Home
Nincs visszaut Hedwig Courths Mahler
A huseg jutalma Hedwig Courths Mahler
Cecelia Ahern P.S.Kocham Cię
Courths_Mahler Jadwiga Diana
Uniwersalny słownik tematyczny język niemiecki
Courtney Breazile [The Immortal Council 02] Keeping Blood (pdf)
James Axler Outlander 08 Hellbound Fury
James Patterson Club 03 Third Degree
Antonow Sztuka Bycia Szczesliwym
Harry Harrison Deathworld 2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    wyglądać stosownie do naszej nowej sytuacji.
    Ciotka Mia musiała jej przyznać rację.
    LR
    T
     Mnie się również tak wydaje. Zapominasz jednak, że przez cały rok nie
    wolno ci opuszczać Herrenbergu. W jaki więc sposób chcesz kupować suknie?
     Bardzo prosto, ciociu, sprowadzimy sobie wszystko z magazynu mód.
    Każemy sobie przysłać cenniki. Jeśli będą konieczne poprawki, zrobimy je tutaj.
    A na jesieni... zamówimy sobie futrzane płaszcze.
     Przestań, w głowie mi się kręci.
     Nie szkodzi; musisz pamiętać, że na wsi zima bywa ostrzejsza. A więc to
    już postanowione  kupimy sobie piękne futra.
     Dla mnie mogą być króliki. Ale ty musisz mieć coś bardzo pięknego. Może
    płaszcz z karakułów albo...
     Nic nie byłoby dla ciebie zbyt piękne, we wszystkim wyglądałabyś cu-
    downie.
    Ciotka Mia z podziwem spojrzała na swą piękną siostrzenicę. I w tej samej
    chwili musiała pomyśleć o Marku. On i Lonny  jaką piękną parę by tworzyli! Są
    wprawdzie kuzynami, ale tak odlegle spokrewnionymi, że nie stałoby to na
    przeszkodzie ich małżeństwu.
    11.
    Gdy Lonny i jej ciotka weszły do jadalni, nie zastały nikogo, po chwili jednak
    ukazał się Marek.
    Od razu zauważył, że nie były bardzo wytwornie ubrane, lecz mimo to robiły
    bardzo dobre wrażenie. Jego oczy spoczęły z podziwem na postaci Lonny. Zwiatło
    lampy grało złotymi błyskami na jej włosach, wyglądała doprawdy uroczo.
     Panie muszą mi wybaczyć, że nie mogłem zjawić się przy stole w wie-
    czorowym stroju. Mam nadzieję, że jutro to naprawię  powiedział Marek z
    grzecznym ukłonem.
    LR
    T
     Nie ma pan powodu przepraszać, kuzynie, wiemy, że pańskie kufry jesz-
    cze nie przybyły i dlatego nie pozwoliłam ciotce włożyć wieczorowej sukni. Poza
    tym musimy jeszcze uzupełnić naszą garderobę, dotychczas bowiem nie miały-
    śmy nadmiaru pieniędzy na tego rodzaju wydatki.
    Z wdzięcznością przyjął to szczere wyznanie i nie chciał pozostawać dłużny.
     W takim razie mogę się bez wstydu przyznać, że garnitur, który mam na
    sobie, jest jedynym jaki posiadam. Ale gdy się dowiedziałem od doktora Herbiga,
    że jestem majętnym człowiekiem, zamówiłem sobie szybko w Berlinie odpo-
    wiednie ubrania. Spodziewam się, że nadejdą jutro.
    Kobiety spojrzały po sobie zdziwione.
     Więc panu dotychczas również niezbyt dobrze się wiodło, kuzynie?
    Zaśmiał się z odrobiną goryczy w głosie:
     Czułem się bardzo szczęśliwy, gdy otrzymałem posadę szofera u pewnego
    wzbogaconego fabrykanta. Musiałem nosić liberię i dlatego mogłem się ograni-
    czyć tylko do jednego ubrania. Zaoszczędziłem sto marek, które mi się wydawały
    majątkiem.
    Lonny z pośpiechem wyciągnęła doń rękę.
     Tym bardziej się więc cieszę, że ten ciężki okres w życiu ma pan już za
    sobą.
