Home Hardy Kate MiĹoĹÄ na urodziny Lauren_Kate_ _Fallen_2 _Tormen Hardy Kate Na caĹe Ĺźycie (1) Hardy Kate Weekend w Wenecji Jane Yolen Briar Rose Hogan, James P Anguished Dawn Jan PaweśÂ II Encyklika (Redemptoris Missio) Bond Stephanie ZakśÂad James Alan Gardner [League Of Peoples 03] Vigilant Mark.Canter. .Ember. |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zdjął kapelusz, potarł nie ogoloną brodę, po czym podszedł do stołu i uniósł koronkową serwetę, którą Ada śpiesznie nakryła blat. Przeciągnął palcami po siatce wyżłobionych rowków i pól - ktoś na stole wyrzezbił imitację klawiatury. Oburzony uszkodzeniem stołu, który własnoręcznie zrobił, Alisdair Stewart od razu wiedział, że winowajczynią musi być Ada. Ona grała, ona pokrajała blat. Opuścił serwetę i wyszedł na dwór. Infantylna uraza przerodziła się w nim w dorosły gniew na brak szacunku okazany mu przez nową rodzinę. Ada nie zamierzała narażać się na gniew męża. Odczuwała jednak dotkliwie brak instrumentu, a znudzona Flora zamęczała ją prośbami o zwykłe popołudniowe muzykowanie, które należało do rytuału po zakończeniu zajęć domowych. Dziewczynka uparła się, że, stół może z powodzeniem zastąpić fortepian i że drewniana klawiatura będzie brzmiała równie dzwięcznie jak prawdziwa. Wyrysowała ołówkiem koślawe klawisze, a zmęczywszy się bezdzwięcznym bębnieniem po drzewie, zażądała, żeby Ada jej akompaniowała. Ada zirytowana nieporadnym rysunkiem Flory, wyżłobiła nożem kuchennym na blacie prawidłową imitację klawiatury, po czym kazała córce nazywać po kolei każdy klawisz. C, C mol, D, D mol, E, F, F mol, i tak aż do końca skali. Do powrotu Stewarta żadnej z nich nie przyszło do głowy, że może być w tym coś niewłaściwego. Stewart jednak, chociaż nękany niejasnym poczuciem, że nie zadbał dostatecznie o wprowadzenie Ady i Flory w nowe życie, nie mógł wyrzucić z pamięci pokrajanego stołu. Rzezba na blacie urastała w jego umyśle do złowróżbnej zapowiedzi czegoś gorszego. Następnego dnia wybrał się z wizytą do misji prowadzonej przez ciotkę Morag. Budynek misji wyróżniał się solidnością wśród budowli w całej okolicy. Miał drewniane schody z politurowanymi poręczami, grube boazerie, tapety na wszystkich ścianach, koronkowe firanki i porozwieszane nad kominkiem makatki z cytatami biblijnymi, własnoręcznie haftowane rozmaitym ściegiem przez ciotkę Morag. Bawialnia Morag przypominała Szkocję bardziej niż jakikolwiek dom, w którym Stewart bywał. Czuł się tutaj dobrze. Dziewczęta z misji, Heni i Mary, siedziały wyszywając, a Stewarta ciotka zaprzęgła do pomocy w wycinaniu anielskich skrzydeł do przedstawienia bożonarodzeniowego. Alisdair Stewart nigdy nie przywykł do towarzystwa Maorysów, mimo że pomagali mu w budowie jego własnego domu i prawie we wszystkich poczynaniach gospodarskich. Natomiast ciotka Morag i Nessie, oddane całym sercem wspieraniu pastora w jego dziele nawracania na wiarę chrześcijańską pogańskiego ludu, czuły się swobodnie wśród konwertytów. Nie raziły ich obce obyczaje, które Alisdairowi wydawały się barbarzyńskie, nawet jeśli złagodzone przez edukację ciotki Morag. Heni i Mary należały do entuzjastycznych młodych podopiecznych misji. Ubierały się całkowicie po europejsku, w sposób, który Stewart uważał za jedynie przystojny. Obie były wprawnymi szwaczkami, a Heni nauczyła się ponadto pomagać ciotce Morag w układaniu włosów w zgrabne grajcarki i drobne pomadowane fioki, stanowiące jedyne ustępstwo statecznej matrony na rzecz próżności. Zostały niezle wyuczone przyzwoitego zachowania europejskiego, aczkolwiek poddawały je ustawicznie ciężkim próbom przez zbyt demonstracyjne okazywanie sobie nawzajem czułości oraz przez nawyk palenia glinianych fajek. Kiedy Stewart wracał do bawialni z kilkoma wystruganymi kawałkami drzewa, wszedł za nim do środka George Baines, który bywał dość częstym gościem w misji, chociaż przychodził zwykle tylko, gdy zlecano mu tam coś do zrobienia. Nie bardzo potrafił się dostosować do subtelności towarzyskich przestrzeganych przez Stewarta i innych osadników, narzucił więc sobie zwyczaj czekania na dworze i picia poczęstunkowej herbaty w kuchni. Morag uniosła wzrok znad szycia i zwężonymi oczyma zlustrowała bratanka, który wręczał wystrugane listewki Nessie. - Dobrze, że przestałeś tak przesadnie zaczesywać włosy - zauważyła. Stewart lekko pokraśniał. - Widzisz - podjęła unosząc prześcieradło, które zszywała - przez te otwory będą wyglądały głowy... Pokaż mu jak, Nessie. W widowisku to będą głowy ofiar. Pastor zamierza dla efektu użyć krwi zwierzęcej. Będzie to bardzo dramatyczne. - Bardzo dramatyczne - zawtórowała Nessie. - Herbata! - przywołała ciotka Morag do porządku swoją młodszą towarzyszkę. Kiedy Nessie się poderwała i wyszła, Stewart pochylił się ku ciotce, z troską na twarzy. - Ciociu - zapytał z wahaniem - co byś pomyślała o kimś, kto gra na stole kuchennym jak na fortepianie? - Jak na fortepianie? - powtórzyła zaskoczona Morag. - To dziwne, prawda? Przecież stół nie wydaje żadnego dzwięku. Ciotka Morag podniosła wzrok na Nessie, która podeszła do Stewarta z filiżanką herbaty. - A biskwity? - syknęła na dziewczynę. Po chwili wróciła do tematu: - Oczywiście, że nie wydaje dzwięku. - Wiedziałem, że ona jest niema - ciągnął Stewart - ale teraz zaczynam się obawiać, że może jest z nią coś więcej nie w porządku. Zastanawiam się, czy ma po kolei w głowie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||