Home Courths_Mahler Jadwiga Diana Bahdaj Adam Do przerwy 0;1 Diana Palmer Long Tall Texans 38 Fearless Diana Palmer Long Tall Texans 35 Lawman Diana Palmer [Long Tall Texans] The Maverick (pdf)(1) Christina Hollis The Count of Castelfino (pdf) Christie Agatha Tajemnica Sittaford LearningExpress 501 Grammar & Writing Questions, 1st Ed 180p(1) Nigel Cawthorne śąycie erotyczne wielkich dyktatorów Ian Morson [William Falconer Mystery 04] A Psalm for Falconer (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Arabellą, dość ponurą, podzielili się z nią nowinami. - Rozumiem. Jak długo to potrwa tym razem? - Teraz to już na zawsze. - Ethan uniósł wysoko głowę. - Zapewne oddałaś jej suknię do sklepu? - Otóż nie - odparła matka. - Upchnęłam pudło w szafie, ponieważ uznałam, że powinieneś odziedziczyć po mnie dość rozsądku, aby nie powtarzać najgorszych błędów swojego życia. Ethan otworzył szeroko oczy. - Zatrzymałaś ją? - Tak jest. - Uśmiechnęła się do Arabelli. - Liczyłam na to, że mój syn odzyska rozum. Nie byłam tylko pewna, czy potrafi wyzbyć się dawnych obiekcji. Zwłaszcza - dodała, zerkając w stronę Miriam - gdy przeszłość zaczęła ingerować w terazniejszość. - Kiedyś to wszystko ci wyjaśnię - obiecał jej. - Ale na razie może byśmy się zajęli naszym ślubem i weselem? - Wieczorem zadzwonię do Shelby. Zgadzasz się, Arabello? - zaproponowała Coreen. - Tak, oczywiście. - Spuściła wzrok. - Ale czy Shelby znajdzie czas, żeby nam pomóc? - zaniepokoiła się. - O to się nie martw. Jej matka była przez lata moją serdeczną przyjaciółką. Nie pozwól jej tym razem wyjechać - zwróciła się do syna. Ethan spojrzał na Arabellę wzrokiem, w którym tliło się pożądanie. - Za nic w świecie. Arabella starała się, by nie zauważyli, jak bardzo się denerwuje. Namiętność w oczach Ethana była szczera, nawet jeśli jej nie kochał. Niespodziewanie naszły ją wątpliwości, czy kiedykolwiek zdoła zaspokoić ten ogień. Ethan dostrzegł cień lęku na jej twarzy i zle go zinterpretował. Pociągnął ją na stronę. - Wahasz się? - Małżeństwo to poważny krok - zaczęła wymijająco. - Ale to mi przejdzie. - Dam ci wszystko, co zechcesz. Jeśli zapragniesz niebieskich migdałów, będziesz je miała. Przeniosła wzrok na Miriam i jej narzeczonego. Wyglądali jak szczęśliwa młoda para z obrazka. W niczym nie przypominali Arabelli i Ethana: czujnych i niepewnych siebie nawzajem, unikających poruszania ważnych tematów, którym i tak będą musieli stawić czoło. - Nie chcę niebieskich migdałów. Zadowolę się udanym związkiem. - Aączy nas sporo wspólnych cech oraz podobne pochodzenie. Na pewno nam się uda. Shelby Jacobs Ballenger przyjechała następnego ranka. Coreen i Mary przysłuchiwały się jej rozmowie z Arabellą Shelby była piękna, dużo atrakcyjniejsza od Miriam. Jak głosiła plotka, jej małżeństwo przetrwało burzliwy romans jednej ze stron. Patrząc na jej radosną buzię, trudno było się tego domyślić. Mimo urodzenia dwóch synów Shelby zachowała idealną figurę. - Jestem ci ogromnie wdzięczna za pomoc - powiedziała Arabellą. - Nawet nie potrafię tego wyrazić. Jak wiesz, nigdy nie miałam do czynienia z takimi przygotowaniami. - Cała przyjemność po mojej stronie - odparła rozpromieniona Shelby. - Uwielbiam śluby i wesela. Mój ślub można również zaliczyć do niezapomnianych, chociaż z niezbyt miłych powodów. Okazuje się jednak, że zły początek nic nie znaczy. Justin spełnia wszystkie marzenia o mężczyznie mojego życia. Justin oraz moi chłopcy. - Jak udaje ci się znalezć chwilę wolnego czasu? - zaciekawiła się Bella. - O, z trzema mężczyznami to nie taka