Home Beverley Jo MalĹźeĹstwo z rozsÄ dku 01 MalĹźeĹstwo z rozsÄ dku William Shatner Tek War 01 Tek War Jack Vance Dying Earth 01 The Dying Earth Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept Brian Daley Coramonde 01 The Doomfarers of Coramonde (v4.2) Dla Ciebie wszystko Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm) Montgomery Ink 2 Tempting Boundaries Carrie Ann Ryan H. L. Meyers The Creatures of Man |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przytulić, całować, kochać, się z nią. Wcześniej wydawała się być taka chętna. Cóż mogło się zmienić od kolacji? Coś się stało? zapytał. To ty mi powiedz. Czy znów zaczynamy gierki, Janet? Wydawało mi się, że to już mamy za sobą. %7ładnych gierek, Ken. To ty mi wyjaśnij. Co kryje się za tą ofertą pracy dla Radnor Corporation? Nic, Brian wszystko ci powiedział. Potrzebujemy administratora zbliżył się do niej. A co to ma wspólnego z twoim stosunkiem do mnie? Co zaszło od kolacji? Na Boga, patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię. Janet odwróciła się do niego ze złością i determinacją w oczach. Mój stosunek do ciebie jest taki sam jak do reszty rodziny. Nie rozumiesz? Jestem tu obca. Patrząc na mnie widzi się banknoty dolarowe. Mój stosunek do ciebie jest dokładnie taki sam jak twój do mnie ni mniej, ni więcej. Edmund nienawidzi mnie podniosła rękę, kiedy chciał jej przerwać. Nie mów mi, że jest inaczej. Czuję to. Spójrzmy prawdzie w oczy: jedyna rzecz, jakiej wszyscy ode mnie chcecie to kapitał! Odwróciła się od niego, nie chcąc patrzeć w czarne, oczy, które tyle obiecywały. Musiała odwrócić się, zanim ulegnie. Dotknięcie jej ramienia było leciutkie. Odwrócił ją ku sobie. Był tak blisko, że czuła ciepło jego ciała. Trzymała głowę spuszczoną, ale nie mogła odejść od tego ciepła. Akcje nie są jedyną rzeczą, jakiej od ciebie chcę, Janet, dobrze o tym wiesz podniósł do góry jej brodę. Spójrz na mnie. Spójrz mi w oczy. Powiedz, że chcę tylko kilku akcji. Powiedz co widzisz, Janet. Spojrzała mu w oczy i to co w nich ujrzała przestraszyło ją swoją siłą. Nie, on nie mógł tak czuć, nie tak szybko. Jej umysł krzyczał ostrzegawczo, ale jego oczy powodowały przyspieszone bicie serca. 87 emalutka us o l a d n a c s Powiedz mi... ponaglał, przytulając ją, aż ich ciała się zetknęły. Pod wpływem tego dotyku zadrżała. Czy to możliwe, żeby kogoś tak pragnąć. Być od niego uzależnioną jak od narkotyku? Cała w środku topniała z tęsknoty i pożądania. A przecież tylko na nią patrzył. Co stanie się gdy ją pocałuje? Wiesz co czuję szepnął z ustami przy jej wargach. Ty też to czujesz... Nie walcz z tym, Janet... nie odrzucaj tego... proszę... Ken ocierał wargi o jej wargi. Otwarła usta, a on wykorzystał to w pełni i odkrywał w nich słodkie sekrety. Janet przywarła do niego, wbijając paznokcie w jego marynarkę, ugniatając muskuły. Jego siła tak samo uderzała do głowy jak jego smak. Uwolnił jej usta, i dalej całował szyję i okolice ucha. Fale zalewały ją, wciąż i wciąż, aż nie mogła trzymać się na nogach. Pragnęła go tak bardzo, aż do bólu. Musiała położyć temu kres, zanim oboje przestaną myśleć. Odepchnęła go. Puścił ją, ale się nie odsunął. Ken zdał sobie sprawę, że bardziej potrzebna była rozmowa niż seks, chociaż tego drugiego oboje pragnęli. Podszedł do barku i nalał sobie brandy. Dobrze. Porozmawiajmy. Janet usiadła na krześle i obserwowała jak pociąga łyk i przesuwa rękę po włosach. Sterczały trochę z tyłu i stłumiła w sobie ochotę, by je przyczesać. Odwróciła głowę, patrzenie na niego nie przynosiło jej nic dobrego, poza chaosem w głowie. Mamy kontrakt zaczęła. Umowę handlową, która w naszym przypadku zawiera również małżeństwo. Ale nieprawdziwe małżeństwo. Nawet się nie znaliśmy przed ślubem. To stare dzieje, Janet. Oboje znaliśmy zasady, zanim się spotkaliśmy. Ale spotkaliśmy się. Kochaliśmy się. Zaczynamy się angażować potrząsnął głową. Nie zaprzeczaj. Tak jest i dobrze o tym wiesz. Chciałbym wiedzieć, czemu nie chcesz pielęgnować tej miłości. Czemu ciągle psujesz to, co oboje czujemy? Janet westchnęła, bo słowa jego równocześnie mroziły i parzyły. Nie pozwoliłeś mi skoczyć. Chciałam wytłumaczyć dlaczego tak się czuję. 