Home Morgan_Rafaello_ _Daleko,_daleko_od_Rzymu Morgan Sarah Zimowy wieczĂłr Morgan Sarah Ucieczka do Aten Rachel Morgan 4 A Fistfull of Charms Morgan Sarah Klejnot Sycylii 4 James Axler Outlander 08 Hellbound Fury Pratchett_Terry_ _Dywan 4 Robert A. Haasler śąycie seksualne ksićÂśźy Anna Leigh Keaton, Madison Layle [Once Upon A Time] M |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Mieszka w Los Angeles. - Oni... - zaczęła Chynna, ale tchu jej zabrakło. Musiała wypić łyk kawy. - Oni nie są do siebie bardzo podobni, prawda? - Jak woda i ogień - roześmiała się Annie. - Z Gregiem zawsze były kłopoty, za to Joe... Joe to cudowny chłopak. Zawsze miałam do niego słabość. Traktuję go jak swojego syna. Annie z lubością opowiadała historyjki z młodzieńczych lat obu bra- ci Camdenów. Chynna wprawdzie śmiała się i kiwała głową, lecz tak naprawdę wcale nie słuchała opowieści starszej pani. Myślała tylko o tym, że Joe jednak mówił prawdę. On i Greg to dwie różne osoby. 83 S R I co ja teraz zrobię? zastanawiała się, przerażona. - Mam do ciebie prośbę- powiedziała, kiedy Annie opowiedziała ko- lejną historyjkę i gdy obie się już dość naśmiały. - Wiem, że prawie się nie znamy, ale ktoś mi przecież musi poradzić. - Od razu cię polubiłam, moje dziecko - powiedziała Annie. - A ja rzadko kiedy mylę się co do ludzi. Powiedz, o co ci chodzi. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby ci pomóc. - Dziękuję. - Chynna była szczerze wzruszona. - Posłuchaj... Dzieci wyglądały przez okno. Narobiły strasznego hałasu, kiedy zo- baczyły nadjeżdżający samochód Joego i jak szalone wyskoczyły na drogę. Annie pomogła Chynnie zanieść zakupy do samochodu. Kiedy już usadziła dzieci na tylnym siedzeniu, przez uchyloną szybę zawoła- ła do kierowcy: - Opiekuj się nią, Joe. A Gregowi powiedz, że mu się ode mnie dosta- nie, jak tylko go zobaczę. Jak można nie chcieć takiej dziewczyny? Zapomniał, że ona dla niego przeleciała taki szmat drogi? Kanalia! Zaskoczony Joe odwrócił się do Chynny. - Tylko mi nie powiedz: A nie mówiłem" - poprosiła cicho. - Ani razu? - zapytał zadowolony. Widać było, że odetchnął z ulgą. - Ani razu. Bo pożałujesz. Joe się roześmiał. Był już najwyższy czas, żeby Chynna uznała prawdę. Oczywiście, jej przekonanie, że ma do czynienia z Gregiem, 84 S R miało także swoje dobre strony, Joe jednak Wolał pozostać sobą. Poza tym cieszył się, że Chynna nie ma mu już za złe że udaje brata. Cała czwórka pomachała Annie na pożegnanie i samochód ruszył. Joe zerknął do lusterka. Zauważył, że Rusty Wprost nie może usie- dzieć na miejscu. - Czemu jesteś taki uszczęśliwiony, Rusty? - zapytał. - Widzieliśmy małe świnki - powiedział przejęty chłopiec. - Były takie malutkie. - Pokazał rączkami, jakie były świnki. - I przez cały czas piszczały. - Tak zabawnie naśladował prosięta, że Joe i Chynna śmiali się do rozpuku. -A Hen0 wyjął mi z ucha pieniążek. Mamusiu, mogę się też nauczyć takich sztuczek? Mogę? - Nie wiem, kochanie. %7łeby robić takie sztuczki, trzeba dużo ćw- czyć - Będziesz musiał ciężko pracować. - Henry mnie nauczy - powiedział Rusty z wielką pewnością siebie. - Jeśli cię nauczy, to możesz. - Chynna uśmiechnęła się do synka- Joe nic