Home
Ian Morson [William Falconer Mystery 05] Falconer and the Great Beast (pdf)
Jan Paweł II Encyklika (Sollicitudo Rei Socialis)
ENCYKLIKA 1985. Jan Paweł II Slavorum apostoli
Jan Paweł II Encyklika (Redemptoris Missio)
Herrmann Horst Jan Paweł II złapany za słowo
Augustyn_Józef_SJ_ _W
Amanda Carpenter The Great Escape [HP 735, MB 2269] (pdf)
Montgomery Ink 2 Tempting Boundaries Carrie Ann Ryan
22. Cartwright Vanessa Małżeństwo z rozsądku
Norton Andre Pani Krainy Mgiel
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katafel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    bagażami nie wychodzą? - A w ogóle to jeszcze nie wszystko - ciągnęła Janeczka.
    - Musisz się dowiedzieć od Bartka, albo od jego ojca, albo niech on się dowie od
    ojca, kto to jest ten pan z parasolem. Jak się nazywa, gdzie mieszka, co robi i
    tak dalej. -Po co?
    - Na wszelki wypadek. On chyba coś myśli, nie? Ja bym chciała wiedzieć, co on
    naprawdę myśli i po co mu był ten dziób w parasolu. Pawełek z roztargnieniem
    kiwnął głową. Już zaczynał rozważać szczegóły techniczne przedsięwzięcia. - Ale
    jak mamy cokolwiek sprawdzić, to trzeba dziabać pierwszego - zauważył. - %7łeby
    odjechał, albo chociaż zaczął odjeżdżać, zanim mu powietrze zejdzie. I trzeba
    się zastanowić, jak pryskać w razie, gdyby zrobiło puff. Na wszelki wypadek. To
    syczy. - Co syczy?
    - Powietrze.
    - Trzeba zagłuszyć.
    - To chyba że ciotka Asi wezmie ze sobą dziecko i ono się będzie darło...
    - Głupi jesteś, czy co? - zirytowała się Janeczka. - A tranzystor od czego? Mamy
    przecież, trochę zepsuty i bardzo skrzeczy. Do zagłuszania doskonały. - A...
    Masz rację, rzeczywiście zgłupiałem. Ale nie, bo ja już myślę dalej. Rozumiesz,
    jak załatwić ten dalszy ciąg, te TIR-y i całą resztę... - Nad tym będziemy się
    zastanawiać, jak już sprawdzimy, czy to robi puff - ucięła dyskusję Janeczka i
    podniosła się z fotelika. - Jutro rano zaczniemy od Bartka, i wymyśl rączkę do
    tej rzeczy. żeby łatwo było przyciskać bez kucania... Na pytanie o drugi
    egzemplarz ostrego szpikulca Bartek nie odpowiedział od razu. Milczał przez
    chwilę, odkręcając zardzewiałe śruby zamka przy bramie. Pierwszej już dał radę,
    ruszył teraz drugą kolejną i odsapnął. -No, poszło! A już się bałem, że
    przerdzewiały na mur... Na co ci to? Do czego? Teraz Pawełek zamilkł na prawie
    dziesięć sekund. Nie uzgodnili wcześniej, czy powiedzieć Bartkowi prawdę i
    wtajemniczyć go w całą aferę; jakoś umknęła im ta konieczność. A ostatecznie
    zdawali sobie sprawę, że zamierzone czyny są raczej naganne i zle widziane przez
    wszelkie przepisy prawne, nie mówiąc o społeczeństwie. Wymienił spojrzenie z
    siedzącą na podmurówce ogrodzenia Janeczką. Janeczka nie dała mu żadnego
    sygnału. Zwróciła się wprost do Bartka. - Co ty myślisz o złodziejach
    samochodowych? - spytała tonem uprzejmego zainteresowania. Bartek męczył się
    właśnie przy trzeciej śrubie, którą zdążył już opukać młotkiem. -Jak się nie...
    - wysapał przez zaciśnięte zęby. - No dobra, idzie! Jest taki płyn do rdzy,
    posmarować i jutro by samo poszło. Już myślałem, że się nie da i trzeba będzie.
    Bo co? - Nic. Ciekawi mnie. Coś przecież o nich myślisz?
    - yle myślę - odparł sucho Bartek. - Nie powiem dokładnie co, bo co się mam
    wyrażać, jeszcze kto usłyszy Dobra, teraz ty. Ja potem będę przykręcał. Pawełek
    przejął od niego młotek i śrubokręt. Bartek łypnął okiem na Janeczkę. - No? -
    spytał podejrzliwie. - O co leci i w co się gra.
    - Zastanawiamy się, czy nie można by im trochę poprzeszkadzać - wyjaśniła
    Janeczka dość niedbale i bez nacisku. - Utrudnić te kradzieże. Nie lubimy ich.
    Co ty na to? Bartek odczekał chwilę, bo Pawełek opukiwał właśnie czwartą śrubę i
    żelazny łomot zagłuszał wszystko. Patrzył przy tym na Janeczkę prawie ze zgrozą.
