Home Courths_Mahler Jadwiga Diana Diana Palmer Long Tall Texans 38 Fearless Diana Palmer Long Tall Texans 35 Lawman Diana Palmer [Long Tall Texans] The Maverick (pdf)(1) Diana Palmer Najlepsze wciÄ Ĺź przed nami Antonow Sztuka Bycia Szczesliwym Edgar R Burroughs Tarzan i klejnoty Alan Dean Foster Catechist 03 A Triumph Of Souls Doyle Arthur Conan Studium w szkarśÂacie Ian R. MacLeod The Light Ages |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] z wami zobaczyć. Zatrzymałam się w hotelu Mariner przy... - W hotelu? Och, Claire! Jak mogłaś? Zaraz każę zaprząc konie do powozu. Niedługo cię stamtąd zabiorę. Nie sprzeciwiaj się, moja droga. Naprawdę nie mogę pozwolić, żebyś została dłużej w jakimś hotelu! Będę za jakieś pół godziny! Cieszę się, że przyjechałaś. Połączenie zostało przerwane. Claire uśmiechnęła się nieśmiało. Cóż, wygląda na to, że recepcjonista ucieszy się, kiedy Claire wyprowadzi się z hotelu. Podziękowała telefo nistce, kiwnęła głową zaintrygowanemu recepcjoniście, po czym wróciła do swojego pokoju. Kiedy portier zniósł jej bagaże na dół, uiściła należność. Nie minęło nawet pół godziny, gdy pojawiła się pani Howthorn, niczym wielka dama ubrana w elegancki, czarny kostium i w dużym, zdobionym piórami kapeluszu. - Moja droga! - wykrzyknęła i podeszła do Claire, aby uściskać ją serdecznie. - Harrison - zwróciła się do odzianego w liberię stangreta - weź, proszę bagaże Claire i włóż je powozu. - Tak, ma'am -powiedział stangret, uchylając kapelusza. - Traktujemy Harrisona jak członka rodziny - wyznała Maude. -Jest z nami od zawsze. - Spiorunowała wzrokiem recepcjonistę, który przyglądał się im z zaciekawieniem. Natychmiast zajął się swymi księgami. - Chodź, moja droga. Ruszamy w drogę. - Drażniłam się z nim - powiedziała Claire, kiedy opuściły budynek hotelu. - Był bardzo wścibski, ale kiedy wspomniałam o sufrażystkach, natychmiast stał się miły. Maude zaśmiała się. - One dość prężnie tu działają. Pewnego dnia zdobę- 222 MAGNOUA dziemy prawa wyborcze, Claire, a wtedy pokażemy m꿬 czyznom, jak się powinno rządzić! - Z pewnością - przytaknęła Claire. - Zastanawiałam się, czy nie zacząć działać w Atlancie, ale bałam się, że to mogłoby zaszkodzić pozycji Johna. - Moja droga, bardzo ładnie postąpiłaś. I bardzo głupio. - Uśmiechnęła się szeroko, gdy Harrison pomógł im wsiąść do powozu i zamknął za nimi drzwi. - John jest znacznie mniej konserwatywny, niż ci się wydaje. Na pewno byłby zdziwiony, gdyby się dowiedział, że nie zrobiłaś czegoś z obawy tylko dlatego, żeby nie wprawić go w zakłopotanie. Uwierz mi, dziecko, że Johna po prostu nie można niczym zażenować. Znam przecież swojego syna. - Przypuszczam, że ma pani rację. - Dlaczego tak naprawdę tu przyjechałaś? Claire skrzywiła się. - Musiałam zmienić otoczenie - mruknęła wymijająco. - I wolałabyś o tym nie mówić. W porządku. Nie będę cię przypierać do muru. Ale pamiętaj, że zawsze jesteś mile widziana w moim domu, Claire - możesz zostać tak długo, jak tylko zechcesz. - To bardzo miło z pani strony. Chciałabym poznać rodzinę Johna. Dziękuję, że dała mi pani taką szansę - wyznała Claire. - A my chcieliśmy poznać ciebie. To były bardzo długie dwa lata, Claire... nie utrzymywaliśmy żadnych kontaktów z naszym synem. Tęskniliśmy za Johnem, ale mój mąż jest zbyt dumny i uparty, aby się do tego przyznać. Twoja wizyta może przynieść efekty, o jakich nawet nie marzyliś my. Modlę się o to. - Czy jednak mąż nie będzie miał do pani pretensji? Podobno nie czuje się najlepiej. 223 DIANA PALMER - Z radością powita żonę swojego syna. I uwierz mi, że zrobi wszystko, aby pogodzić się z Johnem. A twój przyjazd to najlepsza ku temu okazja. Poczekaj, a sama zobaczysz - zapewniła Maude. Claire poczuła ulgę, zapominając o zmartwieniach. Parę minut później weszły do eleganckiego domu w stylu kolonialnym. Rezydencja znajdowała się na rogu jednego z placów, jakich wiele było w tym osobliwym mieście nad Atlantykiem. Podobnie jak w przypadku większości domów w całej okolicy, na tyłach rozciągał się otoczony murem ogród. Zbliżały się właśnie święta Bożego Narodzenia, dlatego na drzwiach frontowych wisiał barwny wieniec zdobiony jasnoróżowymi i niebieskimi wstążkami, na bra mie zaś - bukiety z gałęzi ostrokrzewia i jedliny. Claire zauważyła także mosiężną kołatkę w kształcie głowy lwa. Harrison otworzył drzwi, aby wpuścić obie panie do środka, po czym wniósł za nimi walizki. Młoda pokojówka czekała na polecenia, ale Maude odprawiła ją z uśmiechem. - Czuj się jak u siebie w domu - powiedziała do Claire, po czym zajrzała przez otwarte drzwi do salonu. - Emily, nigdy nie zgadniesz, kto tu jest! Kiedy Emily wyszła do hallu, jej twarz rozpromieniła się na widok Claire. Uściskały się serdecznie, po czym przeszły do saloniku, gdzie rozmawiały z ożywieniem przy herbacie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||