Home Donita K Paul [DragonKeeper Chronicles 03] DragonKnight (pdf) Denise A Agnew [Daryk World 03] Daryk Craving (pdf) Brandy Golden [Brocton Chronicles 03] More of Maddie Danvers [DaD] (pdf) Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 03 Heather's gift Krentz Jayne Ann Eclipse Bay 03 Koniec lata Ebook Buddhism Knowing and Seeing Broadrick Annette TydzieśÂ„ na Hawajach Hack_Proofing_Your_Network_Edycja_polska_hacpro Cabot Meg Pamić™tnik Ksi晜źniczki 08 Ksi晜źniczka w rozpaczy |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] jestem... Annika ma racjÄ™. Otwór musiaÅ‚ siÄ™ znajdować od strony morza i tu wÅ‚aÅ›nie jest wyrazny osad. - Cholera jasna! - denerwowaÅ‚ siÄ™ Jørgen. - Teraz to nie ma najmniejszego znaczenia - usÅ‚yszeli znowu gÅ‚os Martina. - SiedzÄ™ pod kamieniem, ale nie zaklinujÄ™ siÄ™ na dobre, to mogÄ™ wam obiecać! Ponownie zalegÅ‚a cisza. SÅ‚ychać byÅ‚o jedynie delikatny szmer przesypywanej ziemi. - Jørgen, podaj mi to dÅ‚uto, które niedawno miaÅ‚eÅ›! Tylko nie przewróć podpory, bardzo ciÄ™ proszÄ™. Jørgen bardzo ostro\nie wsunÄ…Å‚ narzÄ™dzie w gÅ‚Ä…b niszy. - ZnalazÅ‚eÅ› coÅ›? - Nie wiem. CoÅ› tu jest, ale to mo\e być kamieÅ„. Warstwa ziemi jest du\o gÅ‚Ä™bsza, ni\ przypuszczaliÅ›my. Poza tym wszystko jest cholernie twarde, spetryfikowane, i to jeszcze pogarsza sprawÄ™. O rany! Wszyscy pochylili siÄ™ jak na komendÄ™. - Co tam? Cisza, zanim odpowiedziaÅ‚, zdawaÅ‚a siÄ™ trwać caÅ‚Ä… wieczność. A odpowiedz mówiÅ‚a niewiele. - CoÅ› jest. - No, ale co? - gorÄ…czkowaÅ‚ siÄ™ Jørgen. - To jest dosyć... dÅ‚ugie. Okropnie dÅ‚ugie! Nigdy nie widziaÅ‚em takiego wydÅ‚u\onego kamienia! I le\y potwornie gÅ‚Ä™boko, znacznie gÅ‚Ä™biej, ni\ bym oczekiwaÅ‚. - Królewski miecz? - pisnęła Tone. - SkÄ…d mam wiedzieć? To po prostu bryÅ‚a skamieniaÅ‚ej ziemi. Ale w Å›rodku coÅ› jest, to pewne! Å›eby tylko nie okazaÅ‚o siÄ™, \e wujaszek Cadallan rzuciÅ‚ klÄ…twÄ™ na ka\dego, kto dotknie jego klejnotów. - GÅ‚upiÅ›! - warknÄ…Å‚ Jørgen. - WyciÄ…gnÄ…Å‚eÅ› to? - Spokojnie! Nie mam tu miejsca, \eby wziąć zamach, a to jest cholernie dÅ‚ugie... i siedzi mocno... Ostatnie sÅ‚owa przeszÅ‚y w jakieÅ› gÅ‚uche mamrotanie, a kiedy Martin odezwaÅ‚ siÄ™ znowu, jego gÅ‚os dzwiÄ™czaÅ‚ jak zawsze: - Jørgen... Annika... JesteÅ›cie tam wszyscy? - Naturalnie, wszyscy czworo. Co siÄ™ dzieje? - Tu jest nie tylko ten podÅ‚ugowaty przedmiot. SpoglÄ…dali po sobie. - Co mówisz? - Tu jest coÅ› jeszcze! NatrafiÅ‚em na coÅ›... Jørgen próbowaÅ‚ studzić ich zapaÅ‚. - Martin, jeÅ›li to jest korona, to musi być teraz spÅ‚aszczona jak naleÅ›nik. Albo kompletnie przerdzewiaÅ‚a, nie rozumiesz tego? - OczywiÅ›cie, \e rozumiem! Ale, sÅ‚uchaj, warstwa ziemi pod gÅ‚azem jest znacznie gÅ‚Ä™bsza, ni\ myÅ›leliÅ›my, wiÄ™c mo\e... - To kamieÅ„, Martin - rzekÅ‚ Jørgen gÅ‚ucho. - Nie okÅ‚amuj sam siebie! - Gdzie, do cholery, widziaÅ‚eÅ› kamieÅ„ z du\ym otworem w Å›rodku? Wokół gÅ‚azu zalegÅ‚a grobowa cisza. Ron podszedÅ‚ bli\ej. StaÅ‚ teraz tu\ za AnnikÄ…. OdwróciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i spojrzaÅ‚a mu w oczy. - Co ty na to, Ron? Twarz Rona byÅ‚a zupeÅ‚nie nieruchoma. - PojÄ™cia nie mam. - WydobyÅ‚eÅ› te znaleziska? - denerwowaÅ‚ siÄ™ Jørgen. - Jeszcze nie. Czy ty nigdy nie