Home Beverley Jo MalĹźeĹstwo z rozsÄ dku 01 MalĹźeĹstwo z rozsÄ dku William Shatner Tek War 01 Tek War Jack Vance Dying Earth 01 The Dying Earth Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept Brian Daley Coramonde 01 The Doomfarers of Coramonde (v4.2) Montoya The Theology of Food ~ Eating the Eucharist Jerry Pournelle Falkenberg's Legion 2 Falkenberg's Legio Coughlin William Kara śÂmierci May Karol U Stóp Sfinksa Anthology Cherry |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] grupy. Pozostałe dziewczęta idą za nią. Czuję się upokorzona w imieniu Ithala. Stoi przy murku i patrzy. jak się oddalamy. Kiedy docieramy do alei prowadzącej do szkoły, nadal tam jest ze zniszczonym kwiatem w dłoni, daleko za nami. mała gasnąca gwiazda, która wypadła z naszej konstelacji. ROZDZIAA TRZYNASTY Wymykamy się tuż po północy. Wędrujemy przez las przy świetle latarni, aż docieramy głęboko do ciemnego tona jaskini. Fe licity zapala świece, które podkradla z kredensu. Po chwili robi się jasno, a rysunki znów tańczą na skalnych ścianach. W niesamowitym świetle czaszki Morrigan skręcają się i wyginają jak żywe stworzenia, aż muszę odwrócić wzrok. - Fuj, jak tu mokro - jęczy Pippa, siadając ostrożnie na podłodze jaskini. Fclicity namówiła ją, żeby poszła z nami, a teraz Pippa wyłącznie na wszystko narzeka. - Czy ktoś wpadł na pomysł, żeby wziąć coś do jedzenia? Umieram z głodu. Jej wzrok pada na Ann, która właśnie wyjęła jabłko z kieszeni pe leryny. Spoczywa w jej dłoni, podczas gdy ona rozważa, co powinno zwyciężyć - głód czy potrzeba przynależności. Po pełnej udręki mi nucie podaje owoc Pippie. - Możesz zjeść moje jabłko. - Chyba będzie musiało wystarczyć - ocenia dziewczyna z wes tchnieniem. Sięga po nic, ale Felicity łapie je pierwsza. - Jeszcze nie. Musimy zrobić to w odpowiedni sposób. Z toa stem. Jej oczy błyszczą, gdy sięga pod luzną suknię i wyciąga karafkę z winem mszalnym. Zachwycone piski Pippy wypełniają jaskinię. Dziewczyna obejmuje przyjaciółkę ramionami. - Och, Fee, jesteś genialna! - Owszem, jestem, czyż nie? Chcę im przypomnieć, że to ja ryzykowałam życie, kończyny, duszę i wydalenie ze szkoły, aby zdobyć wino, ale wiem, że to bez sensu, więc tylko robię ponurą minę. - Co to jest? - pyta Ann. Felicity przewraca oczami. - Tran. A jak myślisz, co to może być? Kolor odpływa z twarzy Ann. - To chyba nie jest alkohol? Pippa melodramatycznym gestem chwyta się za gardło. - Dobry Boże, nie! Ann zaczyna sobie uświadamiać, na co się naraża swoim za chowaniem. Próbuje ratować sytuację, żartując z kogoś innego. - Damy nie spożywają napojów alkoholowych - mówi, przedrzezniając afektowany ton pani Nightwing. Naśladuje ją doskonale i wszystkie wybuchamy śmiechem. Zachwycona Ann powtarza żart znowu i znowu, aż z zabawnego robi się irytujący. - Możesz już przestać - gani ją Felicity. Ann znów wycofuje się za swoją maskę. - Pani Nightwing nigdy nie zapomina o sherry przed snem. One wszystkie są takimi hipokrytkami. Zdrówko! - mówi Pippa, biorąc potężny, bynajmniej nieprzystojący damie, haust z karafki. Podaje wino Ann, która ociera dłonią szyjkę butelki i waha się. - No dalej, nie ugryzie cię - ponagla ją Felicity. - Nigdy jeszcze nie piłam. - Naprawdę? Jestem wstrząśnięta. - Pippa chichocze, udając zdumienie, a ja wyobrażam sobie, jak by to było wylać zawartość butelki na jej idealne loki. Ann chce oddać karafkę, ale Felicity jest nieugięta. - To nie jest prośba. Pij