Home Christopher Moore The Lust Lizard of Melancholy Cove (v5.0) (pdf) Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 03 Heather's gift Christian Jacq [Ramses 03] The Battle of Kadesh (pdf) Feehan Christine Karpaty 03 Dark Gold Angel Martinez Aftermath (pdf) 22. Cartwright Vanessa Małżeństwo z rozsądku Captive in the Dark Roberts D. Virtue Dzieci Indygo. Opieka i Wsparcie javascript dla kaśźdego full scan Alan Dean Foster Alien Nation |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Otho wyłączył dzwięk. Stenowi zdawało się, że poznaje tego oficera... Nie, to niemożliwe. - Grupa Sarla... ruszać! - rozkazał. - Rozkaz! - Grupa Janczidd... ruszać. - Do ataku! - Do wszystkich zespołów. Przejść na samodzielne wyszukiwanie i niszczenie celów. Bez odbioru. Zaczęła się prawdziwa walka. Bhorowie ruszyli niczym stado wprawnych Drake ów. Mieli dryg do piractwa. Rzadko walczyli w proporcji innej niż jeden do trzech na ich niekorzyść i wygrywali. Tym razem również nie mieli trudności z zaskoczeniem przeciwnika. Robili trudne do przewidzenia manewry i maskowali się i robili zamieszanie w eterze. Bili się jak w transie. Imperialne wojsko, doświadczone w walce z Tahnijczykami, było przyzwyczajone do bitew toczonych zgodnie z regułami sztuki wojennej. Na coś takiego nie byli przygotowani. Sten odwrócił wzrok od ekranu. Bhorowie nie mogli wygrać, wcześniej czy pózniej musieli ulec większej liczbie i lepszemu uzbrojeniu przeciwnika. Nikt jednak tego od nich nie oczekiwał. Dwa wydzielone zespoły bojowe miały za zadanie przechwycić nieliczne transportowce. Zespół Sarla składał się z dwóch krążowników, przystosowanych pospiesznie do abordażu. W skład zespołu Janczidd wchodziło jedenaście korwet i patrolowiec. Dokładnie tyle statków, ile wedle szacunków Stena powinno wystarczyć do przejęcia kontroli nad frachtowcami. W tym samym celu wszystkie wydzielone jednostki zostały wyposażone w moduły zdemontowane z ciężkich holowników kosmicznych. Kody wywoławcze zespołów pochodziły od imion pradawnych bóstw Bhorów. Sten wybrał je ze względu na morale. Te właśnie zgrupowania miały zdecydować o zwycięstwie. Teraz mógł już tylko czekać. Był pełen niepokoju. Na mostku panował rozgardiasz, na ekranach co chwila coś wybuchało. Dwa statki z zespołu Sarla zbliżyły się do ciężko uszkodzonego pancernika. Bez trudu weszły w bezpieczny obszar poniżej zasięgu baterii. Pociski niemal oderwały pancernikowi rufę. Bhorowie otworzyli włazy, wystrzelili samoprzyczepne cumy i połączyli wszystkie trzy statki w jedno. Uzbrojeni Bhorowie przedostali się po linach na pokład pancernika. - Pierwsza fala przeszła - rozległo się w głośnikach. - Otho! Obraz imperialnego admirała zginął wśród barwnych plam. Koniec łączności. Pancernik zdrowo oberwał podczas bitwy. Wielu członków załogi zginęło, gdy zaatakowali desantowcy. Pokłady zmieniły się w krwawe jatki. Mimo że zgodnie z regulaminem wszyscy mieli na sobie skafandry, mało kto zasunął wizjer hełmu czy naciągnął rękawice. Trudno prowadzić statek w zbroi. Bhorowie dokonali dzieła zniszczenia. Ich rozkazy były jasne: nie brać więzniów, rejestrować przebieg akcji. Wszyscy oficerowie i marynarze zginęli. Ich śmierć została utrwalona przez Sind i pozostałych operatorów. W centrali bojowej jednostki dowodzenia błyskawicznie zmiksowano cały obraz i puszczono go na imperialnym kanale dowodzenia. Widok ginących towarzyszy broni, zabijanych mimo uniesionych rąk, nie wpłynął najlepiej na morale, zwłaszcza młodszych żołnierzy. Na niektórych statkach wyłączono moduły łączności. Wiele czasu minęło, nim udało się uruchomić kanał rezerwowy. Na innych częstotliwościach transmisja z rzezni docierała bez przeszkód do niemal całej załogi. Bezpośrednia osłona transportowców, którymi zajął się zespół Janczidd, składała się wyłącznie z lekkich jednostek. Nie stawiały wielkiego oporu. Sześć z jedenastu musiało wstrzymać