widziaÅ‚eÅ› archeologicznych wykopalisk, Jørgen? - upomniaÅ‚ go Martin, powtarzajÄ…c te same sÅ‚owa, które Jørgen rzuciÅ‚ niedawno w twarz Parkinsonowi. Jednym uchem Annika usÅ‚yszaÅ‚a jakieÅ› szelesty w lesie ponad nimi, ale zbyt byÅ‚a pochÅ‚oniÄ™ta dziaÅ‚alnoÅ›ciÄ… Martina, by siÄ™ nad tym zastanawiać. Spod kamienia dochodziÅ‚y jÄ™ki i postÄ™kiwania Å›wiadczÄ…ce o wielkim wysiÅ‚ku. - Tutaj... wcale nie jest tak Å‚atwo... mo\ecie mi wierzyć! Ale teraz! Teraz go mam... no, prawie. - Ostro\nie, Martin, ostro\nie... jeÅ›li coÅ› zÅ‚amiesz, to... - ZÅ‚amiÄ™? CoÅ› ty! To wszystko zlepiÅ‚o siÄ™ w ogromnÄ… bryÅ‚Ä™ z kamieni, ziemi i Bóg wie czego jeszcze. O! No, to mam... to! Zejdzcie z drogi, bo bÄ™dÄ™ siÄ™ wycofywaÅ‚ rakiem! W gÅ‚osie Martina dzwiÄ™czaÅ‚ triumf i podniecenie. Powolutku wyciÄ…gali go z niszy pod gÅ‚azem za nogi, na koniec ukazaÅ‚y siÄ™ te\ rÄ™ce trzymajÄ…ce w miÅ‚osnym uÅ›cisku dwa dziwaczne przedmioty. CoÅ› bardzo dÅ‚ugiego, przypominajÄ…cego kamieÅ„, wyciÄ…gaÅ‚ to i wyciÄ…gaÅ‚, jakby nigdy nie miaÅ‚ skoÅ„czyć. Jørgen wziÄ…Å‚ od niego zdobycz z najwiÄ™kszÄ… ostro\noÅ›ciÄ…. - Królewski miecz? - wyszeptaÅ‚a Annika, wytrzeszczajÄ…c oczy. - Któ\ to wie? - rzekÅ‚ Jørgen dr\Ä…cym gÅ‚osem. - Ale to mo\e być królewski miecz! I oto Martin, umazany ziemiÄ…, stanÄ…Å‚ przed nimi. W rÄ™ce trzymaÅ‚ wielkÄ… bryÅ‚Ä™, czarnÄ…, nieforemnÄ…, z wyraznym zagÅ‚Ä™bieniem poÅ›rodku. Wzruszeni i zdyszani wpatrywali siÄ™ wszyscy w ten niezbyt piÄ™kny przedmiot, z którego opadaÅ‚y grudki ziemi i jakieÅ› korzonki. - Korona króla Cadallana - szepnęła Tone. ROZDZIAA XXII SÅ‚oÅ„ce zaszÅ‚o, od ziemi ciÄ…gnęło nocnym chÅ‚odem. Zanim weszli do domu, Martin próbowaÅ‚ strzÄ…snąć z siebie najgorsze zabrudzenia. Annika zostaÅ‚a, by mu pomóc. Ron czekaÅ‚ tak\e. - Jak myÅ›licie, czy mo\emy oczyÅ›cić te przedmioty? - zastanawiaÅ‚ siÄ™ Martin z chÅ‚opiÄ™cym zapaÅ‚em. - A mo\e to sÄ… Å›wiÄ™toÅ›ci i powinniÅ›my je zostawić w takim stanie, w jakim je znalezliÅ›my? MyÅ›l wydawaÅ‚a siÄ™ pora\ajÄ…ca. - To chyba bÄ™dzie zale\aÅ‚o od tego, jak du\y jest autorytet Jørgena - rzekÅ‚a Annika nieÅ›miaÅ‚o. - Obawiam siÄ™, \e niezbyt wielki. - A co zamierzacie zrobić z tym pózniej, po powrocie do miasta? - zapytaÅ‚ Ron. Przerwali czyszczenie. - Nooo - zaczÄ…Å‚ Martin przeciÄ…gle. - A gdzie siÄ™ wÅ‚aÅ›ciwie oddaje tego rodzaju znaleziska? Dla mnie byÅ‚oby sprawÄ… naturalnÄ… przekazanie ich Instytutowi Celtyckiemu. Niech oni zdecydujÄ…, gdzie to umieÅ›cić. Ron przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ badawczo. - Czy Parkinson ma coÅ› wspólnego z tym Instytutem? - JeÅ›li siÄ™ oka\e, \e ma, to siÄ™ z nimi nie skontaktujemy - odparÅ‚ Martin stanowczo. - Mam nadziejÄ™ - rzekÅ‚ Ron sucho, najwyrazniej nie do koÅ„ca przekonany. - Zadbajcie jednak, by regalia znalazÅ‚y siÄ™ we wÅ‚aÅ›ciwym miejscu, to bardzo wa\ne! - OdetchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko. - A teraz muszÄ™ was po\egnać. - Po\egnać? - zapytali oboje jednoczeÅ›nie. On tak\e posmutniaÅ‚. - Tak, muszÄ™ was opuÅ›cić. Kiedy obudzicie siÄ™ jutro rano, mnie ju\ tu nie bÄ™dzie. - Ale dlaczego? Ron odpowiadaÅ‚ dziwnie wolno. - Ze wzglÄ™du na AnnikÄ™. Nie potrafiÄ™ siÄ™ jej oprzeć. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||