Home
Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession
Jennifer Armintrout Blood Ties 3 Ashes to Ashes
Jennifer L. Jordan Kristin Ashe Mystery 6 Selective Memory
Jennifer Armintrout Blood Ties 02 Possession
He
Vikingo espacial
Bradbury_Ray_ _451_Fahrenheita
Jeff Lindsay#Demony dobrego Dextera
Turtledove, Harry V
Cykl Diablo (2) Czarna droga Mel Odom
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    nie ją składać.
    - Nie zdejmuj, idz w niej do domu - powiedział.
    - Nie, dziękuję. - Nie chciała, żeby znowu przychodził
    potem odebrać marynarkę.
    - Dzięki, że zabrałaś mnie na tę imprezę.
    Nie spodziewała się, że jej podziękuje.
    - Byłoby bardzo fajnie, gdyby nie Ron - dodał.
    - Ponieważ go nie lubisz...
    - Nie ufam mu. - Wyłączył silnik. - A jak będzie chciał
    coś zrobić?
    - Na przykład co?
    RozsÄ…dek nakazywaÅ‚ jej pójść do domu, ale z drugiej stro­
    ny chciała przedłużyć tych kilka chwil z Cole'em, chociaż
    dla niego nie miało to znaczenia.
    - Na przykład to. - Pochylił się, objął i pocałował ją.
    Ustami dotykaÅ‚ jej ust bardzo lekko, ale Tess poczuÅ‚a w ca­
    łym ciele mrowienie. A może był to prąd elektryczny? - Albo
    to?  szepnął. Jego usta zamknęły się na jej ustach. To był
    prawdziwy pocaÅ‚unek. RozchyliÅ‚a wargi, nie byÅ‚o to Å›wiado­
    me, lecz jakże rozkosznie siÄ™ poczuÅ‚a! ZakrÄ™ciÅ‚o jej s i Ä™ w gÅ‚o­
    wie. - A co zrobisz, jak Ron tak cię pocałuje? - spytał cicho.
    -To.
    I pocałowała go, najbardziej namiętnie jak umiała.
    RS
    A potem już nie miaÅ‚o znaczenia, kto kogo caÅ‚uje. Prze­
    bierał palcami wśród wilgotnych kosmyków jej włosów.
    Trzymał ją przy tym mocno i znowu całował. Delikatnie
    pieÅ›ciÅ‚ ustami jej powieki, dotykaÅ‚ twarzÄ… policzków i wy­
    szukiwał wrażliwe miejsca poniżej uszu. Poddawała się temu,
    czekała na te pocałunki od dawna. Radosna, bliska omdlenia,
    znalazła się w krainie marzeń.
    Gdyby to jeszcze znaczyło cokolwiek dla Cole'a, ale nie.
    Rzeczywistość wtargnęła i sprowadziła ją na ziemię i było to
    trochę tak, jakby wspaniale brzmiący fortepian wypadł nagle
    z okna wielkiego wieżowca.
    Cole wysiadÅ‚ z samochodu i ruszyÅ‚ w jej stronÄ™. Otworzy­
    ła drzwi i wpadła w jego ramiona. Pobiegli do drzwi jej
    domu, deszcz wciąż padał.
    - Przemokłaś. - Cole ją objął. Stanęli pod daszkiem nad
    drzwiami wejściowymi.
    - Ty też. - Z kluczem w ręku wywinęła się z jego ramion.
    OtworzyÅ‚a, próbujÄ…c wÅ›lizgnąć siÄ™ do Å›rodka, ale jÄ… zdecy­
    dowanie zatrzymał.
    - Nie powiedziałaś, co zrobisz z Ronem.
    Całował ją, a teraz znowu mówił o tym głupim Ronie!
    Wyrwała mu się i wpadła do domu.
    - To zrobię! - krzyknęła i zatrzasnęła mu drzwi przed
    nosem, zaÅ‚ożyÅ‚a Å‚aÅ„cuch i nie sÅ‚uchaÅ‚a wiÄ™cej upartego wa­
    lenia do drzwi, które trwało bardzo długo.
    Z czegoś jednak zdała sobie sprawę tego wieczoru. Otóż
     Narzeczona Frankensteina"nie jest szczególną rozrywką,
    gdy siÄ™ jÄ… oglÄ…da przez Å‚zy.
    RS
    ROZDZIAA JEDENASTY
    Tess przyglądała się artystycznie ułożonym plasterkom
    cielęciny na srebrnych półmiskach. Trzy maleńkie kartofelki
    wyglądały jak kulki lodów, posypane suszoną pietruszką
    i oblane masÅ‚em. Szparagi ustawiono jak żoÅ‚nierzy na defi­
    ladzie - niech Bóg broni, żeby któryś przechylił się na bok.
    Gdyby ośmieliła się naruszyć to dzieło sztuki, rozgniewany
    szef kuchni pewnie by ją zaatakował kuchennym nożem. Ale
    poza tym elegancka francuska restauracja jest miejscem przy­
    jemnym, jeśli się nie jest specjalnie głodnym. Podejrzewała,
    że ludzie przychodzą tu bardziej podziwiać niż jeść.
    - Pieczywo? - spytaÅ‚ Ron. Policzek miaÅ‚ wypchany je­
    dzeniem.
    - ProszÄ™.
    Przesunęła talerzyk do chleba po obrusie. Może jak się
    napcha, to przestanie chociaż na chwilę gadać wyłącznie na
    swój temat. Zdążył już omówić swoje życie od urodzenia do
    momentu zakupu pierwszego auta sportowego, ze wszystki­
    mi nudnymi szczegółami.
    Jeżeli jeszcze raz się założy, grając w bilard, to powinna
    na czole wytatuować sobie: IDIOTKA. No pewnie, Ron jest
    dosyć przystojny, ale okropnie powierzchowny. Wiedział
    wszystko o sprawach, które nikogo nie obchodzą, ale nie
    RS
    orientował się zupełnie, jak nawiązać porozumienie z kimś
    drugim.
    Najgorsze było to, że Ron nic a nic jej nie obchodził.
    Słuchała jednym uchem jego gadaniny, ale cały czas myślała
    o Cole'u. A Cole był facetem, który zupełnie nie nadawał się
    na randki.
    Dziobała swoje danie i doszła do wniosku, że gorzej już
    być nie może. Ale byÅ‚o. Na salÄ™ wszedÅ‚ bowiem Cole z Can­
    dy. No nie...
    Powiedziała coś takiego, że Ron przestał mówić i spojrzał
    na niÄ….
    - Co się stało? - Upuścił widelec, którym starał się zebrać
    resztki sosu ze swojego talerza.
    - Och, nic, ząb mnie rozbolał - powiedziała szybko, bo
    gdyby zobaczył Cole'a z kuzynką, to na pewno zaprosiłby
    ich do stolika, który był za mały na dwie osoby, a cóż dopiero
    na cztery.
    - Ciekawe tu mają desery.  Patrzył na kelnera, który
    podawaÅ‚ przy sÄ…siednim stoliku. Na szczęście tak go to zajÄ™­
    Å‚o, że nie widziaÅ‚ Cole'a i Candy, zajmujÄ…cych miejsca z dru­
    giej strony sali.
    - Jestem tak najedzona, że wezmÄ™ tylko kawÄ™ - powie­
    działa Tess - ale ty zamów coś za nas oboje. Chyba nie
    musisz dbać o linię.
    Jakże nisko można upaść! Nie tylko schlebia Ronowi, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.