Home
02 Trish Wylie Ĺťycie jak romans
Morey Trish Spełnione marzenie
Crossways Laurence James(1)
Cartland Barbara Powiedz tak Samanto
Norton_Andre_ _Gwiezdne_bezdroza
Eden Cynthia Grzeszne szlaki
LE Modesitt Recluce 12 Wellspring of Chaos (v1.5)
Wignall Kevin Na kogo wypadnie
Redfield James Dwunaste wtajemniczenie Godzina decyzji
edw 2003 02 s13
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • katafel.pev.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    będzie jego.
    Czekał więc, unikając wszelkiego kontaktu, sta-
    rając się być uprzejmy, przyjacielski i towarzyski.
    Zrobienie pierwszego kroku przez nią okazało się
    czymś więcej niż miłą niespodzianką.
     To znaczy, jeśli nie sprawi ci to kłopotu  do-
    dała, spoglądając na ciemniejący ocean.
    M%7ł Z TOSKANII 97
     Nigdy nie sprawiało mi kłopotu całowanie
    pięknych kobiet  odparł, wyjął jej z ręki kieliszek
    i odstawił go na boczny stolik.
    Ujął jej podbródek jedną ręką, drugą przesunął
    wzdłuż szczęki ku linii włosów. Wyjął przytrzy-
    mującą je spinkę, tak że rozsypały się wokół jej
    twarzy.
    Jej wargi, lekko rozchylone, czekały na niego;
    oczy spoglądały czujnie.
    W głębi ducha wypowiedział jej imię. Przyciąg-
    nął ją bliżej do siebie i dotknął ustami jej ciepłych,
    spragnionych ust. Smakowały słodko, z nutą szam-
    pana, a kiedy poruszyły się pod jego wargami, miał
    wrażenie, jakby poznał smak sprzeczności, które się
    w niej kryły; pewna siebie w jednej chwili, w na-
    stępnej speszona i niewinna.
    Naśladowała każdy jego ruch, dostosowując się
    do jego rytmu. Kiedy musnął językiem jej zęby,
    odpowiedziała tym samym, niemal jakby go na-
    śladowała. Niemal jakby się tego uczyła. Czyżby jej
    poprzedni kochankowie byli tak niewprawni? Czy
    dlatego była taka zamknięta w sobie?
    On to zmieni. Wynagrodzi jej niedostatki innych.
    Nauczy ją wszystkiego i sprawi, że Opal będzie
    błagać o więcej.
    Westchnęła, kiedy przechylił głowę i zaczął
    całować ją z większą namiętnością. Poczuł, jak
    objęła go i chwyciła za koszulę na plecach, przy-
    wierając mocno do niego. Pamiętał dotyk jej piersi,
    98 TRISH MOREY
    gładkich i pełnych, pod prysznicem. Pragnął je
    pieścić znowu.
    Z urywanym westchnieniem odsunął się od niej
    i ujął ją za rękę.
     Pora na nas  powiedział i zaprowadził ją do
    sypialni.
    Pozwoliła mu się rozebrać w pokoju o ścianach
    ze szkła, mając za świadków tylko drzewa szep-
    czące do siebie tajemnice. Jej zmysły z każdą chwilą
    rozpalały się bardziej, aż stała przed nim naga, drżąc
    z zawstydzenia i pożądania. Pocałował ją raz, bar-
    dzo delikatnie, na przekór namiętności, którą wi-
    działa w jego oczach, po czym sam zdjął ubranie
    i ułożył ją na łóżku.
    Ujął jej obie ręce i pocałował każdą po kolei, nie
    odrywając wzroku od jej oczu, po czym przełożył
    jej nad głową i przytrzymał nadgarstki jedną ręką.
    Otwarła szerzej oczy i westchnęła, kiedy sięgnął
    ustami jej ust, a potem pieścił ją wargami i wolną
    dłonią, rozpalając płomień w każdym miejscu, któ-
    rego dotknął.
    Jego wargi przesunęły się jej piersiom, zaczął
    wodzić językiem wokół jej sutek, aż wygięła się
    z rozkoszy. Wtedy wrócił do ust, przywierając cia-
    łem do jej ciała. Miała wrażenie, że cała pulsuje;
    serce biło jej mocno niczym muzyczny podkład
    symfonii zmysłów.
    Uczucia, które całe życie w sobie tłumiła, wez-
    brały w niej; rozpalone zmysły groziły, że lada
    M%7ł Z TOSKANII 99
    chwila wyrwą się spod kontroli. Uwolnił jej ręce;
    rozkoszując się odzyskaną wolnością, sięgnęła po
    jego ciało. Pieściła każdy fragment skóry, wyczuwa-
    jąc mięśnie, napięte ścięgna, silne biodra i pośladki.
    Przetaczali się po wielkim łożu, spleceni ze sobą,
    rozpłomienieni namiętnością.
    Zsunęła dłonie niżej, zaczęła gładzić jego
    brzuch, aż gwałtownie wciągnął powietrze.
     Pragnę cię  powiedziała z przekonaniem,
    jakiego nie czuła nigdy wcześniej; siła własnego
    pragnienia niemal ją przytłaczała.
     A ja pragnę ciebie, cara  szepnął.
    Ułożył ją na plecach, kolanem rozsunął jej nogi.
    Nie stawiała oporu; pragnienie, by go w sobie
    poczuć, obsesyjnie opanowało jej myśli.