88 emalutka us o l a d n a c s Nie wydaje mi się, bym psuła nasze stosunki. Przecież nie wiem, czy to co czujesz jest prawdziwe, czy tylko dyktowane chęcią zagarnięcia akcji. Znowu wracamy do tego samego. Nigdy się od tego nie oddalamy. O to właśnie mi chodzi. Te akcje zawsze istnieją i stoją pomiędzy nami. I przykro mi, ale nie mogę o tym zapomnieć. A gdyby nie te akcje, to co wtedy? Moglibyśmy postępować spontanicznie odpowiedziała smutno. Ken podszedł do niej, po drodze stawiając kieliszek brandy na stoliku. Więc przepisz je na mnie. Co? Przecież słyszysz. Przepisz na mnie akcje, a ja podpiszę zobowiązanie, że sam cię spłacę, kiedy tylko będziemy mieli gotówkę. Janet patrzyła na niego z niedowierzaniem. Czy rzeczywiście uważał, że jest na tyle głupia, by zrezygnować z ważnego atutu w tej dziwnej grze? Nie mogłabym tego zrobić, Ken i ty dobrze o tym wiesz. Czemu nie? To rozwiązałoby wszystkie nasze problemy. To rozwiązałoby twoje problemy. O to ci chodzi. Boisz się, że cię oszukam? Janet popatrzyła na niego uważnie. Gdyby chodziło tylko o mnie, Kenie Radnor, nie prowadzilibyśmy tej idiotycznej rozmowy. Nie zdajesz sobie sprawy lub jesteś zbyt gruboskórny, by zrozumieć, że ja nie potrzebuję twoich pieniędzy. Dam sobie radę. Ale obiecałam coś J. D. i jestem odpowiedzialna za Petera. To także jego pieniądze. I nic na nikogo nie przepiszę, zanim on nie zostanie zabezpieczony. Odwróciła się i skierowała w stronę sypialni. Jego głos zatrzymał ją w drzwiach. To co mówisz oznacza, że mi nie ufasz. Nie ufam żadnemu z was. Ale mnie w szczególności, prawda? Janet wzruszyła ramionami i postanowiła zignorować jego spojrzenie. Tak. 89 emalutka us o l a d n a c s Ken ruszył w kierunki drzwi, zdecydowany na spędzenie nocy w pokojach Briana. Nacisnął klamkę, a w ciszy pokoju zabrzmiało to bardzo głośno. Janet stała nadal w drzwiach, śledząc wzrokiem każdy jego ruch. Była i zdecydowana, i bezradna zarazem. Nareszcie wiedziała na czym stoi. Więc będziemy coś musieli na to poradzić, prawda, Janet? Otworzył drzwi i wyszedł. Wygrała. Przedstawiła swoje racje i nie poddała się. Była silna i zdecydowana, zwięzła i dokładna. Była samowystarczalna i nie potrzebowała jego lub kogokolwiek innego. Janet weszła do pokoju i usiadła na łóżku. Przejechała ręką po kołdrze i położyła się patrząc w sufit. Więc czemu nie była zachwycona? Dlaczego czuła się samotna i porzucona? I czemu spała w tym wielkim łóżku sama, ze swoją samowystarczalnością, co nie było nawet w części tak dobre jak spanie razem z nim? Obudziło ją pukanie do drzwi. Zegar na stoliku nocnym wskazywał dopiero siódmą piętnaście za wcześnie na pokojówkę. Pukanie nie ustawało. Szybko narzuciła na siebie ciemnoróżowy szlafrok. Otworzyła drzwi i zobaczyła Kena opartego o ścianę, z marynarką przewieszoną przez ramię, zarzuconym na szyję krawatem i do połowy zapiętą koszulą. Wystające przez otwartą koszulę włosy na piersiach przyciągały wzrok. Janet odwróciła głowę. Dlaczego nie jesteś ubrana? Ubrana? Tak, Janet, no wiesz, rzeczy na człowieku no, ubrać się. Otarł się o nią, wszedł i zatrzymał się na środku pokoju. Czy gdzieś idziemy? zapytała. Do biura. Dzisiaj jest pierwszy dzień twojej pracy. Zapomniałaś? Nie, nie zapomniałam. Po prostu myślałam, no po wczorajszej rozmowie, że ty i ja... To co dzieje się pomiędzy nami nie ma wpływu na interesy. Myślałem, że to jest jasne. Tak powiedziałeś, ale... 90 emalutka us o l a d n a c s Mówię, to co myślę. Pewnego dnia w to uwierzysz. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Był tak zdecydowany, opanowany i urzędowy. Jak to miała rozumieć? Tak dobrze było napawać się nim choć przez chwilę i przez moment pozwoliła sobie na tę rozkosz. Na chwilę zamknęła oczy, by otrzezwieć. Kiedy znów je otworzyła, spotkała jego spojrzenie, które w ciągu sekundy pytało i dawało odpowiedz. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||