ogień na skutek uszkodzeń. Dwa walczyły naprawdę dzielnie. Kolejne trzy po prostu eksplodowały. Bhorowie stracili jedną korwetę. Technicy szybko przeszli na pokłady wiodących frachtowców i zajęli się komputerami nawigacyjnymi. Nowa eskorta otoczyła zdobycz. Aby jednak uznać operację za udaną, należało ukraść całość AM2. Na szczęście Bhorowie wykazali sporo inicjatywy. Dwa walczące wciąż statki zmusili do poddania. Drużyny abordażowe przejęły je prawie nie uszkodzone. Informatykom Bhorów udało się wejść na kanały sterowania. Powoli, ale nieubłaganie pień grzyba zaczął się odchylać od dotychczasowego kursu. Ciężkie krążowniki zareagowały z pewnym opóznieniem. Ustawiły się do kontrataku. Sten widział to na ekranie. Nacisnął kontrolki komputera i wprowadził nowe oznaczenia. - Do wszystkich - rozkazał. - Cele według wskazań. Najwyższy priorytet. Ruszać! Nie musiał czekać na potwierdzenie. - Otho. Faza druga - powiedział. Otho uruchomił odtwarzanie nagranego przedtem dysku na imperialnym kanale dowodzenia. Na ekranach pojawił się ponury, uzbrojony po zęby Otho w towarzystwie Stena i jeszcze jednego zaciętego Bhora. Sten wiedział, że nie zrobi na wrogach dość silnego wrażenia, i usunął się na drugi plan. Wódz Bhorów z miejsca przeszedł do rzeczy. - Do wszystkich jednostek imperialnych! Dalszy opór jest bezcelowy. Rozkazuję wam się poddać. Wystrzelcie żółto-niebiesko-żółte flary, a ocalicie życie. Statki, które się poddadzą, nie zostaną zniszczone. Sten nie był tak głupi, żeby uwierzyć w skuteczność tego fortelu. To nie wystarczyło, by cała flota wywiesiła białą flagę. Udało mu się jednak narobić zamieszania. Kilka statków posłusznie odpaliło kolorowe rakiety. Inne jednostki imperium od razu otworzyły do nich ogień. Tu i ówdzie marynarze wpadli w panikę i zaczęli się burzyć. Oficerowie musieli zająć się tłumieniem narastającego buntu. Trzydzieści dziewięć jednostek Bhorów zaatakowało krążowniki znajdujące się na tyłach. Transportowce opuściły rejon bitwy i włączyły całą naprzód. Teraz - pomyślał Sten. - Do wszystkich. Zerwać kontakt. Najważniejsze za nami. Mamy już ich złoto. Imperialnym zostały dwa wyjścia. Może bogowie Bhorów zechcą zerknąć na pole walki i dopilnować... może się poszczęści. Niech ten ich pieprzony admirał będzie konsekwentny. Gregor nie zawiódł oczekiwań Stena. Powinien uruchomić drugi, bezpieczny jeszcze kanał łączności, by rozkazać przeformowanie szyków i pościg. Nie uczynił tego. Może słyszał o Hetytach, którzy pod wodzą Saladyna wyciągnęli krzyżowców daleko na pustynię i zmienili ich w karmę dla szakali. Tak czy siak, nie miał ochoty wpaść w pułapkę. Polecił odtworzenie formacji zespołami. Zapomniał, że w kosmosie nie ma znaków drogowych, wzgórz czy samotnych drzew. Pojedyncze statki zaczęły bezładnie latać po okolicy. Kanały łączności prawie się zatkały. Dalsze, mocno chaotyczne i praktycznie niewykonalne rozkazy Gregora doprowadziły do ostatecznej klęski. Siły Stena oderwały się od przeciwnika. Grupa Sarla nie miała już nikogo do zabicia. Desant wrócił na macierzyste pokłady. Sind była wciąż lekko ogłuszona. Nauczyła się dzisiaj czegoś od Stena. Postanowiła, że odtąd będzie go pilnie słuchać. Można się od niego sporo nauczyć... - pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem. Wybieg zastosowany przez Stena zdał egzamin. Admirał miał czas, by okazać nieco serca i polecić dziesięciu statkom zabrać rozbitków z uszkodzonych jednostek. O ile będzie to możliwe, oczywiście... i jeśli zechcą ryzykować. Mieli spróbować uruchomić uszkodzone statki, a te, których napęd został uszkodzony - porzucić. Przy pełnej prędkości jego zespół szybko zostałby bez paliwa. Padł kolejny rozkaz i statki Bhorów zaczęły podchodzić do porwanego konwoju. Na każdym pokładzie czekał wykwalifikowany technik. Tylko dwóm statkom zabrakło paliwa, ale korwety [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||