albo wylecisz z klubu. Możesz sama wrócić do Spence. Oczy Ann robią się ogromne. Te zepsute dziewczyny nie wiedzą, jakie ona przeżywa męczarnie, łamiąc zasady. One zawsze mogą liczyć na to, że dzięki urokowi wywiną się z kłopotów, ale dla Ann naruszenie reguł może oznaczać absolutną klęskę. - Zostaw ją, Felicity. - To ty chciałaś, żeby ona tu przyszła, nie my - przypomina, pozwalając, aby okrucieństwo tej uwagi dotarło do nas w pełni. - Koniec z przysługami. Jeśli chce być z nami, musi się napić. To samo dotyczy ciebie. - A wiec dobrze. Podaj mi to - decyduję. Karafka zmierza w moją stronę. - 1 nie wolno wypluwać - przestrzega Felicity. Unoszę do ust wino, które pachnie słodko i ostro zarazem. Ten aromat przywodzi na myśl rzeczy wielkie, magiczne i zakazane. Piecze mnie w przełyku, aż kaszlę i krztuszę się. jakby ktoś podpalił mi płuca zapałką. - Ach, wino życia. - Felicity uśmiecha się szatańsko i wszystkie zaczynają się śmiać, nawet Ann. Oto wdzięczność. - Co to jest? - udaje mi się wychrypieć. Napój wcale nie sma kuje jak wino, które podpijałam rodzicom z kieliszków. Jestem pewna, że służba używa tego czegoś do czyszczenia podłóg lub do odświeżania politury. Tak zadowolonej Felicity jeszcze nigdy nie widziałam. - Whisky. Przez przypadek uszczupliłaś prywatne zapasy wielebnego. Piekący napitek wywołuje łzy w moich oczach, ale przynajmniej mogę znowu oddychać. Zaskakujące ciepło ogarnia całe moje ciało, obezwładniając mnie przyjemnie. Podoba mi się to uczucie, ale Felicity już porywa butelkę i podaje ją Ann, która łyka lekarstwo jak na grzeczną dziewczynkę przystało, lekko tylko krzywiąc się z powodu smaku. Felicity też wypija swoją porcję, dopełniając rytuału inicjacji, choć nadal nie jestem pewna, z czym związanego. Butelka robi jeszcze kilka okrążeń, aż wszystkie mamy miękkie nogi. Pływam wewnątrz własnej skóry. Mogłabym tak pływać przez wiele dni. W tej chwili realny świat ze swoimi bolączkami i rozczarowaniami stanowi tylko głuchy rytm na ochronnej membranie naszego zamroczenia. Jest gdzieś na zewnątrz nas i czeka, ale my jesteśmy zbyt oszołomione, aby się nim przejmować. Patrząc, jak skała połyskuje, a moje przyjaciółki rozmawiają przyciszonymi glosami, zastanawiam się, czy tak właśnie wyglądają dnie mojego ojca, szczelnie owiniętego kokonem z laudanum. %7ładnego bólu, tylko odległe pulsowanie pamięci. Smutek tej wizji przytłacza mnie i pogrążam się w nim. - Gemmo? Coś ci jest? - To Felicity, siada prosto i patrzy na mnie zmieszana, a ja uświadamiam sobie, że płaczę. - To nic takiego - odpowiadam, ocierając oczy grzbietem dłoni. - Tylko nie mów, że należysz do tych osób, które upijają się na smutno - próbuje zażartować, ale wywołuje tylko kolejną falę łez. - Ty już nie dostaniesz więcej. Masz, zjedz coś. - Chowa butelkę za głazem i podaje mi niezjedzone jabłko. - Impreza robi się bardzo nudna. Ktoś ma jakiś fajny pomysł? - Skoro założyłyśmy klub, to chyba powinnyśmy dać mu odpowiednią nazwę. - Pippa w nonszalanckiej pozie opiera głowę o skałę. Oczy jej błyszczą od wypitego alkoholu. - Co powiecie na Młode Damy ze Spence? - proponuje Ann. Felicity krzywi się. - To brzmi, jakbyśmy były starymi pannami o krzywych zębach. Zmieję się nieco za głośno, ale czuję wdzięczność. Azy przestały wreszcie płynąć, choć nadal mam problem ze złapaniem oddechu. - To pierwsze, co mi przyszło do głowy - podniesionym gło sem [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||