Home L Frank Baum Oz 08 Tik Tok of Oz Alan Burt Akers [Dray Prescot 08] Fliers of Antares (pdf) Jo Clayton Diadem 08 The Snares of Ibex (v1.1) 08 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Kapitan Nemo James Axler Outlander 08 Hellbound Fury Coughlin William Kara śÂ›mierci Clifford D. Simak Over the River & Other Stories. Chmielewska_Joanna_ _Najstarsza_prawnuczka Barbara Kosmowska Niebieski autobus An Essay on Morals_ A Science of Philoso Philip Wylie |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] DziÄ™ki, J.P.! Ja też uważam ciÄ™ za przyjaciela. Nie umiem ci nawet powiedzieć, ile to dla mnie znaczy, że jesteÅ› po mojej stronie w tej caÅ‚ej sprawie, a nie po stronie Michaela. Moim zdaniem WIKSZOZ chÅ‚opaków wzięłaby jego stronÄ™. Oni chyba nie rozumiejÄ…, że dziewictwo to najcenniejszy dar, jaki możesz ofiarować swojej jedynej i prawdziwej miÅ‚oÅ›ci. %7Å‚e jeÅ›li go zmarnujesz z kimÅ›, kto ciÄ™ nie obchodzi, to wtedy, kiedy przyjdzie czas, nie masz już nic do zaoferowania tej osobie, którÄ… KOCHASZ. DokÅ‚adnie. Dlatego swojego jeszcze nie oddaÅ‚em. !!!! J.P. jest prawiczkiem!!!!! Wow. Jego i mnie naprawdÄ™ WIELE Å‚Ä…czy. A poza tym... To znaczy, że Tina siÄ™ myliÅ‚a: on i Lilly nigdy Tego Nie Zrobili!!!!!!!!!!!!! Ale nie powiem Lilly, że znam prawdÄ™. MiaÅ‚a już dość rozczarowaÅ„ jak na jeden dzieÅ„. PozwolÄ™ jej jeszcze trochÄ™ bawić siÄ™ myÅ›lÄ…, że trzyma mnie w niepewnoÅ›ci. Chociaż tyle mogÄ™ zrobić, biorÄ…c pod uwagÄ™, że to MOJA wina, iż J.P. z niÄ… zerwaÅ‚. Tylko mam nadziejÄ™, że ona nigdy siÄ™ o tym nie dowie. PITEK, 10 WRZEZNIA, RACHUNEK RÓ%7Å‚NICZKOWY O mój Boże, o mój Boże, o mój Boże. Czy wÅ‚aÅ›nie siÄ™ staÅ‚o to, co siÄ™ staÅ‚o? Czy mnie siÄ™ to wszystko tylko przywidziaÅ‚o? To siÄ™ NIE MOGAO stać! Bo to jest po prostu za dziwne, żeby siÄ™ mogÅ‚o zdarzyć. Ale... Ale to siÄ™ chyba naprawdÄ™ staÅ‚o! ZwymiotujÄ™. Normalnie, zwymiotujÄ™. Dlaczego zeżarÅ‚am ten bekon i cheeseburgera na lunch? RÄ™ce mi siÄ™ tak trzÄ™sÄ…, że ledwie mogÄ™ pisać... Ale muszÄ™ to jakoÅ› zanotować... Dobra, byÅ‚o tak: Teraz już wiem, co miaÅ‚ na myÅ›li Michael, kiedy napisaÅ‚, że przyjdzie i spróbuje to wyjaÅ›nić. MiaÅ‚ na myÅ›li, że przyjdzie do mnie, DO LICEUM IMIENIA ALBERTA EINSTEINA. I podejdzie pod drzwi pracowni chemicznej pod koniec siódmej lekcji, dokÅ‚adnie wtedy, kiedy bÄ™dÄ™ wychodziÅ‚a z klasy razem z J.P. Tyle że ja go w pierwszej chwili nie zauważyÅ‚am. To znaczy Michaela. J.P - który, jestem