Home
Acuna, Desiree Labyrinth of the Beast (LSB)[Kimberly Zant]
Desiree Holt Downstroke [EC Breathless] (pdf)
Ed Lacy Enter Without Desire (pdf)(1)
Desiree Holt Just Say Yes (pdf)
Gabrielle Evans Moonlight Breed 2 By the Light of the Moon
Ivan Zorec Beli menihi
Hohlbein, Wolfgang Enwor 03 Das Tote Land
Herbert Frank Tom 2 Dune Messiah
Moody Raymond & Perry Paul Kto sić™ śÂ›mieje ostatni
Crimson on the Dance Floor Stephani Hecht
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Wcześniej czy pózniej każdy ma mnie dosyć... spytaj Ginny czy Renalda.
    Potrafię kierować ludzmi, ale w kontaktach prywatnych... - wzruszył bezradnie
    ramionami - ...nie radzę sobie.
    W duchu się z nim zgodziła. W żadnym wypadku nie miał walorów
    towarzyskich, często nie potrafił znalezć ciętej odpowiedzi, ale był porządnym
    człowiekiem. To wiedziała na pewno. Może trochę nieśmiałym, ale dobrym.
    Zwiadczyło o tym choćby to, że starał się usprawiedliwić swoje zachowanie.
    - Może zbyt wiele czasu spędzasz na odludziu - zasugerowała.
    - Niewątpliwie. Ale archeologia to jedyne na czym się znam, jedyna
    rzecz, w której jestem dobry.
    Jedno z nich kopało w dole, a drugie przemywało przesiewak; rolami
    zmieniali się co godzinę. Praca była monotonna i straszliwie nudna.
    - Bywa i tak - oświadczył Dom, wzruszywszy ramionami. - Czasami w
    jednym miejscu trafi się masa przedmiotów, a inne są zupełnie czyste.
    - Czego nie można powiedzieć o moich butach - stwierdziła Alicja. Stała
    po kostki w lepkim błocku, czekając, aż Dom napełni przesiewak.
    - Może chcesz się zamienić? - spytał. Ziewnęła.
    - Pózniej. Przejrzę jeszcze tę partię błota.
    Podniosła sito i ruszyła bez entuzjazmu w stronę wody.
    Zaczął się odpływ i korzeń mangrowy, na którym poprzednio wygodnie
    siedziała, znajdował się już daleko od wody. Znalazła więc inny i przycupnęła
    na nim jak kura na grzędzie. Zdjęła rękawice i zaczęła płukać, przebierać i
    ugniatać błoto w poszukiwaniu ocalałych śladów przeszłości.
    - 57 -
    S
    R
    Miała właśnie wyjść z wody, gdy potknęła się o jakiś przedmiot.
    Przesiewak ze skorupami wypadł jej z rąk, ale dziewczyna zdążyła się
    przytrzymać gałęzi i udało jej się nie upaść twarzą w błoto.
    - Cholera - syknęła, łapiąc równowagę.
    - Alicja? - dobiegł ją z oddali głos Doma. - Wszystko w porządku?
    - Tak, nic mi nie jest - odkrzyknęła, klnąc w duchu własną niezgrabność.
    Zaintrygował ją przedmiot, o który się potknęła. Nie wyglądało to na zwykły
    korzeń - może koralowiec?
    Macała butem pod wodą, aż natrafiła na ów tajemniczy obiekt.
    Zaciekawiona, zdjęła rękawice i włożyła ręce w płynne błoto.
    Serce zamarło jej w piersi. Koralowce nie są gładkie, ani nie mają
    regularnych kształtów. Tym bardziej uchwytów.
    - Dom! - wrzasnęła podniecona.
    Kiedy nie odpowiedział, popędziła w jego stronę jak gazela.
    - Najwyższy czas - burknął mężczyzna na widok wynurzającej się z
    zarośli dziewczyny. - Znalazłaś coś?
    - Tak! - Z trudem powstrzymywała radosny śmiech.
    - Coś ciekawego?
    - Chodz ze mną. Sam zobaczysz. No chodz, chodz! - zaczęła go
    niecierpliwie poganiać.
    Zaprowadziła Dominika w gęstwinę, niedaleko od miejsca, w którym
    przemywali sito. Nachyliła się, zmuszając go, by uczynił to samo.
    - Daj mi rękę - poleciła, a on posłusznie wyciągnął ramię.
    Chwyciła go za dłoń i wraz ze swoją zanurzyła pod wodę. Mężczyzna
    poczuł pod palcami twardy przedmiot.
    - O Jezu! - wykrzyknął.
    Zaczął delikatnie obmacywać przedmiot. Nie była to jakaś nędzna
    skorupa, jakich tyle wydobywali codziennie. Pod palcami czuł gładką
    - 58 -
    S
    R
    powierzchnię. %7ładnych szczerb. Jeśli dopisze mu szczęście, naczynie okaże się
    nietknięte.
    Alicja bacznie obserwowała jego twarz, pragnąc z niej coś wyczytać.
    Miała nadzieję, że Dominik będzie zadowolony, że pochwali Alicję, co było dla
    niej więcej warte niż fakt, iż to właśnie ona dokonała odkrycia.
    - No i co? - spytała niecierpliwie. - Czy to nie ładne? Jak myślisz, czy to
    całe naczynie? Wykopiemy je? Co robimy?
    W odpowiedzi uśmiechnął się; dokładnie wiedział, co zaraz zrobi.
    Wyprostował się powoli.
    - No i co? - dopytywała się Alicja.
    - To piękne znalezisko - odparł poważnie. - Może okazać się bardzo
    cenne. Jak cenne, przekonamy się, kiedy je obejrzymy w całości. Ale najpierw
    musimy sfotografować to miejsce, pomierzyć je, nanieść na plan...
    Zmarszczyła nos. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.