Home Beverley Jo MalĹźeĹstwo z rozsÄ dku 01 MalĹźeĹstwo z rozsÄ dku William Shatner Tek War 01 Tek War Jack Vance Dying Earth 01 The Dying Earth Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept Brian Daley Coramonde 01 The Doomfarers of Coramonde (v4.2) Brust_Steven_ _Taltos We Learn Polish. CzęÂść 1. Texts. CzęÂść 2. Grammar and Usage Notes Bond Stephanie Być gwiazda Dee Tenorio All of You (pdf) 450 Vegetable |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] wierzyłam. - Mówiłam ci, że będę nad nim czuwać - przypomniałam. Wydawało mi się to niezręczne, ale też... właściwe. Dostrzegłam, jak ogarnia ją ulga. Ufa, że dotrzymam słowa. Zdawało się to dziwnie ważne, ale czułam też, że mi ciąży. - Dzięki temu Ibby poczuje się lepiej - rzekła Angela. Nie dodała i ja , ale zrozumiałam, że o to jej chodzi. - Pewnie masz ochotę na coś zimnego do picia? Rzeczywiście, czułam się spragniona i podążyłam za nią do kuchni, gdzie zaczęła opowiadać o jakichś nic nieznaczących szczegółach dnia codziennego, jakbyśmy były przyjaciółkami. Przypuszczam, że na swój sposób stałyśmy się nimi. Wypiłam łyk mrożonej herbaty, którą przygotowała, i skubnęłam ciastko z talerza stojącego na stole. Przyszedł Manny, z wilgotnymi i zmierzwionymi włosami po kąpieli, w czystym ubraniu. Wziął ciastko i pochłonął je dwoma kęsami. Angela pocałowała go w policzek, podała mu szklankę mrożonej herbaty i przez chwilę oboje rozmawiali po hiszpańsku. Z przyjemnością pozwoliłam na to, by spływały po mnie te dzwięki. W takiej normalności tkwiło coś dziwnie uspokajającego, nawet jeśli była ona tak bardzo ludzka. Ibby wgramoliła się na krzesło obok mnie i sięgnęła po ciastko. - Ibby! - odezwała się ostro matka. Dziecko cofnęło się i spojrzało zmieszane. - Poproś. - Czy mogę wziąć ciastko, mamo? - Tak, możesz zjeść jedno. Ibby zlustrowała wzrokiem talerz i wybrała największe ciastko. Spodobało mi się takie strategiczne podejście do sprawy. - Manny, co ci powiedział Scott? - spytałam. Sięgnęłam po drugiego herbatnika. Ostatecznie byłam i starsza, i większa od dziecka. Wydawało mi się to więc uzasadnione. - %7łe powinienem był wysłać akta do archiwum kilka miesięcy temu - odparł. - Takie są przepisy. Jakbyśmy nie mieli innych zmartwień. - Obwinia cię? - Powiedzmy, że w jego raporcie nie wypadnę korzystnie. - Czy myślisz... - przerwałam, bo zdałam sobie sprawę, że to może nie najlepszy moment na zadanie takiego pytania. Mimo to trzeba było je zadać. - Czy myślisz, że komuś chodziło raczej o ciebie i Luisa, a nie o zniszczenie biura? Manny wyglądał na zmęczonego. Drobne zmarszczki wokół oczu pogłębiły się, a jego skóra wydawała się bardziej ziemista. - Być może - odrzekł. - Nie wiem. Nie mam pojęcia, czemu ktoś miałby mnie ścigać. - A Luisa? Nie odezwał się. Uczyniła to Angela: - Luis zadarł z wieloma ludzmi. Narobił sobie wrogów o wiele skuteczniej niż Manny. Rozumiałam to na jakimś instynktownym poziomie. Manny bardziej zajmował się rodziną i chociaż okazywał odwagę i determinację, to poświęcał się żonie i dziecku. Luis był inny. Nie wiedziałam, czego pragnął i co nim kierowało, a to sprawiało, że mnie niepokoił. - Mamo, czy mogę wziąć jeszcze jedno ciastko? - Nie. - A