Home
Longin Jan Okoń Trylogia Indiańska. Tom III Śladami Tecumseha
Ks. Jan O’Dogherty REKOLEKCJE ZE ŚWIĘTYM JOSEMARIĄ ESCRIVĄ
Chmielewska Joanna Janeczka i Pawełek 05 Wszelki wypadek
Jan Paweł II Encyklika (Sollicitudo Rei Socialis)
ENCYKLIKA 1985. Jan Paweł II Slavorum apostoli
Craw. .Advanced.Calculus.and.Analysis.(2000).[sharethefiles.com]
Krzyszton‼_Barbara_ _Kapitan_Derko_ _Czlowiek_w_czarnym_kapeluszu
Clive Barker MisterBGone
Anthology Cherry
Cykl Diablo (2) Czarna droga Mel Odom
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    chrześcijan, którzy z entuzjazmem otwierają się na rozmaite propozycje pochodzące z tradycji
    religijnych Dalekiego Wschodu, a dotyczące na przykład technik i metod medytacji oraz
    ascezy. W pewnych środowiskach stało się to wręcz rodzajem mody, którą przyjmuje się dość
    bezkrytycznie" (PPN 80 i nast.).
    Bezkrytycznie, modnie? Ostre to słowa wobec mnóstwa ludzi. Mogliby oni
    odpowiedzieć pytaniem: Czy lepiej, żebyśmy bezkrytycznie akceptowali "duchowe
    dziedzictwo" (PPN 80) własne, czytaj: katolicyzm? Trudno w tym kontekście nie wspomnieć
    o zwyczajowym chrzcie niemowląt. A czy tego Papież nie uważa za rodzaj mody?
    Czy nie widzi, że chrześcijańska kultura Zachodu, choć pod niejednym względem
    trzeba uznać ją za wysoko rozwiniętą, jest pod innym względem straszliwie niedorozwinięta,
    ponieważ wydała zbyt wielu nudziarzy, charakteryzujących się żałośnie okaleczoną
    zdolnością do wizji i ekstazy?
    Czy nie wie, co powiedział Antonin Artaud? "Jedna z przyczyn dławiącej atmosfery,
    w jakiej żyjemy... kryje się w szacunku dla tego, co napisane, sformułowane lub namalowane,
    dla tego, co przybrało postać, jak gdyby w końcu wszelki wyraz nie był u kresu, nie doszedł
    do punktu, w którym coś musi pęknąć, jeżeli ma zaistnieć nowy start i nowy początek."
    I dlaczego Karol Wojtyła nie otarł się o to, co powiedział amerykański teolog Harvey
    Cox? "Ludzie uskarżają się dzisiaj nie tylko na to, że nie mogą już wierzyć w Boga z
    przyczyn rozumowych... Problem polega na tym, że ludzie nie «doÅ›wiadczajÄ…» Boga, nie
    «spotykajÄ…» go. JÄ™zyk religijny, nie wyÅ‚Ä…czajÄ…c sÅ‚owa «Bóg», dopiero wtedy nabierze sensu,
    kiedy zaginione doświadczenie, do którego takie słowa się odnoszą, znowu stanie się faktem
    w ludzkiej rzeczywistości. Jeżeli Bóg powróci, musimy w miarę możności po raz pierwszy
    spotkać się z nim w tańcu, zanim potrafimy go zdefiniować w nauce."
    Czy nie można by na tym oprzeć nadziei, która rzeczywiście przekroczy próg? Ale Jan
    Paweł II nigdy nie opierał swej wiary na takich głupotach, tylko na tym, co potwierdzone, na
    tradycji, na przejętych z dawna naukach, tak jak on je objaśnia.
    Nie byłoby to z góry konieczne, bo nowością stał się już sam początek pontyfikatu w
    pazdzierniku 1978. Kiedy Polak Karol Wojtyła został wybrany na najwyższy urząd w
    Kościele, rzekł 87-letni kardynał Pietro Parente: "To już koniec. Czas na zagranicznego
    papieża jeszcze nie przyszedł. I w dodatku Polak z komunistycznego kraju. Do czego to
    doprowadzi?" Tymczasem przekonaliśmy się, że "to" nie prowadziło w kierunku, który wydał
    się staremu członkowi Kurii tak podejrzany, tylko w tym, który jak najbardziej odpowiadał
    twardemu rdzeniowi Watykanu. Jak mogło do tego dojść?
