Home James P. Hogan Giants 2 The Gentle Giants of Ganymede James Clavell Asian Saga 03 King Rat James Patterson Alex Cross 05 Pop Goes the Weasel James Alan Gardner [League Of Peoples 03] Vigilant James Axler Deathlands 044 Crucible of Time Cykl Pan Samochodzik (37) Wilhelm Gustloff Sebastian Miernicki Long Julie Anne Nieuchwytny ksiaze Bloodlines Laurence James(1) Dean Cameron Candace Steele 01 PćąĂ˘ÂÂomienne Pragnienie (nieof.) Ahern Jerry Krucjata 15 Przywódca |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] kło im tolerancji wobec istot, które czymkolwiek się od nich różniły. To ostatnie wynikało oczywiście z poprzednich dwóch czynników, ale utrwalało godny poża- łowania stan. Lonvellin zaproponował, żeby przerwać błędne koło, doprowadza- jąc do znaczącej poprawy stanu zdrowia tubylców. Na tyle znaczącej, aby nawet najbardziej nierozgarnięci twardogłowi musieli to zauważyć. I gdyby Kontrolerzy ogłosili, że cały czas stosowali się do instrukcji Lonvellina, nienawidzący obcych 44 Etlanie musieliby nieco spuścić z tonu. A to dałoby Lonvellinowi szansę pozy- skania zaufania tubylców i realizacji pierwotnego planu odrodzenia miejscowej kultury. Conway odparł, że chociaż nie jest ekspertem w takich sprawach, plan wydaje mu się bardzo dobry. Stillman był ekspertem i miał podobne zdanie. Zwietny plan ocenił. To znaczy będzie świetny, jeśli zadziała. Dzień przed przybyciem do celu kapitan poprosił Conwaya do sterówki na, jak to określił, kilka minut rozmowy. Trwało właśnie zliczanie pozycji statku przed ostatnim skokiem. Znajdowali się stosunkowo blisko widocznego na ekranach układu podwójnego, w którym jedna z gwiazd była niestabilnym karłem. Conway pomyślał zrazu, że to właśnie ten widok sprawił, iż kapitan poczuł się mały i samotny wobec ogromu wszechświata i zapragnął czyjegoś towarzy- stwa. Dotychczasowe bariery pomiędzy nimi jakby znikły, a pułkownik William- son odezwał się tonem, z którego Conway wywnioskował, że pod kapitańskim mundurem bije chyba normalne, ludzkie serce. Ponadto dowiedział się, że kapi- tan ma jeszcze inne ludzkie cechy. Wie pan, doktorze, nie chciałbym, żeby zabrzmiało to jak krytyka Lonvelli- na zaczął przepraszająco. Szczególnie że był pańskim pacjentem i być może stał się pańskim przyjacielem. Nie chcę też, aby pan uznał, że po prostu narzekam, bo zaangażował do jednej operacji krążownik federacyjny i wiele mniejszych jed- nostek. Nie o to chodzi. . . Williamson zdjął czapkę i wygładził kciukiem zagięcie otoku. Conway mógł przy tej okazji zobaczyć, że kapitan ma rzadkie, siwiejące włosy i czoło pokryte schowanymi normalnie pod czapką zmarszczkami. Po chwili nałożył z powrotem nakrycie głowy i znów był wzorowym wyższym oficerem. Mówiąc wprost, Lonvellin jest tylko utalentowanym amatorem. Tacy za- wsze przydają roboty zawodowcom, bo za nic mają wszelkie planowanie i całą resztę. Jednak to akurat nie problem, a sytuacja, na którą zwrócił nam uwagę, na- prawdę wymaga natychmiastowego działania. Ważne jest co innego. Korpus ma olbrzymie doświadczenie w kwestiach zwiadu, kolonizacji i reform, potrafimy też sobie radzić z patologiami społecznymi w rodzaju tych na Etli. Chociaż mu- szę przyznać, że w Korpusie nie ma nikogo, kto w pojedynkę mógłby dorównać Lonvellinowi, nie mamy też obecnie żadnego planu, który byłby lepszy od jego propozycji. . . Conway zaczął się zastanawiać, czy kapitan przejdzie kiedyś do rzeczy, czy może tylko chciał sobie upuścić nieco pary i po prostu się wygadać. Niemniej dotąd Williamson nie zrobił na nim wrażenia kogoś skłonnego do narzekania. Myślę, że jako druga w hierarchii osoba odpowiedzialna za realizację planu Lonvellina powinien pan wiedzieć, co o tym myślimy i jakie działania dotąd pod- jęliśmy. Na Etli pracuje w tej chwili prawie dwa razy więcej agentów, niż zakłada 45 Lonvellin. Następni są już w drodze. Bardzo szanuję naszego długowiecznego przyjaciela, ale uważam, że sytuacja jest znacznie bardziej złożona, niż on jest uprzejmy sądzić. Conway zastanawiał się chwilę, po czym spytał: Zdziwiło mnie, dlaczego do operacji o charakterze głównie kulturowym skierowano tak wielką jednostkę jak Vespasian. Uważa pan, że możemy natrafić na jakieś nieznane zagrożenie? Tak. W tej chwili niesamowity podwójny układ gwiezdny zniknął z ekranów i na jego miejscu pojawił się normalny system z gwiazdą w typie Słońca. W odległości szesnastu milionów kilometrów wisiał cienki sierp planety będącej celem ich po- dróży. Zanim Conway zdążył zadać któreś z licznie lęgnących mu się pod czaszką pytań, kapitan poinformował go, że zakończyli ostatni skok, toteż odtąd, aż do lądowania, będzie bardzo zajęty, i uprzejmie wyprosił go ze sterówki, doradzając, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||