prosta sprawa! - zaśmiała się Shelby. - Ale mam cudowną szwagierkę. Zajmuje się chłopcami, kiedy jest taka potrzeba. Jest uwiązana w domu. Spodziewa się trzeciego dziecka. Justin powiedział, że musi wziąć brata na poważną rozmowę, żeby sprawdzić, czy on na pewno wie, skąd biorą się dzieci - zażartowała. Dla nikogo w Jacobsville nie było tajemnicą, że Calhoun i Abby chętnie mieliby nawet tuzin potomków. - Bierzmy się do roboty. - Shelby wyjęła notes. - Najpierw przedstawię wam różne możliwości, a potem omówimy szczegóły. Zajęło im to większą cześć przedpołudnia. Gdy Shelby wyjeżdżała przed lunchem, Arabelli kręciło się już w głowie. - Nie chcę wesela - jęknęła. - To zbyt skomplikowane. - Ucieknijmy - błyskawicznie rzucił Ethan. Pani Hardeman spiorunowała go wzrokiem. - Mary i Matt już to zrobili. Nie pozwalam. Wezmiecie ślub w kościele albo będziecie żyć w grzechu. - Mamo! - Ethan udawał oburzenie. - To wcale nie będzie takie trudne. Mamy już pannę młodą i suknię ślubną. Pozostały nam więc tylko zaproszenia i jedzenie. - Możemy przecież obdzwonić wszystkich znajomych i zaprosić ich na barbecue - podrzucił Ethan. - Spadaj! - huknęła pani Hardeman. - Pod warunkiem, że Arabella pójdzie ze mną. Na pewno marzy, żeby zobaczyć kocięta, które bardzo urosły pod jej nieobecność - wyjaśnił mimochodem. Tak, bardzo chciała je obejrzeć, ale nie była pewna, czy chce znalezć się sam na sam z Ethanem. Poprzedniego wieczoru udało się jej mu wymknąć. Przestraszyły ją wtedy jego wymowne spojrzenia, od których ciarki przechodziły jej po plecach. - Chodz, nie bój się - kusił. W dżinsach i koszuli w kratę był zniewalająco przystojnym uosobieniem filmowego kowboja. Skapitulowała i wyszła za nim ku rozbawieniu Coreen i Mary. Wziął ją za rękę, splatając palce z jej palcami. Zerknął na nią. Bardzo mu się podobała w szarych spodniach i swetrze w żółto - szare wzory. - Aadnie ci z rozpuszczonymi włosami. - Wchodzą mi do oczu. Kiedy wyszli na słońce, naciągnął kapelusz na czoło. - Zapowiada się gorący dzień. Moglibyśmy popływać. - Niekoniecznie. - Zareagowała podejrzanie szybko. Czuła, że Ethan mierzy ją wzrokiem. - Boisz się powtórki z historii? - Zatrzymał się przy wejściu do stodoły i odwrócił, patrząc na nią pytająco. - Jesteśmy zaręczeni. Tym razem mógłbym się nie wycofać. Mógłbym cię mieć. Opuściła wzrok na jego koszulę. - Chcę, żeby to był biały ślub. Jego szare oczy szukały najdrobniejszego choćby sygnału, który zdradziłby jej prawdziwe uczucia. - Ja też tego chcę. Ale czy ten ślub będzie mniej biały, jeśli pozwolimy naszym ciałom wyrazić to, co czujemy? Zagniewana podniosła powieki. - Ty mnie tylko pożądasz! Sam to powiedziałeś. Pragniesz mnie. Chciałbyś mnie... Gwałtownie puścił jej dłoń, wręcz ją od siebie odepchnął. - Ty wciąż niczego nie rozumiesz - stwierdził gorzko. Arabella splotła ramiona na piersi. - Tego bym nie powiedziała - odparła. - Pożądałeś mnie cztery lata temu, ale ożeniłeś się z Miriam. To ją wtedy kochałeś. - Cztery lata temu Miriam powiedziała mi, że jest w ciąży. - Spochmurniał na wspomnienie tamtych zdarzeń. - Kiedy się zorientowałem, że to nieprawda, miałem już na palcu obrączkę. Teraz ona spoważniała. Doskonale rozumiała jego słowa. On i Miriam kochali się przed ślubem. I pewnie miało to miejsce jeszcze przed ich nieszczęsną wyprawą nad rzekę. Zrobiło jej się niedobrze. Chciała go wyminąć, ale chwycił ją z całej siły za rękę i zatrzymał. - Nie! - zawołał. - To nie tak! Od początku zależało mi wyłącznie na tobie. To Miriam [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||