    Z wyborem Wojtyły stała się faktem absolutnie największa sensacja w nowszych
    dziejach papiestwa: losami światowego Kościoła rzymskiego miał odtąd kierować nie żaden
    Pacelli ani Montini, Colonna ani Famese, tylko skromny z wyglądu człowiek o gminnym,
    prawie nie do wymówienia nazwisku. Po raz pierwszy od śmierci Hadriana VI, który
    pochodził z Utrechtu i zmarł 14 września 1523, na tronie Piotrowym zasiadł ktoś nie będący
    Włochem, i przede wszystkim prasa włoska była zmuszona się przeorientować, na dobre czy
    złe. Dotąd za każdym razem wyrażała opinię, że następnym papieżem też bezwarunkowo
    musi być rodak, jako że jest on biskupem Rzymu, a wewnętrzna sytuacja polityczna kraju
    wymaga mocnej ręki wobec nasilania się komunizmu, kogoś, kto zgłębił i opanował stosunki
    właśnie we Włoszech.
    Tymczasem papieżem został Polak, człowiek z dość odległego kraju, jak to określił
    sam Wojtyła, przemawiając po raz pierwszy do tłumu Włochów na Placu św. Piotra.
    Zwyczajowe powiązania rzymskiego papiestwa z włoskim kuzynostwem w gospodarce,
    obyczajach i interesach pierwszy raz się rozpadły... jak wielu przypuszczało.
    Już i to byłoby zdumiewające, gdyby właśnie ten pierwszy od przeszło czterech i pół
    stulecia niewłoski papież potrafił się wyrzec swej długoletniej, intensywnej działalności w
    takim kościele narodowym, jak polski, który ukształtował jego sposób mówienia i
    argumentacji, jego pojmowanie Chrystusa, Maryi oraz Kościoła.
    Względy teologii i polityki Kościoła, przemawiające za wyborem kardynała raczej nie
    obeznanego ze specyfiką włoską, widać przeważyły na konklawe nad argumentami
    dotyczącymi głównie doraznej polityki. Obok problemu "duszpasterza", który odegrał rolę już
    w wyborze jego poprzednika Lucianiego, kardynałowie stanęli wobec innych jeszcze
    kryteriów, przemawiających za odstąpieniem od tradycji: po pierwsze to, że Wojtyła był
    obeznany z problemami Kościoła światowego jako takiego, a nie tylko świata Kurii
    rzymskiej; po drugie siła wiary kandydata, oceniana jako bezsporna, jak i osobista prawość
    dotychczasowego arcybiskupa Krakowa, o której donieśli świadomi rzeczy.
    Jakkolwiek ważne jest polityczne nastawienie papieża, szczególnie w przypadku
    Wojtyły: jednak wyłącznie polityczne wykładnie pomijają ważną różnicę, jaka dzieli
    rzymskie konklawe od wszelkich innych wyborów. Otóż gdy wybiera się nowego papieża, a
    dzieje się to dożywotnio i bez najmniejszej możliwości cofnięcia wyboru, nie jest to w
    żadnym razie ktoś, kto wprawdzie otrzymał większość głosów, ale przegłosowana mniejszość
    przechodzi do opozycji, ażeby wpływać korygujące na niego i na jego wyborców, w nadziei
    na inny wybór przy nadarzającej się sposobności. Wybraniec jest natomiast od chwili, gdy
    przyjął wybór, najwyższym pasterzem wszystkich wiernych; akt wyboru dokonuje się
    definitywnie; i odtąd kardynałowie muszą jednomyślnie hołdować nowemu biskupowi
    Rzymu. Nie ma odwrotu. Kościół światowy zaś najlepiej uczyni, nastawiając się na takie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.