Home Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf) Amber Kell [Hellbourne] Hellbourne [TEB MM] (pdf) Ian Morson [William Falconer Mystery 05] Falconer and the Great Beast (pdf) Denise A Agnew [Daryk World 03] Daryk Craving (pdf) Ian Morson [William Falconer Mystery 04] A Psalm for Falconer (pdf) Werfrand Felicjan SśÂawoj SkśÂadkowski StrzćÂpy meldunków (1988) Buechting Linda (Jamison Kelly) FaśÂszywa wróśźka Jack London On the Makaloa Mat and Island Tales Hack_Proofing_Your_Network_Edycja_polska_hacpro |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] nadającej się do zamieszkania topografii według Forneya i obejrzeli trzysta łysych, paskudnych i niezgrabnych drzewek według Novalee. Wobec tego, że Americus zaczęła pochlipywać, a Forney skarżył się na ból nóg, Novalee odwołała poszukiwania i wrócili do domu z pustymi rękami. Następnej soboty Americus uratowało zaziębienie, ale Forney zaraz po szóstej został wywleczony z domu i znów udali się na poszukiwania. Może dzisiaj powinniśmy spróbować jakoś inaczej... powiedział nieśmiało. Myślę, że zaczniemy na północ od Shiner Creek. Nie, nie o to mi chodziło. Możemy się przedostać okrężną drogą do mostu. Chciałem zaproponować, żebyśmy zaczęli od listy. Forney wyjął z kieszeni notes i ołówek. Najpierw zróbmy specyfikację. Moglibyśmy pojechać do Catfish Bay. Ustalmy szczegóły. Albo Cemetery Road do międzystanowej. Na przykład. Forney otworzył notes. Wysokość: ma być ponad metr dwadzieścia? Mniej niż metr osiemdziesiąt? Siostra mówiła, że widziała kępę sosen w Garners Point. Rodzaj. Forney polizał grafit ołówka. Homolepis? Veitchi? Cephalonica? Novalee zwolniła i zjechała na pobocze. Jeśli ty wezmiesz łopatę, to ja... Najważniejsze jest ustalenie szczegółów, Novalee! wykrzyknął zdesperowany. Forney odparła Novalee tonem cierpiętnicy. Kiedy zobaczę drzewko, to będę wiedziała, czy jest dobre, czy złe. Forney jęknął; Novalee się uśmiechnęła i oboje wysiedli z pikapu. No, Forney, bierz się do roboty. Kiedy to jest pasożyt, Novalee. Ale tradycja tego wymaga. To jest pasożyt! A ty chcesz, żeby ludzie stali pod nim i się całowali? Tak! Właśnie od tego jest jemioła! Dlaczego nie powiesić kudzu... albo może koszówki? Proszę cię. Novalee, to drzewo ma dwanaście metrów wysokości. Nie, najwyżej dziewięć. Ale ja nie chodziłem po drzewach nawet jako dziecko. O co chodzi, Forney? Jesteś za stary? Wreszcie go dopadła. Z jękiem podskoczył, uchwycił gałąz nad głową i podciągnął się z siłą która ją zdumiała. Nigdy nie pytała go o wiek. Nawet nie próbowała zgadnąć, ile ma lat. Ale czasami, kiedy czytając, nagle podnosiła wzrok, łapała go na tym, że ją obserwował. I wtedy, w tej krótkiej chwili, zanim zdążył odwrócić oczy, udając, że wcale na nią nie patrzy, właśnie wtedy, zawstydzony i nieśmiały, wyglądał bardzo chłopięco... A kiedy indziej, gdy siedzieli w półmroku biblioteki i słyszeli dochodzące z góry hałasy, Forney zadzierał głowę i patrzył w sufit. Na jego czole pojawiały się wtedy bruzdy, a w oczach mroczny smutek i nagle wydawał jej się zmęczony i stary... starszy, niżby sobie tego życzyła. Trzasnęła gałąz i na ziemię posypały się kawałki kory. Forney, uważaj! Zawsze mi się śniły takie koszmary: że utknąłem gdzieś na czubku wieżowca, góry, czy na piętnastometrowym dębie. Ale to drzewo jest żywe, prawda? Forney był mniej więcej w połowie drogi wspinał się ostrożnie, trzymając się blisko pnia. Uważaj, tuż nad twoim lewym ramieniem jest sucha gałąz. Wygląda, jakby ją załatwiły galasówki. Obłam ją. Wybierając zawód, nie myślałem o tym, żeby zostać chirurgiem drzew. A kim? Brzuchomówcą. Pasterzem. Bibliotekarzem. Nigdy nie chciałem być bibliotekarzem. Naprawdę? Chciałem zostać nauczycielem. Forney obłamał suchą gałąz i spojrzał w dół, żeby się upewnić, że spadnie z dala od Novalee. Nauczycielem historii. Ale nie skończyłem studiów. Dlaczego? Po śmierci ojca wróciłem do domu. A wtedy już moja siostra była... była zbyt chora, żebym mógł ją zostawić... Forney, a co się stało twojej siostrze? Och, właściwie to nie wiem. Jest ode mnie starsza o dwadzieścia lat, więc kiedy ona... kiedy zaczęła pić, byłem jeszcze dzieciakiem. A kiedy miałem dziesięć lat, ojciec po raz pierwszy wysłał ją na leczenie. Gdzieś do sanatorium na wschód... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||