Home Farmer, Philip Jose Riverworld SS Coll Tales of Riverworld An Essay on Morals_ A Science of Philoso Philip Wylie Jacques Philippe Szukaj pokoju i Felicjan SśÂawoj SkśÂadkowski StrzćÂpy meldunków (1988) Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession FM Busby Long View 1 Star Rebel Wen Spencer Ukiah 1 Alien Taste betterlatethannever DUO Mayo Margaret Prezent na Gwiazdke Aldiss Brian Wilson Mroczne lata śÂwietlne |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zastanowić. Daj mi chwilę do namysłu. Podszedł do okna i stał przy nim, pa- trząc na po drugiej stronie ulicy. Odnoszę wrażenie mówił Joe że mamy do czynienia nie z siła. zmie- rzającą do jakiegoś celu, lecz z jakąś złośliwą istotą. . . Nie jest to ktoś usiłujący nas zabić czy unicestwić, ktoś, kto usiłuje uniemożliwić działalność nam, jako pracownikom instytucji zapobiegawczej, ale. . . zastanowił się przez chwilę; już prawie uświadomił sobie, o co chodzi jakaś nieodpowiedzialna istota, któ- rą bawi to, co z nami wyprawia. To zabijanie nas po kolei. Nie musi przecież tego wszystkiego tak przedłużać. Nie wygląda mi to na Hollisa. On morduje na zimno, z wyrachowaniem. A z tego, co wiem o Stantonie Micku. . . Może to już sprawa samej Pat przerwał mu szorstko Runciter, odwraca- jąc się od okna. Z punktu widzenia psychologii jest ona typem sadystycznym. Tacy właśnie ludzie wyrywają skrzydła muchom. A ona bawi się nami. Przy- glądał się Joemu oczekując na jego reakcję. Mnie przypomina to raczej poczynania dziecka powiedział Joe. Ależ spójrz na Pat: jest złośliwa i zazdrosna. Wykończyła najpierw Wendy, ze względu na osobistą do niej urazę. Przed chwilą szła obok ciebie po schodach przez całą drogę, bawiąc się tą sytuacją, w gruncie rzeczy rozkoszując się nią. Skąd wiesz? spytał Joe. Przecież czekałeś w tym pokoju, pomyślał, nie mogłeś tego widzieć. I jeszcze jedno: jakim cudem Runciter wiedział, że ja przyjdę do tego właśnie pokoju? Runciter sapnął krótko, hałaśliwie. Nie powiedziałem ci wszystkiego. W gruncie rzeczy. . . przerwał, za- gryzł dolną wargę, poczym zaczął szybko mówić dalej: To, co ci powiedziałem, nie było do końca prawdą. Moje związki z tym regresywnym światem różnią się 154 nieco od tych, które łączą z nim was, wszystkich pozostałych. Masz zupełną rację: zbyt wiele wiem. Dzieje się tak, ponieważ ja jestem w tym świecie przybyszem z zewnątrz. Jak duch. . . mruknął Joe. Tak jest. Pojawiam się tu i ówdzie. W decydujących momentach i najważ- niejszych miejscach. Tak było z tym wezwaniem od policjanta z drogówki. Albo z apteką Archera. . . Wcale nie nagrałeś tej reklamówki telewizyjnej powiedział Joe. To był bezpośredni program. Runciter niechętnie przyznał mu rację, kiwając głową. Czym się różni twoja sytuacja od naszej? spytał Joe. Czy chcesz, żebym ci to powiedział? Tak. Przygotował się, choć wiedział z góry, co usłyszy. Ja nie umarłem, Joe. Napis na ścianie mówił prawdę. Wy wszyscy przeby- wacie w chłodni, a ja. . . Runciter mówił z trudem, nie patrząc wprost na Joego. Ja siedzę w rozmównicy Moratorium Ukochanych Współbraci. Poleciłem, by połączono was przewodami wszystkich razem; w ten sposób funkcjonujecie jako grupa. Ja zaś siedzę tu i próbuję nawiązać z wami kontakt. To mam właśnie na myśli mówiąc, że jestem