    Przesunął dłonią po jej udzie, aż jej mięśnie
    skurczyły się mimowolnie, zapraszając go bliżej.
    Westchnęła, kiedy musnął delikatne ciało. Po-
    wstrzymała jednak jego rękę, nie chcąc, by odkrył
    prawdę za wcześnie.
     Proszę  jęknęła.  Teraz.
    Zawahał się przez sekundę, lecz wyczuła, że on
    również się niecierpliwi, kiedy położył się na niej
    i zaczął całować ją w usta. Nacisk jego warg był
    delikatny, lecz stanowczy.
    Teraz nic już nie miało znaczenia. Nic prócz
    zaspokojenia wypełniającego ją bez reszty prag-
    nienia.
    Uniosła biodra; pocałował ją znowu, po czym
    100 TRISH MOREY
    uniósł głowę i cofnął się lekko. Czekała w napięciu,
    drżąc z pragnienia; nagły ból sprawił, że odrzuciła
    głowę do tyłu i krzyknęła cicho. Zcisnął jej dłoń,
    lecz ból już minął; znajdował się w niej i jedyne,
    o czym mogła myśleć, to jak niezwykłe jest życie,
    skoro może doświadczać takich przeżyć i uczuć.
    Lecz to nie był jeszcze koniec. Zaczęła się poru-
    szać wraz z nim, chwytając rytm, unosząc biodra,
    kołysząc się do taktu jego ruchów, wstrząsana fala-
    mi rozkoszy.
    Jego czoło pokryło się drobnymi kropelkami
    potu, skóra połyskiwała w słabym świetle, ciemne
    oczy wpatrywały się w nią w skupieniu, kiedy
    poruszał się coraz szybciej.
    Z każdym ruchem wznosiła się wyżej, aż nie było
    już dokąd. Ostatnim ruchem pchnął ją poza granice
    kontroli, rozsądku i nic już nie miało znaczenia
    prócz rozbłysku wrażeń.
    Dołączył do niej chwilę pózniej, a potem opadł
    na nią znużony; ich ciała wibrowały lekko wspo-
    mnieniem przeżytej namiętności.
    Otwarła oczy i ze zdumieniem przekonała się, że
    pokój się nie zmienił; okna, drewniane belki, łóżko
     wszystko znajdowało się tam gdzie dotąd. A jed-
    nak w niej nic nie wydawało się takie samo. W głębi,
    na jakimś elementarnym poziomie, stała się innym
    człowiekiem.
    Pogładził ją po ramieniu, przewrócił się na plecy
    i położył ją na sobie.
    M%7ł Z TOSKANII 101
     Teraz jesteś głodna?
     Jak wilk  odparła; jakby na potwierdzenie
    tego zaburczało jej w brzuchu.
    Roześmiał się i chciał ją podnieść z łóżka,
    gdy naraz jego uwagę przyciągnęła ciemna smuga
    na prześcieradle. Na jego twarzy zaświtało zro-
    zumienie.
    Wyrzucił ręce w powietrze.
     Dlaczego mi nie powiedziałaś?
     Nie pytałeś.
    Powiedziała to lekkim tonem, starając się go
    wprowadzić znowu w dobry nastrój, lecz spojrze-
    nie, jakie jej rzucił, było gniewne i nie wróżyło nic
    dobrego. Wzruszyła ramionami i odsunęła się, jak-
    by chciała się stać mniej widoczna, mniej naga na
    ogromnym łożu.
     Zresztą, jakie to ma teraz znaczenie?  dodała.
    Klepnął się po udzie i zaklął półgłosem po
    włosku.
    Potem przyklęknął na łóżku i położył rękę na jej
    biodrze.
     Bardzo bolało?
     Nie  odparła i od razu wiedziała, że jej nie
    uwierzył, więc skinęła głową.  Ale tylko przez
    chwilę.
     Powinnaś była mi powiedzieć. Zrobiłbym to
    wolniej.
    Położyła dłoń na jego dłoni.
     Chciałam właśnie tak, jak było.
    102 TRISH MOREY
    Uniósł jej rękę i pocałował delikatnie wnętrze.
    Potem ją objął.
     Kolejny prysznic?  zapytała, kiedy ją pod-
    niósł z łóżka. Starała się, żeby nadzieja w jej głosie
    nie była zbyt słyszalna.
    Zaśmiał się cicho.
     Jeszcze nie. Pomyślałem, że pora popływać.
    Zaniósł ją na pomost, a potem zanurzył w płyt-
    kim basenie otoczonym niskimi krzewami i drzewa-
    mi pandanusa. Ukląkł i pozwolił jej się unosić
    w wodzie, podtrzymując ją za ramiona jedną ręką.
    Westchnęła, kiedy letnia woda dotknęła jej skóry,
    szybko jednak przyzwyczaiła się do temperatury.
    Otoczony niską roślinnością, z wodą wpływającą
    szerokim strumieniem, basen przypominał ich włas-
    ny, prywatny strumień. Poruszyła się lekko, ciągnąc
    za sobą srebrny warkocz pęcherzyków powietrza.
     La sirena  powiedział, patrząc na nią.
    Pocałował ją; przyjęła pocałunek i ze zdziwie-
    niem poczuła, że jej zmysły rozpalają się znowu
    w oczekiwaniu na miłość. Pragnęła więcej. Znacz-
    nie więcej.
    Jak gdyby świadomy jej narastającego podniece- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.