     Wcześniej bywało o wiele gorzej. Zamierzałem zresztą zrezygnować z
    pracy u pana Seiferta, nie mając wszakże widoków na inną posadę. Spadek spadł
    mi więc jak z nieba. Ale zostawmy to, pora do stołu  podał usłużnie ramię ciotce
    Mii.
    Ciotka musiała teraz naprawdę  kroczyć , aby dorównać krokom Marka.
    Aby jednak Lonny nie była pokrzywdzona, podał jej z uśmiechem drugie
    ramię.
    Ona jednak stwierdziła:
     Myślę, kuzynie, że jako domownicy nie mamy potrzeby tak surowo prze-
    strzegać form. Same damy sobie radę, prawda, ciotko Mio?
    LR
    T
    Ta jednak nie chciała zrezygnować z tak wspaniałego towarzysza przy stole;
    obejrzała się w stronę Lonny.
     Myślę, że to cudowne być odprowadzaną do stołu, usiąść przy pięknie
    ułożonej zastawie i oddać się przyjemności spożywania posiłku bez uprzedniego
    trudu przygotowania go. Ale Lonny ma rację, panie von Lehnau. W każdym razie
    dziękuję panu, że pan się zajął mną, starą kobietą. No, ale na tym już koniec!
    Zadzierała przy tym tak komicznie głowę w górę, patrząc na Marka, że ów
    musiał się roześmiać.
    Podczas kolacji gawędzono o rzeczach obojętnych, ale potem, gdy przeszli do
    małego, przytulnego gabinetu, rozmowa nabrała cieplejszych tonów. W końcu
    Marek zapytał:
     Czy nie uzna pani tego za niestosowne, droga kuzynko, jeśli skorzystam z
    łączącego nas pokrewieństwa i będę panią nazywał po imieniu?
     Ależ skąd, myślę nawet, że nasza dobrodziejka cieszyłaby się, gdybyśmy
    pozostawali z sobą w przyjaznych, familijnych stosunkach.
     Więc mnie niech pan nazywa po prostu ciotką Mią, chcę należeć do ro-
    dzinnego grona.
    Marek ucałował rękę starej damy.
     Serdecznie dziękuję, ciotko Mio. Jestem bardzo dumny z tego wyróżnie-
    nia. Niechże mi więc pani mówi po imieniu!
     Bardzo chętnie, Marku; cieszę się z naszej przyjazni, pan mi się od razu
    spodobał. Mnie, z racji wieku, wolno to śmiało wyznać.
     Po cóż ta wzmianka o wieku, ciotko Mio? Pani jest bardzo młoda duchem.
     Więc może przejdziemy na  ty ? Ostatecznie jesteśmy przecież krewnymi,
    choć to dziesiąta woda po kisielu.
     Jestem szczęśliwy, że znalazłem się w tak czarującym towarzystwie.
    Okazało się, że mają sobie tyle do opowiedzenia! Wspominali swoje po-
    przednie życie, to, jak ciężko przyszło im walczyć o chleb, i trudności, które trzeba
    było pokonywać. Wspólne doświadczenie bardzo ich do siebie zbliżyło. Marek
    bez fałszywego wstydu opowiadał o swoich przeżyciach, o tym, jak nisko się
    LR
    T
    stoczył, by móc zarabiać na chleb. Przemilczał tylko swoje perypetie z paniami
    Seifert, nie chciał, aby Lonny i jej ciotka kiedykolwiek się o tym dowiedziały.
    Oddał jednakże sprawiedliwość panu Seifertowi, wspomniał także o danym mu
    przyrzeczeniu. Opowiedział więc o Horście, wyjaśnił paniom, że ma dług
    wdzięczności wobec pana Seiferta i że zamierza jego syna wykierować na poży-
    tecznego członka społeczeństwa; przy tej sposobności zapytał Lonny o pozwole-
    nie na zaproszenie Horsta do Herrenbergu.
     Zaznaczam od razu, że będę tę kreaturę trzymał z daleka od pań tak długo,
    jak to tylko będzie możliwe. Może mieszkać i jadać razem z zarządcą i ekono-
    mami; zamierzam go traktować bardzo surowo.
     Nie będę ci przeszkadzała, Marku, w spełnieniu dobrego uczynku  rze-
    kła Lonny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.