Home Fortepian Campion Jane i Pullinger Kate Lauren_Kate_ _Fallen_2 _Tormen Hardy Boys Case 01 Dead on Target L. J. Smith Ĺwiat Nocy 02 . . . , AnioĹ CiemnoĹci, . . [caĹa] Hardy Kate MiĹoĹÄ na urodziny Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession Diana Palmer Her Kind of Hero Crimson on the Dance Floor Stephani Hecht Mandy M. Roth simmering seductions James Patterson Alex Cross 05 Pop Goes the Weasel |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] NA CAAE%7łYCIE 93 tyko go zobaczyłam, pomyślałam, że to kogucik dla naszej Claire. Rzeczywiście przytaknęła Claire z bladym u- śmiechem. Widząc tyle rozpromienionych twarzy, od- bierając tyle serdecznych gratulacji, czuła się jak judasz. Przecież ich ślub jest na niby i gdyby ktokolwiek się o tym dowiedział, spaliłaby się ze wstydu. Tylko co wam tak spieszno? Tills zmierzyła podejrzliwym wzrokiem figurę przyjaciółki. Czyżby jakieś małe dzidzi się napatoczyło? Biedna Tilly nie miała pojęcia, jak raniła Claire. Skąd mogła wiedzieć, że żarty na temat jej rzekomej ciążysą najokrutniejszymi, jakie można wymyślić? Daj spokój, jesteśmy raczej dość uświadomieni ofuknęła ją Claire. Po prostu uznaliśmy, że nie ma sensu czekać. Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Tilly objęła koleżankę. To początek długiego szczęśliwego życia. Gdy pielęgniarka wyszła, Claire długo jeszcze pa- trzyła za nią nieruchomym wzrokiem. W piątek nie było ani trochę lepiej. Gdy tylko Claire weszła do szpitala, ze wszystkich stron nacierały na nią kolorowe chorągiewki, baloniki i frywolne hasła zwią- zane z nocą poślubną. Z trudem to wszystko widziała przez napływające do oczu łzy. Eliot przyniósł tort i za- czynał go dzielić na porcje. Na koniec tej skromnej i ze względu na warunki szpitalne szybkiej uroczystości Tilly wręczyła Claire i Eliotowi komplet kryształowych pucharków do szam- pana. 94 KATE HARDY Claire tym razem nie mogła już powstrzymać łez i rozryczała się jak małe dziecko. Wszyscy rzucili się ją pocieszać w przekonaniu, że to ze wzruszenia. Jedynie ona wiedziała, że to ze wstydu, że tak ich wszystkich oszukuje. A także z żałości nad samą sobą, że nigdy nie będzie naprawdę żoną Eliota, mimo iż tak go kocha. Możliwe, że gdyby nie troska o Ryana, w tym mo- mencie wycofałaby się ze wszystkiego. Lecz zwycięży- ła odpowiedzialność i miłość do chłopczyka. Uśmiecha- jąc się przez łzy, Claire w milczeniu przyjmowała dalej serdeczne gratulacje. Nadszedł poniedziałek. Eliot po raz setny spoglądał nerwowo na zegarek. Jak to się stało, że czas tak się wlecze? A jeśli w ostatniej chwili Claire się rozmyśli, jeśli nie przyjdzie? Wolał nie rozważać tej możliwości, bo czuł, że zwariuje. Pocieszał się, że Claire, kochana zorgani- zowana Claire z pewnością znalazłaby czas, by mu to oświadczyć. Słysząc skrzypienie drzwi, podniósł wzrok i onie- miał. Nie wypytywał Claire, co będzie miała na sobie domyślał się, że jak zwykle coś szykownego, co nie będzie wykraczało poza wysmakowaną elegancję ko- biety z klasą. To zaś, co zobaczył, zaparło mu dech w piersiach. Claire szła, nie, sunęła w jego kierunku jak jakaś baśniowa bogini. Swoje niesamowite kasztanowe włosy upięła w pozorną plątaninę loków, piętrzących się ciem- ną burzą do góry, co sprawiało, że wyglądała na jeszcze wyższą i smuklejszą. Jej śnieżnobiałego dekoltu tym NA CAAE%7łYCIE 95 razem nie przykrywał stetoskop, lecz