Home
Kleypas Lisa Bow Street 3 Worth Any Price
Damy z Bath Swan Susan
Najpiekniejsza Aleksandra Jakubowska
Ashlynn Pearce Rough Edges
How the Catholic Church Built W Thomas E. Woods
Roberts Nora Komu zaufać‡
Morey Trish Mć…śź z Toskani
Foster, Alan Dean Catechist 03 A Triumph of Souls
Coles R., The_Secular_Mind
0521790131.Cambr
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katafel.pev.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    sobie pomyśleć, że powinien trzymać się od niej z daleka?
    Ręka Charliego opadła, a potem powędrowała po jej ramieniu
    w górę, by spocząć na piersi Cassie. Zamknął ją w dłoni,
    czujÄ…c, jak sutka twardnieje pod jego dotykiem. Cassie we¬
    stchnęła. Przez jej ciało przebiegł dreszcz. Miała wrażenie, że
    od środka pali ją gorąco. Przytrzymała jego dłoń i spojrzała
    mu w oczy.
    - Nie możemy teraz tego zrobić, Charlie. Wszyscy już są
    na dole, czekajÄ… na nas.
    Charlie zdawał się jednak nie słyszeć. Chciał, by ta chwila trwała. Nie chodziło mu nawet
    o to, by pójść z Cassie do łóżka. Chciał po prostu z nią być, czuć jej bliskość, zapach, jej
    dotyk. Było mu tak dobrze. Ale słyszał, oczywiście, co do niego powiedziała, i wiedział, że
    czeka na odpowiedz.
    - JesteÅ› pewna? - szepnÄ…Å‚. - ZrobiÄ™ wszystko, co zech¬
    cesz. Ale powiedz szczerze, chcesz tego?
    Z jej oczu mógł wyczytać odpowiedz. Patrzyły na niego z czułą uwagą. Widział w nich
    namiętność i odwagę. Ale to spojrzenie mówiło, że powinni poczekać. Ma poddać się
    pró¬bie, zasÅ‚użyć na to.
    - To chyba ja powinnam ciÄ™ o to zapytać. Ty odpo¬wiedz, czy naprawdÄ™ tego chcesz?
    Nie masz żadnych wÄ…t¬pliwoÅ›ci?
    - %7Å‚adnych - odparÅ‚ z przekonaniem. - Mam ci to udo¬wodnić? - zapytaÅ‚ z bÅ‚yskiem w
    oku.
    - Nie teraz, Charlie - uśmiechnęła się. - Musimy zejść na dół - powiedziała, wysuwając
    się z jego objęć.
    Charlie ujÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™ i spojrzaÅ‚ z powagÄ…, która jÄ… zadziwi¬Å‚a. StaÅ‚ przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej
    tak, jakby chciał powiedzieć coś ważnego. Cassie spoważniała i patrzyła na niego z
    wyczeki¬waniem.
    - Ale wiesz... Ja nie potrafiÄ™... Ja nie wiem, czy potrafiÄ™
    - poprawił się. - Widzisz, związki uczuciowe to nie jest moja
    mocna strona. Czy możesz mi dać trochę czasu?
    Musiał się chyba zawstydzić tej szczerości, bo nagle zaczął mówić szybko i z przesadnym
    ożywieniem, jakby chciał ukryć zażenowanie.
    - Rany boskie! Co ja wygadujÄ™! StojÄ™ w pokoju hotelo¬wym z prawie nagÄ… kobietÄ… i
    opowiadam takie rzeczy. Do czego ty mnie doprowadziłaś! Armstrong, jak ty to robisz?
    - Mam swój sposób... - uÅ›miechnęła siÄ™. - Wiem - doda¬Å‚a poważniejÄ…c. - Nie bÄ™dziemy
    się spieszyć, Charlie... Ja na pewno nie będę się spieszyć - powiedziała, potrząsając jego ręką,
    jakby zawierali ugodę. - A teraz zostaw mnie, bo muszę się szybko ubrać. Spotkajmy się za
    dziesięć minut w jadalni. Co ty na to?
    Skinął głową.
    - Dlaczego to wszystko musi być takie trudne? - wes¬
    tchnął i kręcąc z dezaprobatą głową, ruszył do drzwi.
    Na dole wszyscy, oczywiście, pytali go o podbite oko. %7łartom i żarcikom nie było końca.
    Jedynie Cassie studiowa¬Å‚a pilnie hotelowe menu, tak jakby od wyboru miÄ™dzy jajkiem na
    miękko a grzankami na szynce miała zależeć reszta jej życia.
    - Wszystko jedno, co się stało - skrzywił się w końcu
    Charlie. - Ważne, że warto było. Prawda, Cassie? - pochylił
    siÄ™ ku niej nieoczekiwanie.
    Cassie zachowała kamienną twarz, ale na moment wpadła w panikę. Co ma odpowiedzieć?
    Charlie zrobiÅ‚ tak wyraznÄ… aluzjÄ™... CzuÅ‚a na sobie wzrok wszystkich obecnych. SpoglÄ…¬dali
    na nią z widocznym rozbawieniem. Przypomniała sobie, na szczęście,-że ludzie z reklamy nie
    traktujÄ… tego wszystkie¬go tak poważnie jak ona.
    - Skoro ty tak uważasz - powiedziała, robiąc znaczącą
    minÄ™.
    Wydawało jej się, że wszyscy odetchnęli z ulgą i wymienili pełne aprobaty spojrzenia. A
    może tylko jej się zdawało?
    - CzujÄ™, że wreszcie zaczniemy normalnie pracować - po¬wiedziaÅ‚ Scott, odsuwajÄ…c siÄ™
    z krzesÅ‚em od stolika. Joe mach¬nÄ…Å‚ w jej stronÄ™ przyjaznie. W tej samej chwili do sali weszÅ‚a
    hostessa, niosÄ…c telefon.
    - Telefon do pana Garnetta!
    Tom zerwał się od stołu i złapał słuchawkę.
    - Urodziła... - szepnęła Cassie, składając ręce. Wszyscy
    na chwilÄ™ zamarli w oczekiwaniu.
    - Urodziło się! - oznajmił Tom triumfalnie. - Tydzień wcześniej! - Potoczył
    rozradowanym spojrzeniem po zgro¬madzonych.
    W sali wybuchł aplauz. Koledzy ruszyli z gratulacjami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.