Home
Burroughs, Edgar Rice Tarzan 02 The Return of Tarzan
Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm)
Saga rodu Michorowskich 02 CĂłrka Michorowskich RohĂłczanka Anna
H Beam Piper Fuzzy 02 Fuzzy Sapiens v2.0 (lit)
Carofiglio Gianrico Ponad wszelkć… wć…tpliwośÂ›ć‡
Anastasia Rabiyah [Blood Angel 02] Charon (pdf)
CzesśÂ‚aw Chruszczewski Fenomen kosmosu
088._Cartland_Barbara_ _Chwile_milośÂ›ci
Doyle A.C. Wspomnienia i przygody
Jennifer Roberson Cheysuli 1 Shape Changers
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    kontuarze i
    usiłowała opanować rozszalałe serce.
    Facet za barem się odwrócił. Miał dwadzieścia parę lat. Podszedł bli\ej i wtedy zobaczyła go
    dokładniej. To
    był szok. W jego twarzy cos było& Nie był brzydki ani zabójczo przystojny. Mo\e to
    magiczna cząstka jej
    duszy wychwytywała ciemne wibracje, ale czuła, ze coś jest z nim nie tak. Emanował złem.
    W porównaniu z
    nim Tanya była niewinna jak ogród zalany słońcem.
    Wzdrygnęła się odruchowo. Widział to.
    -Jesteś nowa- zagaił. Mrok i zimno się nasiliły. Zrozumiała, \e rozkoszuje się jej strachem.-
    Skąd?
    Anioł jej podpowiadał:
    -jestem z klanu Harmanów- powtórzyła najspokojniej jak umiała.- I masz rację, jestem nowa.
    Dobrze, mała. Nie daj się zastraszyć. Zaraz mu powiesz kim jesteś i&
    Zaraz, Anioł. Daj mi się& uspokoić. Bo tak naprawdę była kłębkiem nerwów. Niepokój,
    który pojawił się,
    kiedy tu weszła, osiągnął apogeum. Ten klub jest& Szukała odpowiednich słów. Straszny Zły.
    Grozny.
    I dotarło do niej coś jeszcze. Do tej chwili nie widziała wyraznie twarzy pozostałych gości,
    czasami tylko
    błysnęły oczy i zęby.
    Ale teraz& Otaczali ją. Przywodzili na myśl rekiny, poruszali się niby bez celu, a przecie\
    świadomie. Stali
    za nią- czuła to, siadali obok. I tedy zobaczyła ich twarze.
    Zimne, mroczne, złe. Wręcz diabolicznie złe. Ci ludzie są zdolni do wszystkiego i sprawia im
    to
    przyjemność. Widziała błyszczące oczy. Niektóre lśniły jak zwierzęce ślepia w nocy.
    Uśmiechali się i
    pokazywali zęby. Długie, wąskie kły&
    Istoty z baśni&
    Wpadła w panikę. I w tej chwili poczuła na łokciu silną dłoń.
    -Przejdziemy się?- powiedział nieznajomy.
    Potem wszystko zlało się w jedno. Anioł krzyczał, ale nie słyszała go, ogłuszona biciem
    serca. Ręce nie
    ustępowały, odciągały ją od baru. Diaboliczne twarze rozstępowały się za znaczącym
    uśmiechem.
    -Dobrej zabawy!- zawołał ktoś za nią.
    Ktoś ciągnął Gillian schodami w górę, na zewnątrz. Zimne powietrze ją otrzezwiło. Chciała
    się
    wyswobodzić z \elaznego uścisku. Na darmo.
    Stała na śniegu, z dala od domu. Na ulicy nikogo nie było.
    -To twój samochód?
    Ręce poluzowały uścisk. Szarpnęła się po raz ostatni i odwróciła.
    Blask księ\yca odbijał się na śniegu i sprawiał, \e biały puch mienił się jak satyna. Cienie
    ścieliły się
    granatowymi plamami.
    Okazało się, \e wyprowadził ją chłopak niewiele os niej starszy. Wysoki, szczupły, elegancki.
    Miał jasne
    włosy i lekko skośne oczy. Coś w jego postawie przywodziło na myśl rozleniwienie
    drapie\nika.
    Ale jago twarz nie była zła, nie tak, jak tamte. Był ponury, mo\e trochę przera\ający, ale nie
    zły.
    -Posłuchaj- mówił szybko, urywanym głosem, zdecydowanym, nie złym.- Nie wiem, kim
    jesteś i jak cię się
    udało tam wejść, ale lepiej wracaj do domu i to ju\. Nie wiem, kim jesteś, ale na pewno nie
    nale\ysz do
    klanu Harmanów.
    -Skąd wiesz?- zapytała, zanim Anioł podsunął właściwą odpowiedz.
    -Bo jestem ich krewnym. Nazywam się Ash Redfern. Nic ci to nie mówi, prawda? Gdybyś
    była z klanu,
    wiedziałabyś, \e jesteśmy spokrewnieni.
    Właśnie, \e nale\ysz do klanu Harmanów. Jesteś czarownicą! Anioł był wściekły. Powiedz
    mu to! Powiedz!
    Blondyn nie dał jej dojść do słowa:
    -Jeśli nabiorą pewności, po\rą cię \ywcem. Nie są tak& Tolerancyjni wobec ludzi jak ja.
    Więc dobrze ci
    radzę, wsiadaj do samochodu, uciekaj i nigdy tu nie wracaj.
    Jesteś zagubioną czarownicą! Powiedz mu!
    -A skąd u ciebie tyle tolerancji?- zapytała wpatrzona w chłopaka. Jego oczy& Wcześniej
    wydawały jej się,
    \e są bursztynowe, teraz mieniły się szmaragdowo.
    Spojrzał na nią z ukosa. I uśmiechnął się. Leniwie, ale i bardzo smutno.
    -W lecie poznałem dziewczynę- powiedział cicho, jakby to wszystko tłumaczyło.
    Wskazał głową jej samochód.
    -Uciekaj. I nie wracaj. Jestem tu przejazdem, następnym razem ci nie pomogę.
    Nie wsiadaj! Nie! Powiedz mu! Powiedz, \e jesteś czarownicą z Kręgu Północy!
    Po raz pierwszy Gillian świadomie zlekcewa\yła słowa Anioła. Dr\ącą ręką otworzyła drzwi
    i jeszcze raz
    spojrzała na chłopaka. Na Asha.
    -Dziękuję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.