z tego wszystkiego nie rozumiał. Rozmowa o przyszłości na Alasce w żaden sposób nie przystawała do faktów- Przynajmniej do tych, które on znał. Postanowił Wtrącić swoje trzy grosze. - W Chicago na pewno będziesz mógł chodzić na kursy dla magi- ków - powiedział. - Ale mama powiedziała, że teraz będziemy mieszkać tutaj powiedział Rusty i zamilkł. Kimmie przez cały czas patrzyła na brata. Ani na chwilę nie wyjęła paluszka z buzi. Chynna odwróciła się i posłała dzieciom ciepły uśmiech. Ona także milczała. 85 S R Wobec tego Joe też postanowił się nie odzywać. Miał zresztą sporo spraw do przemyślenia. Chynna zachowywała się jakoś dziwnie. Była podejrzanie radosna. Nie chciała wracać do Chicago i kiedy ją zostawił przed sklepem, była wściekła. Nie życzyła sobie, żeby organizował wyjazd jej i dzieciom. Joe znał ją już na tyle dobrze, aby wiedzieć, że jeśli zmusi ją do wyjazdu, to Chynna już zawsze będzie uważała się za przegraną. Przyjazd tutaj na pewno wiele ją kosztował. Musiała poże- gnać się z dawnym życiem, przygotować psychicznie do nowych wa- runków... Ale wyjechać' stąd musi. I to jak najszybciej, zanim Greg wróci do domu. Im dłużej Joe ją znał, tym bardziej był pewien, że zwa- riowałaby, gdyby wyszła za mąż za jego brata. Joe zatrzymał samochód przed domem. Dzieci natychmiast wysko- czyły z auta i jak szalone biegały po podwórzu. Chynna patrzyła na nie z uśmiechem. Właśnie o takim życiu marzyła. Tego chciała dla swoich pociech. Chciała znalezć miejsce, gdzie mogłyby się swobod- nie bawić, gdzie mogłyby się do woli wybiegać i wyszaleć. Znalazła takie miejsce i ani myślała go opuszczać. Wprawdzie pierwsze podej- ście się jej nie udało, ale miała jeszcze coś w zanadrzu. Postanowiła osiedlić się na Alasce. Za wszelką cenę. - Przepraszam - powiedziała do Joego, który właśnie wysiadł z sa- mochodu. - Nie ma za co. - Uśmiechnął się do niej. - Owszem, jest. Mówiłeś prawdę, a ja ci nie uwierzyłam. Pewnie dla- tego, że tak bardzo chciałam, abyś to ty był Gregiem. - Najważniejsze, że już po wszystkim. - Za mąż pewnie też nie wyjdę - westchnęła Chynna. Bo, o ile wiem, ty nie chcesz się żenić. 86 S R Joe pokręcił głową. Pomyślał sobie jednak, że gdyby chciał się oże- nić, to na pewno z tą, a nie z żadną inną kobietą na świecie. Na razie jednak nie chciał się z nikim wiązać, a dzieci go przerażały. Nie rozu- miał ich i nie chciał zrozumieć. - Ja się na męża nie nadaję - powiedział. - Tego się właśnie obawiałam - westchnęła Chynna. - Mimo wszystko dziękuję za propozycję. - Znów się do niej uśmiechnął. - Tylko żeby ci się od tego w głowie nie przewróciło - sprowadziła go z powrotem na ziemię. - Zaproponowałabym to każdemu przystoj- nemu mężczyznie. Joe bez trudu odgadł, że próbowała zachować twarz, ale nie dał tego po sobie poznać. - Jeśli naprawdę zależy ci na kimkolwiek, to ze znalezieniem kandy- data nie będziesz miała kłopotów. Dziś już trzech mężczyzn o ciebie pytało. Jeden z nich wjechał na koniu wprost na podwórze i, o ile do- brze zrozumiałem, gotów był natychmiast zabrać cię do swojego sza- łasu. - Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - Chynna rozpromieniła się, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||