pewna, też Michaela nie dostrzegÅ‚ - odezwaÅ‚ siÄ™ do mnie: - PrzyjazÅ„? Na co ja powiedziaÅ‚am: - OczywiÅ›cie! A on wtedy powiedziaÅ‚: - Misiaczka? A ja powiedziaÅ‚am: - Czemu nie? I go uÅ›ciskaÅ‚am. I byÅ‚am taka - no, sama nie wiem. PORUSZONA tym, że J.P. byÅ‚ smutny przez to, że zerwaÅ‚ z Lilly i tak dalej, że zanim siÄ™ zorientowaÅ‚am, POCAAOWAAAM go. ZamierzaÅ‚am tylko go cmoknąć w policzek. Ale on przesunÄ…Å‚ gÅ‚owÄ™. I skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ na tym, że go pocaÅ‚owaÅ‚am w usta. Nie po francusku, oczywiÅ›cie. I tylko przez sekundÄ™. Ale i tak. PocaÅ‚owaÅ‚am go. W usta. I nie byÅ‚oby z tego żadnej wielkiej sprawy - jestem pewna, że nie - gdyby nie to, że kiedy już przestaÅ‚am go obejmować za szyjÄ™ i obejrzaÅ‚am siÄ™ za siebie - bardzo zażenowana, bo WCALE nie zamierzaÅ‚am go caÅ‚ować, a przynajmniej, niezupeÅ‚nie zamierzaÅ‚am - zobaczyÅ‚am Michaela. StaÅ‚ za nami na Å›rodku zatÅ‚oczonego korytarza i miaÅ‚ zdziwionÄ… minÄ™. Tyle rzeczy przeleciaÅ‚o mi przez gÅ‚owÄ™, kiedy siÄ™ obejrzaÅ‚am i zobaczyÅ‚am Michaela. Najpierw ogarnęło mnie szczęście, bo ja zawsze jestem szczęśliwa na jego widok. Potem ból, bo przypomniaÅ‚am sobie, co on mi zrobiÅ‚ i że ze sobÄ… zerwaliÅ›my. A potem zdumienie, bo co on, u licha, robiÅ‚ w szkole, którÄ… już ukoÅ„czyÅ‚? A potem zrozumiaÅ‚am, że przyszedÅ‚ tu spróbować to wyjaÅ›nić , tak jak pisaÅ‚ w SMS - ie. A wtedy zwróciÅ‚am uwagÄ™ na wyraz jego twarzy. ZobaczyÅ‚am, jak przenosi spojrzenie ze mnie na J.P. - biednego J.P, który sterczaÅ‚ tam jak posÄ…g, nadal trzymajÄ…c w powietrzu rÄ™kÄ™, którÄ… objÄ…Å‚ mnie w talii, kiedy wspięłam siÄ™ na palce, żeby go pocaÅ‚ować, zupeÅ‚nie jakby zapomniaÅ‚, jak siÄ™ ruszać, czy coÅ›! - a potem znów na mnie. I DOKAADNIE wiedziaÅ‚am, co sobie wtedy pomyÅ›laÅ‚. A potem już zupeÅ‚nie mnie ogÅ‚upiÅ‚o. Bo Michael musiaÅ‚ sobie pomyÅ›leć, że miÄ™dzy mnÄ… a J.P. coÅ› jest. Co, oczywiÅ›cie, nie jest prawdÄ…. - Michael - powiedziaÅ‚am. Ale byÅ‚o już za pózno. Bo on już odwracaÅ‚ siÄ™ i odchodziÅ‚. OdchodziÅ‚, jakby nagle zrozumiaÅ‚, że zrobiÅ‚ wielki, kolosalny bÅ‚Ä…d, w ogóle przychodzÄ…c, żeby siÄ™ ze mnÄ… zobaczyć! W gÅ‚owie mi siÄ™ to nie mieÅ›ciÅ‚o! Najwyrazniej niewiele dla niego znaczÄ™, skoro nie zostaÅ‚, żeby sobie ze mnÄ… to wszystko wyjaÅ›nić! Nawet nie zostaÅ‚ na tyle dÅ‚ugo, żeby dać w pysk J.P. za podrywanie jego dziewczyny! To pewnie dlatego, że w zasadzie nie jestem już jego dziewczynÄ…. Poza tym nie powinnam