Cassie zjadła dwa. Przełamałam herbatnika na pół i podałam Isabel. - Cassiel - poprawiłam ją. Zachichotała. Laptop, który dostałam od Manny'ego, był już w moim mieszkaniu. Gdy wróciłam do domu, załogowałam się do systemu komputerowego Strażników, tak jak Manny mi pokazał, i zaczęłam szukać informacji na temat Luisa Rochy. Jego akta osobowe robiły wrażenie. Ostatni wpis pochodził od kogoś, kogo znałam - Joannę Baldwin pochwaliła Luisa za jego sprawną akcję podczas trzęsienia ziemi na Florydzie, które miało miejsce, zanim wyjechał z tego stanu, by przybyć tutaj, do Nowego Meksyku. To musiało się zdarzyć przed moim wygnaniem, chociaż nie miałam o tym pojęcia, bytując wysoko w sferze eterycznej. Luis był potężniejszy i bardziej ceniony przez Strażników, niż myślałam. To niekoniecznie przemawiało na jego korzyść; wielu Strażników było skorumpowanych i wykorzystywało swój talent, by szybko się wzbogacić. Władza kusi ludzi w taki sposób, w jaki nie psuje dżinnów. Ale teraz, kiedy przybrałam postać człowieka, odkryłam, że dżinny też mają wiele wad. W najwcześniejszych wpisach notatki dotyczyły związków Luisa z gangiem. Wydawało się, że decyzja dotycząca tego, czy przyjąć go do organizacji Strażników, czy też nie, była trudna. Nieomal postanowili zrobić coś zupełnie przeciwnego - wykorzystać Strażnika Ziemi, by na stałe pozbawić Luisa mocy. Wiedziałam coś o tego rodzaju procederze. Był bolesny i dawał kiepskie wyniki, zwłaszcza gdy się porównało, jak często był skuteczny, a jak często poddawane mu osoby ginęły. Luis miał szczęście, że Strażnicy byli zbyt samolubni, by zrezygnować z takiego nabytku jak on. Ale wszystko wskazywało na to, że nadal mają na niego oko. Rówieśnicy Luisa Rochy mogli dobrze o nim myśleć, ale administracja nadal mu nie ufała. Ciekawe. Zastanawiałam się, czy on o tym wie. Informacje z komputerowych plików potwierdziły tylko to, co już wiedziałam: Strażnicy uznawali Luisa za dużo cenniejszy nabytek od jego brata. Kiedy sięgnęłam do wpisów o Mannym, zaczęłam rozumieć dlaczego. Manny był bez wątpienia lojalny i uczciwy, ale miewał potknięcia i bezlitośnie je odnotowywano. Opóznienia w robocie papierkowej. Nieprzestrzeganie procedur biurowych. Niestarannie prowadzona dokumentacja. Nie były to poważne naruszenia, lecz jedynie uchybienia, za sprawą których Manny był postrzegany jako niesolidny pracownik. W połączeniu z jego niskim poziomem mocy oznaczało to, że nie mógł liczyć na poważny awans. Nic jednak nie wskazywało na to, że ktoś mógłby życzyć mu śmierci. Nie było żadnych wzmianek o przeciwnikach, konfliktach, o niczym takim. Manny nie narobił sobie wrogów. Luis postępował inaczej. Miał wyjątkowe sukcesy, ale jego droga życiowa była usiana konfliktami. Zaczęłam dostrzegać w tym pewien schemat, choć nie było to takie oczywiste; ostatecznie jako dżinn analizowałam różne prawidłowości i wzorce. Ci, z którymi Luis się ścierał, zarówno pośród Strażników, jak spoza ich grona, wydawali się w pewien sposób nieuczciwi. Luis, podobnie jak jego brat, zawsze zwracał uwagę na takie rzeczy. W odróżnieniu od Manny'ego często przeciwstawiał się tym, którzy zawalali sprawy - i [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||