przybyszem z zewnątrz, stąd to moje pojawienie się jak ducha sam to tak określiłeś. Już od tygodnia staram się pobudzić was do stanu aktywnego półżycia, ale. . . nic z tego nie wychodzi. We wszystkich was kolejno zamiera życie. A co się dzieje z Pat Conley? spytał Joe po chwili milczenia. Przebywa razem z wami w stanie półżycia; jest podłączona przewodami do całej grupy. Czy ten proces regresywny wywołany jest przez jej zdolności? Czy też są to objawy rozkładu, normalnego dla stanu półżycia? Z napięciem wyczekiwał na słowa Runcitera; miał wrażenie, że wszystko za- leży od odpowiedzi na to pytanie. Runciter parsknął, skrzywił się, wreszcie powiedział szorstko: Normalne objawy rozkładu. To samo przeszła Ella. Przeżywa to każdy, kto znajdzie się w stanie półżycia. Okłamujesz mnie powiedział Joe. Poczuł się tak, jakby otrzymał pchnię- cie nożem. Joe, na Boga, ocaliłem ci życie rzekł Runciter, wpatrując się w niego z naciskiem. Przedarłem się do ciebie na tyle blisko, żeby doprowadzić cię na nowo do stanu normalnego półżycia; prawdopodobnie będziesz już teraz mógł funkcjonować w nieskończoność. Gdybym nie czekał na ciebie w tym pokoju hotelowym, kiedy ty wczołgałeś się przez drzwi. . . do diabła, sam pomyśl: bez mojej pomocy leżałbyś już teraz na tym zdezelowanym łóżku martwy jak mumia. Jestem Glen Runciter, twój szef, człowiek, który walczy o życie was wszystkich. 155 Tu, w realnym świecie, ja jeden staram się coś dla was zrobić. Nadal patrzył na Joego, zaskoczony i zniecierpliwiony. Na jego twarzy malowało się zdumienie, w którym widoczne były dezorientacja i żal, jakby nie był w stanie pojąć, co się właściwie dzieje. Ta dziewczyna mówił dalej ta Pat Conley, zabiłaby cię w taki sam sposób, w jaki uśmierciła. . . przerwał. W jaki uśmierciła Wendy, Ala, Edie Dorn, Freda Zafsky ego, a teraz być może również Tito Apostosa dokończył Joe. Obecna sytuacja jest bardzo skomplikowana, Joe odezwał się Runciter cichym, opanowanym głosem. Nie da się jej wyjaśnić za pomocą kilku pro- stych odpowiedzi. Kiedy ty nie znasz tych odpowiedzi odparł Joe. Na tym polega pro- blem. Wymyśliłeś swoje odpowiedzi, musiałeś wykombinować je naprędce, żeby wytłumaczyć swoją obecność tutaj. I wszystkie twoje wizyty, twoje tak zwane ukazywanie się. Ja tego tak nie nazywam. To wy z Alem wymyśliliście ten termin. Nie oskarżaj mnie o to, co wy dwaj. . . Twoja wiedza o tym, co się właściwie dzieje i kto występuje przeciw nam, nie jest większa od mojej. Glen, nie możesz mi powiedzieć, kto jest naszym prze- ciwnikiem, ponieważ sam tego nie wiesz. Wiem, że ja żyję powiedział Runciter. Wiem, że siedzę tu, w pocze- kalni moratorium. Twoje ciało leży w trumnie mówił Joe. Tutaj, w Domu Przedpogrze- bowym Prostego Pasterza. Widziałeś je? Nie odparł Runciter. Ale to w gruncie rzeczy. . . Jest kompletnie wysuszone powiedział Joe. Skurczyło się tak samo jak zwłoki Wendy, Ala, Edie. . . i jak niebawem skurczy się moje. Dla ciebie zdobyłem Ubik. . . Runciter znów przerwał. Na jego twarzy pojawił się trudny do rozszyfrowania wyraz: jakby mieszanina lęku, olśnienia i. . . Joe sam nie wiedział czego. Zdobyłem dla ciebie Ubik powtórzył. Co to jest Ubik? spytał Joe. Runciter nic nie odpowiedział. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||