Home
Bizet Carmen libretto
Dunin Wć…sowicz K. Stutthof
Arthur C Clarke & Stephen Baxter [Time Odyssey 02] Sunstorm (v4.0) (pdf)
(Ebook Ita Esoter) Bruno, Giordano Dell'infinito Universo E Mondi
Jay Abraham Stealth Marketing
James White SG 04 Ambulance Ship
Anton Szandor LaVey Biblia Szatana
Bardach skrypt
William Shatner Tek War 01 Tek War
Anna Klejzerowicz Czarownica
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    szy do sali, gdzie miał się odbyć wykład, spostrzegł puste miejsce bardzo blisko profesora,
    jak właśnie pragnął. Usiadł. Jakiś szkolarz, brudny, nie uczesany, odziany w łachmany, jak
    tylu ich jest po uniwersytetach, podniósł na chwilę oczy znad książki, aby je zwrócić na don
    Juana z wyrazem tępego zdumienia.
     Siadacie tutaj  rzekł niemal z przerażeniem  czy nie wiecie, że tu siada zazwyczaj don
    Garcja Navarro?
    Don Juan odparł, że zawsze słyszał, iż miejsce należy do pierwszego, który je zajmie, i że
    wobec tego, że było puste, sądził, iż może usiąść, zwłaszcza o ile don Garcja nie polecił są-
    siadowi, aby mu je zatrzymał.
     Jesteście obcy, jak widzę  rzekł szkolarz  i bawicie tu od niedawna, skoro nie znacie
    don Garcji. Wiedzcie tedy, że to jest człowiek naj...
    Tu szoklarz zniżył głos, jak gdyby się lękał, aby go nie usłyszeli studenci.
     Don Garcja to straszny człowiek! Biada temu, kto go obrazi! Cierpliwość jego jest krót-
    ka, a rapier długi; bądzcie pewni, że jeśli ktoś siądzie na miejscu, gdzie don Garcja usiadł dwa
    razy, to wystarczy, aby wynikła zwada: jest bardzo drażliwy i obrazliwy. Kiedy ma z kim na
    pieńku, wyzywa go i kładzie trupem. Ostrzegłem was; zrobicie, co się wam spodoba.
    39
    Don Juanowi wydało się dzikie, aby don Garcja miał pretensję zajmować najlepsze miej-
    sca, nie zadając sobie trudu zdobycia ich swoją pilnością. Zarazem widział, iż wielu studen-
    tów przygląda mu się bacznie; czuł, jak bardzo byłoby upokarzające opuścić tę ławkę, skoro
    raz na niej usiadł. Z drugiej strony, wcale nie miał ochoty, ledwo przybywszy, wchodzić w
    zwadę, zwłaszcza z człowiekiem tak niebezpiecznym, na jakiego wyglądał don Garcja. Wahał
    się, nie wiedział, na co się zdecydować, i siedział wciąż machinalnie na tym samym miejscu,
    kiedy wszedł jakiś student i skierował się prosto ku niemu.
     Oto don Garcja  rzekł sąsiad.
    Ów Garcja byÅ‚ to mÅ‚ody czÅ‚owiek, szeroki w barach, silnie zbudowany, z ogorzaÅ‚Ä… cerÄ…,
    dumnym spojrzeniem i wzgardliwą twarzą. Kaftan, niegdyś czarny, był bardzo wytarty,
    płaszcz dziurawy; na tym wszystkim wisiał długi złoty łańcuch. Wiadomo, że od niepamięt-
    nych czasów studenci Salamanki i innych hiszpańskich uniwersytetów mieścili punkt honoru
    w tym, aby chodzić obdarci, chcąc tym prawdopodobnie okazać, że prawdziwa zasługa umie
    się obyć bez czczego blasku.
    Don Garcja zbliżył się do ławki, gdzie don Juan siedział jeszcze, i kłaniając mu się bardzo
    dwornie, rzekł:
     Mości studencie, jesteś tu nowo przybyłym, mimo to imię twoje jest mi dobrze znane.
    Ojcowie nasi byli wielkimi przyjaciółmi; jeśli raczysz pozwolić, i synowie będą nimi rów-
    nież.
    Tak mówiąc, podał rękę don Juanowi z najserdeczniejszą miną w świecie. Don Juan, który
    spodziewał się zgoła innego początku, przyjął skwapliwie uprzejmość don Garcji i odpowie-
    dział, że przyjazń takiego jak on kawalera będzie dlań zaszczytem.