    - Was coś szurnęło? Szmergla macie, czy co? - spytał, kiedy dzwięki ucichły. -
    Przecież was pozabijają! Pawełek wzruszył ramionami i ruch okazał się użyteczny,
    czwarta śruba puściła. Zaczął ją wykręcać, starając się unikać przy tym zgrzytu
    i pisku, bo ciekaw był dalszych zabiegów dyplomatycznych siostry. Janeczka nie
    straciła spokoju.
    - Wcale nie. Tak całkiem obłąkani jeszcze nie jesteśmy i nie mamy zamiaru włazić
    im w ręce. Ja cię pytam, co ty w ogóle myślisz na ten temat. Jesteś im
    przeciwny, czy nie? - No pewnie, że jestem, kretyńskie pytanie! I co z tego?
    Gliny im nie dają rady, a wy dacie?! - Przecież nie mówię, że chcemy ich
    wszystkich za trzy dni uwięzić w lochach o chlebie i wodzie. Mówię o
    przeszkadzaniu. I trzeci raz pytam: jesteś za, czy przeciw? Bartek znów
    przeczekał kolejne walenie młotkiem. Przez ten czas zdążył się zastanowić. -
    Jestem za - rzekł stanowczo. - I już rozumiem, że ten szlagborek ma być do tego
    przeszkadzania. Nawet zgaduję, jakim sposobem. Wariactwo. - Możliwe - zgodziła
    się Janeczka grzecznie.
    - Ale przecież ty sam nie musisz w tym brać udziału. A my po prostu spróbujemy,
    tak sobie, z ciekawości. Nie uda się, to nie, nikt się przez to nie powiesi.
    Ważne jest, czy można zrobić drugi taki szpikulec.
    -Można. Nie ma sprawy. Zaraz. Czy ja wiem...
    Pawełek przyłożył się energicznie do drugiej połowy zamka. Bartek miał dość
    sporo czasu, żeby rozważyć kwestię dokładniej, hałas mu nie przeszkadzał.
    Przedziwny pomysł, w pierwszej chwili budzący zgrozę, zaczął mu się podobać. -
    Kto powiedział, że mam nie brać udziału? - spytał gniewnie. - A może ja bym
    chciał brać udział? Szlagborek się zrobi, ale niech ja się dowiem porządnie, co
    to ma być... Zanim stary zamek został odkręcony do końca, Bartek usłyszał
    wszystko. Jego wstępne opory zostały pokonane, udeptane, znikły bezpowrotnie i
    wszelki ślad po nich zaginął. Zapalił się do imprezy, pochwalił konieczność
    noszenia przez Janeczkę parasolki i zobowiązał się osobiście wmontować w nią
    morderczy szpikulec. Pawełek prawie nie uczestniczył w wyjaśnieniach, pracował
    rękami, umysł miał wolny i wynalazł przedmiot do noszenia dla siebie.
    - Ciupaga! - oznajmił z triumfem, odkładając
    na murek dwa kawały starego żelaza. - Taka z Cepelii, nieduża. Z ciupagą mogę
    sobie pochodzić, w razie czego nawet ją trochę owinę papierem, że niby świeżo
    kupiona dla wuja z Ameryki. U dołu wkręcić ten dynks i będzie fajnie. -
    Parasolka lepsza - zaopiniował Bartek. - Jakby co, ciupaga od razu podpadnie.
    Fakt, że z parasolką tobie głupio... Ale jednak...
    - Toteż właśnie dlatego chcemy wiedzieć, kto to jest ten pan z parasolem -
    zwróciła mu uwagę Janeczka. - Sam mówisz, że się przymierzał podejrzanie. Nie
    jestem pewna, ale może się przydać. - Dobra, dowiem się. Ojciec go zna. No to z
    gazem, odwalamy robotę do końca i może się jeszcze dzisiaj zdąży wszystko
    nagwintować...
    Przerazliwie długi rząd taksówek oczekiwał pasażerów na dworcu Centralnym. Nic
    się przy nich nie działo, nie było tłoku ani zamieszania, panował spokój wręcz
    obrzydliwy. Janeczka i Pawełek ocenili sytuację jednym rzutem oka i natychmiast
    cofnęli się do wnętrza hali. - Nie potrzeba, żeby na nas zwrócili uwagę -
    powiedziała Janeczka ostrzegawczo. - %7ładnego plątania się obok. Najpierw
    przyjrzyjmy się z daleka. - %7łeby chociaż było czemu! - skrzywił się Pawełek. -
    Stoją jak przyrośnięci. Tylko wariat mógłby z nimi pojechać, a żadnego wariata w
    okolicy nie widzę. -Może się znajdzie...
    Przez chwilę obserwowali przechodzących spokojnie ludzi. Janeczka obejrzała się
    nagle i pociągnęła brata za rękaw. - Chodz, popatrzymy na rozkład jazdy.
    - Po co? - spytał Pawełek i natychmiast sam sobie udzielił odpowiedzi. - A, masz
    na myśli jakiś pociąg? Słusznie, najlepszy byłby zagraniczny, Z Wiednia, z
    Paryża, z Berlina... Najbliższy pociąg zagraniczny przewidziany był dopiero za
    godzinę i dziesięć minut, a i to mógł się spóznić. Wcześniej przychodziły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.