli, że
    sprawa Sielczyka to tylko pretekst? A może zasłania się tym uśmie-
    chem? Przecież nie powiedziała prawdy. Na pewno nie powiedziała
    prawdy.
    Koleżanka obserwowała ich ciekawie zza lady i Olszak teraz żało-
    wał, że nie umówił się jednak w kawiarni. Na szczęście impetyczny
    jegomość wyłuszczał właśnie powody, dla których zwróci się co naj-
    mniej do przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej, by za-
    mknięto ten punkt niby naprawczy. Jego młynek do kawy po trzech
    reperacjach nadal nie działa.
     Na jaką okoliczność mam znowu zeznawać?  zapytała Kral-
    ska. Jej ton był wielce niefrasobliwy.
     Nie ma mowy o zeznaniach. Chciałbym właściwie uzyskać od-
    powiedz na kilka pytań i zaproponować, żebyśmy wspólnie rozważyli
    pewne fakty. Oczywiście obustronna dyskrecja...
    Barbara zapewniła, że nic nie sprawi jej takiej przyjemności, jak
    zaufanie pana inspektora.
     Chodzi mi o męża pani  powiedział Olszak.  Jakie stosunki
    łączyły go z Sielczykiem?
    Kralska była naprawdę zdziwiona.
     Niemal go nie znał...
     Jest pani pewna?
     Zupełnie. O co pan go podejrzewa?  wybuchnęła śmiechem.
     Staszek i Sielczyk! Nie, pan chyba nie mówi poważnie, inspekto-
    rze?
    69
     Kiedy mąż pani wrócił z Warszawy?  starał się, by jego głos
    brzmiał możliwie sucho i oficjalnie.
     Już mówiłam. Czwartego po południu. Zjawiłam się w domu o
    wpół do ósmej, a on już spał. Był zmęczony.
     Biedak  powiedział Olszak.  Czy będę bardzo niedyskretny,
    jeśli zapytam...
     Będzie pan  przerwała mu ostro.  Sądzę, że moje stosunki
    małżeńskie nie stanowią przedmiotu śledztwa.
     Nie stanowią  potwierdził  i powie mi pani tylko tyle, ile pa-
    ni zechce. Ale proszę rozważyć: człowiek mieszkający obok pani po-
    pełnił samobójstwo w dość tajemniczych okolicznościach...
     Czy to oznacza, że moje życie prywatne ma być wzięte pod lu-
    pę?
     Naprawdę nie mam takiego zamiaru. Wyobrazmy sobie jednak,
    że kilkanaście minut przed śmiercią Sielczyka pan Kralski wraca do
    domu. Jego żona twierdzi, że wrócił dopiero następnego dnia. Co by
    pani o tym powiedziała na moim miejscu?
     %7łarty! Tej nocy mojego męża na pewno nie było w domu.
     Jeśli nie potraficie naprawić nawet lampy biurowej  krzyczała
    korpulentna dama w okularach  to za co wam płacą?
     Widzi pan, jaką mam robotę  powiedziała Kralska.  Czasami
    wracam do domu chora.  Zapaliła papierosa. Miała długie, cienkie
    palce i ładne, lakierowane paznokcie.
     Nie chcę wnikać w pani życie  tłumaczył Olszak.  Chcę tylko,
    żeby mi pani pomogła. Będę szczery.  Odczekał chwilę; wyciągnął
    70
    swoje sporty.  Wiem  powiedział  że tej nocy ktoś wchodził do
    pani mieszkania.
    Spodziewał się zakłopotania albo ostrej reakcji. Barbara strząsnęła
    spokojnie popiół i zapytała:
     No to co?
     To nie był mąż?
     Oczywiście, że nie mąż, skoro nie wrócił jeszcze z Warszawy.
     Ten mężczyzna wszedł do mieszkania bezpośrednio przed
    śmiercią Sielczyka.
     Nieprawda!  Teraz patrzyła na Olszaka z niekłamanym zdzi-
    wieniem.  O tej porze nikt nie mógł do mnie wchodzić. Powiedzmy,
    że ktoś wychodził, ale znacznie wcześniej.
     Pani Barbaro  oświadczył Olszak  mam świadków, którzy
    nie kłamią.
     Zwiadkowie kłamią  powiedziała. Umilkła i potem dodała: 
    To dziwne...
     Czy zechce mi pani wyjaśnić?
     Wyobrazmy sobie, że zechcę.  Roześmiała się.  Pan jest bar-
    dzo sympatyczny, inspektorze. Powiedzmy, że dowie się pan o nie-
    winnej  zająknęła się  przygodzie młodej kobiety? Co pan powie?
     Będę milczał jak grób.
    Pochyliła się ku niemu. Mówiła teraz nieomal szeptem.
     Kobieta musi się czasem przekonać o własnej wartości, rozumie
    pan?
     Rozumiem.
    71
     A czasem trzeba dać po nosie mężowi.  Spoważniała.  Przy-
    puszczam, że należał mu się ode mnie rewanż. Wiem, że się należał 
    poprawiła się.
     Myślicie państwo o rozwodzie?  zapytał nieostrożnie Olszak.
     On kogoś ma  powiedziała.  Ja wiem, że kogoś ma. I dlate-
    go...  żachnęła się.  Zresztą nie o to chodzi. Był u mnie chłopak,
    panie inspektorze. Czy to wystarczy?
     Nie  stwierdził Olszak.
     Co jeszcze?
     O której przyszedł i o której wyszedł?
     Przyszliśmy razem. Chyba przed jedenastą. No, byliśmy w
     Sputniku . Był pan kiedyś w  Sputniku ? Zapewne nie. Tam przy-
    chodzi młodzież. Trochę się pije, trochę się tańczy. Ja wypiłam chyba
    za dużo... On tańczył tylko ze mną i bardzo ładnie mnie podrywał.
    Naprawdę  bardzo ładnie. Potem wsadził mnie do taksówki i przy- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.