     Nie znasz jeszcze Salamanki  ciągnął don Garcja  jeśli zechcesz wziąć mnie za prze-
    wodnika, z rozkoszą pokażę ci wszystko, od cedru do hyzopu.
    Następnie, zwrócił się do szkolarza siedzącego obok don Juana:  Nuże, Perico  rzekł 
    zabieraj się stąd. Czy myślisz, że taki cham jak ty to odpowiednie towarzystwo dla szlachet-
    nego don Juana Marany?
    To mówiąc, pchnął go szorstko i sam zajął miejsce, które szkolarz skwapliwie opuścił.
    Skoro wykład się skończył, don Garcja dał swój adres nowemu przyjacielowi i zaprosił go
    do siebie. Następnie, pozdrowiwszy go poufale dłonią, wyszedł, drapując się z wdziękiem w
    płaszcz dziurawy jak sito.
    Don Juan, trzymając książki pod pachą, zatrzymał się w krużganku, przyglądając się sta-
    rym napisom zdobiącym mury kolegium, kiedy spostrzegł, iż szkolarz, który przemówił doń
    pierwszy, zbliża się, jak gdyby również chcąc obejrzeć napisy. Skinąwszy mu głową, aby
    okazać, że go poznaje, don Juan chciał, odejść, ale szkolarz przytrzymał go za płaszcz.
     Szlachetny don Juanie  rzekł  jeśli cię nic nie nagli, czy byłbyś łaskaw udzielić mi
    chwili rozmowy?
     Chętnie  odparł don Juan i oparł się o filar  słucham.
    Perico obejrzał się na wszystkie strony niespokojnie, jak gdyby się obawiał, że go ktoś śle-
    dzi, po czym zbliżył się do don Juana, szepcąc mu do ucha. Don Juanowi wydała się ta
    ostrożność zbędna, gdyż w dużym krużganku gotyckim nie było w tej chwili nikogo.
     Czy mógłbyś mi powiedzieć, szlachetny don Juanie  spytał po chwili milczenia szkolarz
    cichym i niemal drżącym głosem  czy mógłbyś mi powiedzieć, czy ojciec twój znał w istocie
    ojca don Garcji Navarro? Don Juan uczynił gest zdumienia.
     Wszak słyszałeś, że don Garcja powiedział to przed chwilą.
     Tak  odparł szkolarz jeszcze bardziej zniżając głos  ale czy słyszałeś kiedy od ojca, iż
    znał pana Navarro?
     Owszem, niewÄ…tpliwie; byli razem na wojnie przeciw Maurom.
     Doskonale; ale czy słyszałeś, aby ten szlachcic miał... syna?
    40
     Co prawda, nigdy nie zwracałem zbytniej uwagi na to, co ojciec mój mówił w tej mie-
    rze... Ale na co te pytania? Czy don Garcja nie jest synem szlachetnego pana Navarro?... Był-
    żeby bękartem?
     Klnę się niebem, nie rzekłem nic podobnego  wykrzyknął przerażony szkolarz, zaglą-
    dając za filar, o który wspierał się don Juan.  Chciałem was tylko spytać, czy nie znacie
    dziwnej historii, którą wielu ludzi opowiada o tym don Garcji.
     Ani słowa.
     Powiadają... zważcie, powtarzam jedynie to, co słyszałem... powiadają, że don Diego
    Navarro miał syna, który licząc sześć czy siedem lat, zapadł na chorobę ciężką, a tak dziwną,
    że lekarze nie wiedzieli, jakiego lekarstwa się imać. Ojciec, który miał tylko to jedno dziecko,
    ofiarował wota w wielu kaplicach, dał choremu dotykać relikwii, wszystko na próżno. Zroz-
    paczony, rzekł jednego dnia... (tak mnie zapewniano) rzekł jednego dnia, patrząc na obraz św.
    Michała:
     Skoro ty nie możesz ocalić mego syna, spróbuję, czy ten, którego depczesz nogami, nie
    będzie miał więcej mocy.
     Ależ to straszne bluznierstwo!  wykrzyknął don Juan, zgorszony w najwyższym stop-
    niu.
     Wkrótce potem dziecko wyzdrowiało... a to dziecko... to don Garcja!
     Tak że od tego czasu don Garcja ma diabła w sobie  rzekł parskając śmiechem don Gar-
    cja, który się ukazał w tej chwili i który, zdaje się, słuchał rozmowy ukryty za filarem.  W
    istocie, Perico  rzekł zimno i wzgardliwie do zdumionego szkolarza  gdybyś nie był tchó- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.