siÄ™ chyba tak dziwić, że... To znaczy, kiedy Michael zobaczyÅ‚, jak taÅ„czyÅ‚am z J.P. na tamtej imprezie, którÄ… zrobiÅ‚ w zeszÅ‚ym roku, też przecież nic nie powiedziaÅ‚. Ale nie zignorowaÅ‚ mnie potem kompletnie, tak jak to zrobiÅ‚ teraz. O Boże. Nie mogÄ™ o tym nawet myÅ›leć. WydawaÅ‚o mi siÄ™, że jak to opiszÄ™, zrobi mi siÄ™ lepiej, ale siÄ™ nie zrobiÅ‚o. RÄ™ce NADAL mi siÄ™ trzÄ™sÄ…, kiedy piszÄ™ te sÅ‚owa. Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje? I żoÅ‚Ä…dek mnie naprawdÄ™ rozbolaÅ‚. To nie może być ten cheeseburger, przecież minęło już tyle godzin... Poza tym pielÄ™gniarka mi daÅ‚a tamto lekarstwo... DLACZEGO on NIC NIE POWIEDZIAA? CAAOWAAAM INNEGO FACETA. Można by pomyÅ›leć, że przynajmniej COZ powie, żeby to byÅ‚o choćby: %7Å‚egnaj na zawsze . %7Å‚egnaj na zawsze. O Boże. On wyjedzie dziÅ› wieczorem. Na zawsze. A wyglÄ…daÅ‚ tak ZWIETNIE, kiedy tam staÅ‚, taki wysoki i silny, z tym Å›wieżo ogolonym podbródkiem. (Chyba. Bo nie miaÅ‚am okazji podejść i sama sprawdzić. Albo powÄ…chać. O Boże! Jak ja tÄ™skniÄ™ za zapachem szyi Michaela! Gdybym jÄ… w tej chwili powÄ…chaÅ‚a, to na pewno przestaÅ‚abym dygotać, i przestaÅ‚oby mi siÄ™ wszystko przewracać w żoÅ‚Ä…dku). MiaÅ‚ minÄ™ tak zaszokowanÄ…... TakÄ… zbolaÅ‚Ä…... O Boże, ja chyba naprawdÄ™ zwymiotujÄ™. PITEK, 10 WRZEZNIA, W LIMUZYNIE W DRODZE DO HOTELU FOUR SEASONS ZwymiotowaÅ‚am w gabinecie pielÄ™gniarki. Lars ledwie zdążyÅ‚ mnie tam odprowadzić. Nie wiem, co siÄ™ ze mnÄ… staÅ‚o. SiedziaÅ‚am na rachunku różniczkowym i pisaÅ‚am w swoim pamiÄ™tniku, kiedy nagle znów zobaczyÅ‚am zszokowanÄ… minÄ™ Michaela, po tym jak pocaÅ‚owaÅ‚am J.P., i caÅ‚a siÄ™ oblaÅ‚am potem. A Lars, który siedziaÅ‚ obok mnie, odezwaÅ‚ siÄ™ przestraszonym tonem: - Dobrze siÄ™ czujesz? A ja powiedziaÅ‚am: - Nie. I zanim siÄ™ zorientowaÅ‚am, co siÄ™ dzieje, Lars prowadziÅ‚ mnie pod ramiÄ™ do drzwi klasy, a potem do zlewu w gabinecie pielÄ™gniarki, gdzie zwróciÅ‚am chyba caÅ‚ego tego cheeseburgera z bekonem, którego pożarÅ‚am na lunch. Siostra Lloyd zmierzyÅ‚a mi temperaturÄ™ i powiedziaÅ‚a, że jest normalna, ale że krąży teraz grypa żoÅ‚Ä…dkowa i ja jÄ… prawdopodobnie zÅ‚apaÅ‚am. PowiedziaÅ‚a, że nie powinnam zostawać w szkole, bo wszystkich pozarażam. WiÄ™c zadzwoniÅ‚a na nasze poddasze, ale nikogo nie byÅ‚o w domu. Sama mogÅ‚am jej to powiedzieć. W piÄ…tki w tym semestrze pan G. ma tylko pół dnia lekcji, wiÄ™c wraca do domu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||