delikatny naszyj- nik z pereł. Całą jej kształtną postać spowijała błękitna suknia na ramiączkach, a twarz rozświetlał delikatny makijaż, który uwypuklał niemal klasyczne rysy i ponęt- ne usta. Stopy Claire zdobiły lekkie skórzane sandałki. Wdłoniach trzymała bukiet białych róż takich sa- mych, jakie kiedyś od niego dostała. Wyglądasz... wyglądasz... Eliot kręcił z niedo- wierzaniem głową, jak gdyby niezdolny znalezć od- powiednie słowo mogące określić jej doskonałe piękno. Nie do opisania cudownie! Dziękuję odparła zarumieniona Claire. Ceremonia byłakrótka. Wypowiedziane zostałytesa- me co zwykle, proste, a jednak zawsze wzruszające sło- wa, które uczyniły z nich męża i żonę. Eliot wsunął na jej palec skromną złotą obrączkę, pocałował i otoczył ją ramieniem, gdy fotograf robił zdjęcia. To teraz jesteś moją mamusią odezwał się cichy głosik Ryana, który także objął Claire. Ona zaś z trudem powstrzymała się od płaczu. Ma- rzyła o tym, by zostać jego matką i teraz po raz pierwszy przestraszyła się, że może ich pomysł przyniesie Ryano- wi dużo szkody. Co z tego, że uratują go przed obcym domem, skoro ich dom, teraz szczęśliwy, wkrótce zamieni się w pus- tynię uczuć? Jak mogli tego nie przewidzieć! Widząc, że z Claire dzieje się coś niedobrego, Eliot scałował jej łzy z oczu. Uważając, że Claire przestraszy- ła się słów Ryana, szepnął uspokajająco: Nie przejmuj się, nie będziesz go miała na głowie przez całe życie. Tylko przez kilka miesięcy. 96 KATE HARDY Claire po raz pierwszy miała ochotę go zatłuc. Jak on może być tak niemądry! Przecież jest dokładnie na odwrót! Płakała, bo ich małżeństwo miało się skończyć tak szybko. Po chwili jednak opanowała się, wiedząc, że tylko w ten sposób ustrzeże się od niepotrzebnych pytań blis- kich, na które nie miała sił odpowiadać. Potem wszyscy przenieśli się na przyjęcie do hotelo- wej restauracji. Weselny tort i szampan zdecydowanie poprawiły jej nastrój. Z zadowoleniem zauważyła też, że Eliot doskonale się dogaduje z jej rodzicami i bratem. W końcu towarzystwo zaczęło się rozchodzić. W ja- kimś momencie jej brat, Rich, podszedł do młodej pary i wręczył Eliotowi klucz. Cóż to takiego? zdziwił się Eliot. Do pokoju dla nowożeńców. Nie rozumiem... Claire zmarszczyła czoło. To mój prezent ślubny, siostrzyczko! Zaraz, zaraz... Przecież musimy zawiezć Ryana... My go bierzemy, będzie spał z Jedem odezwała się Ally. No, dość już tego. Zmigajcie na górę popędzał ich Rich i na odchodne rzucił do Eliota: Tylko dbaj o moją siostrzyczkę! Nie ma obawy! Trzymaj się, córeczko. Matka Claire pocałowała ją w policzek i szepnęła do ucha: Eliot jest zupełnie inny niż Paddy. To mąż na zawsze. Witaj w rodzinie, synu odezwał się tubalnym głosem ojciec Claire i poklepał Eliota po plecach, aż zahuczało. NA CAAE%7łYCIE 97 Pewnie pożegnaniom nie byłoby końca, gdy nie Rich, który zagarnął młodą parę i skierował ich do hotelowej windy. Nadal nieco oszołomieni obrotem spraw, stali nie- zdecydowanie w drzwiach do pokoju. W końcu Claire ruszyła do środka, ale Eliot chwycił ją za dłoń. Poczekaj, niech wszystko będzie po bożemu. Po- derwał ją do góry jak piórko i przeniósł przez próg. Szampana, pani Slater? Chętnie odparła zaczerwieniona. Wiem, co czujesz. Ja też nie mam pojęcia, jak za- reagować, ale nie mogliśmy im tego zrobić. A skoro jest [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||