Home
WzM 12 Black Dawn pierwsze próbne rozdziały ENGLISH
Kraszewski Józef Ignacy Boleszczyce
H Beam Piper The Cosmic Computer
Dave Mead Stix (retail) (pdf)
H. L. Meyers The Creatures of Man
0032. Monroe Lucy Grecki magnat
01. Adams Audra BśÂ‚ć™kitny śźeton
Esther Mitchell The Underground Series 01 Tamia
L Frank Baum Oz 06 The Emerald City of Oz
James Axler Deathlands 010 Northstar Rising
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    krótkie zdania.  Między ludzmi nie ma żadnej różnicy! Tylko my o tym
    wiemy, a ci głupcy nie. Potrafią zazdrościć, posiadając tyle samo. Jakie to
    rodzi możliwości!
    Oderwał dłoń od pióra i popatrzył bezwiednie na ogień w kominku. W
    głowie zmaterializował mu się pewien obraz.
    Centrum miasta. Kwadratowy gmach na środku wielkiego, pustego
    placu. Schodkami w dół. Pokój spowity ciężkim papierosowym dymem. Na
    stole mała lampka, dająca słabe, żółte światło. Wysoki, umundurowany
    mężczyzna bez pośpiechu przekręca klucz w zamku.  Jeszcze nie dał się
    złamać?  pada pytanie znad biurka.  To kwestia czasu  odpowiada
    żołnierz i idzie w stronę umywalki, żeby obmyć dłonie z krwi. Rozpoczyna
    się rozważanie na temat prawdziwych wartości. Człowiek, który leży za
    ścianą, nie chce się poddać. Na słabo oświetlonym biurku pojawiają się
    kolejne akta. Rodzina, szkoła, przyjaciele, dosłownie wszystko. Zledczy,
    wypalając kolejne papierosy, próbują zrozumieć, dlaczego się nie
    przyznaje. Przecież jest skazany na porażkę. Pojedynku z potwornym
    bólem wyrywania paznokci i piłowania zębów nie da się wygrać.
    - Piękna historia.  Werfrand zakrztusił się ze śmiechu.  Są
    bohaterowie, wartości, wiara, ludzie to kupią.  Znów zaschło mu w gardle,
    dlatego dopił resztkę wina.  Kochają proste rozwiązania. Chcieliby mieć
    jednego Boga, najwyżej dziesięć przykazaÅ„ i voilà! Może wÅ‚aÅ›nie na tym
    polega cały czar? Kłamstwo& to jedyny przywilej człowieczy, nie, lepiej
    będzie& człowieczy przywilej& wobec wszystkich innych organizmów& 
    zdanie urwało się w pół słowa. Zwymiotował.
    3.
    - ProszÄ™ pana, panie Werfrandzie!
    - Tak, oczywiście, już zaraz  reżyser przeciągał niemrawo wyrazy.  O
    co chodzi?  Otworzył szerzej oczy. Leżał. Brązowe nitki przyjemnie otulały
    twarz. Leżał na dywanie. Pieczenie podniebienia, skostniały kark i
    przeszywające zimno nie pozwalały jednak rozkoszować się tą pieszczotą.
    Leżał na dywanie, a nad jego głową pochylała się ze współczuciem
    służąca. Podniósł się wściekły, że go obudziła, jednak gdy zobaczył obok
    siebie wymiocin, od razu powstrzymał wybuch złości.
    - Proszę to posprzątać  wyszeptał z odrazą.  Albo przygotować kąpiel,
    a potem posprzątać. I ugotować obiad  dokończył szybko i zniknął za
    drzwiami sypialni, unikając niepotrzebnych pytań. W głowie szumiało,
    spierzchnięte wargi piekły, ręce drżały, dlatego z trudem przebrał się w
    szlafrok i poszedł do łazienki. Jeszcze wolniej poszło mu z wejściem do
    wanny. Jednak gorąca woda ukoiła obolałe ciało i przypomniała o owocach
    wczorajszego wieczora. Pomysł już był, historia o wojnie, prawdziwych
    zasadach i honorze.  Teraz tylko imiona bohaterów i ich charaktery, które
    połączą się w spójną fabułę  uśmiechnął się do siebie Werfrand.
    Imię? Marcel. Wygląd? Czarne włosy, szerokie bary i koniecznie
    głębokie, przeszywające spojrzenie. Jak przystało na etatowego
    pracownika wywiadu. Pierwsza scena. Oblężone miasto, tłum łachmaniarzy
    ucieka w popłochu ulicami. W urzędzie palą ostatnie dokumenty,
    metalowe kosze na śmieci dymią ponuro. W powietrzu unosi się ciężka
    mieszanka spalenizny, potu i podenerwowania. Marcel wchodzi, salutuje,
    odbiera polecenia. Miasto jest stracone, co do tego nikt nie ma
    wątpliwości.
    - Już nigdy kawa u Franka nie będzie smakowała tak samo  ktoś
    wzdycha, wrzucajÄ…c do ognia kolejne papiery.
    - Wrócimy. Szybciej, niż myślisz.  Marcel patrzy na niego ze
    zrozumieniem.  Jeszcze będziemy się z tego wszystkiego śmiać  mówi na
    pożegnanie i po chwili niknie w tłumie przed budynkiem.
    Miasto kapituluje, ulicami organizowane sÄ… przemarsze obcych wojsk.
    Stare flagi ustępują miejsca nowym, powiewającym dumą zdobywców.
    Kawiarnia Franka ma już nowych gości, inną nazwę i gorszą kawę, lecz
    pozostaje miejscem spotkań tych, którzy mimo podkrążonych oczu i
    zapadniętych policzków próbują żyć dawnym życiem. Jest wśród nich i
    Marcel, lecz nie dla rozrywki, a z powołania. Spogląda dyskretnie na
    fotografię. Porównuje uwiecznioną na niej postać z tą siedzącą przy stoliku
    obok. Chce mieć pewność, bo wieczorem nie będzie czasu na zadawanie
    pytań.
    Przychodzi noc. Gwar rozmów, feeria uśmiechów. Szyby jak pocztówka
    z innego świata. Na ulicy głód, w środku kawior. Na zewnątrz połatane
    Å‚achmany, przy stolikach wytworne toalety i galowe mundury. Marcel
    wchodzi tylnymi drzwiami. Jego czarne oczy taksujÄ… zebranych,
    przyklejony uśmiech maskuje wstyd nieproszonego gościa. Zauważa
    zdrajcę i natychmiast dostrzega swoją szansę. Mężczyzna przeprasza
    rozmówców, idzie w kierunku toalety. Marcel rusza za nim, już ma
    zamknąć za sobą drzwi, zakończyć kolejne marne istnienie, gdy rozlega się
    pisk kobiecego przerażenia. Zlepo skoncentrowany potrącił jedną z tych
    szykownych dam, które podochocone alkoholem trzymają kieliszki zbyt [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.