Home Burroughs, Edgar Rice Tarzan 02 The Return of Tarzan Brian Daley Coramonde 02 The Starfollowers of Coramonde v4.1 (htm) Saga rodu Michorowskich 02 CĂłrka Michorowskich RohĂłczanka Anna H Beam Piper Fuzzy 02 Fuzzy Sapiens v2.0 (lit) 072. Evans Jean Nie odrzucaj mojej miśÂośÂci Colin Kapp Chaos 01 Formy Chaosu 01. Adams Audra BśÂćÂkitny śźeton 154. Flynn Christine Radosne śÂwićÂta Karen Joy Fowler Praxis William Shatner Tek War 01 Tek War |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przełknąć ani kęsa. - Nie smakuje ci? - zagadnęła Anita. - Zjadłam pózne śniadanie. Nie jestem głodna. - Mam nadzieję, że moje pytania nie odebrały ci apetytu. - Ależ skąd - Liza uśmiechnęła się z przymusem. -Wczoraj byłam na wernisażu w Muzeum Sztuk Pięknych. Bardzo pózno wróciłam do domu. Wieczór był tak udany, że pózniej długo jeszcze nie mogłam zasnąć. Teraz muszę odcierpieć nocne szaleństwa Kopciuszka. - Pascal byłby zachwycony okrągłymi zdaniami, które spływały z jej ust. 126 RS - Co to za historia z piórem, które znalazłaś w swojej pracowni? Domyślasz się, kto mógł je podrzucić? Muszę powiedzieć, że zaczyna mnie to wciągać. - Skąd wiesz? - Liza poniewczasie pojęła, że się zdradziła, ale nie potrafiła ukryć przerażenia. Anita stanowczo zbyt dużo wiedziała ojej prywatnych sprawach. - Jestem dziennikarką, Lizo. Na pewno wiesz, że istnieje coś takiego jak raporty policyjne, czasami mamy w nie wgląd. - Podniosła do ust kawałek polędwicy. Czy to prawda, że tym piórem wykonano szkice do portretu Ludwika XIV? Liza powoli odłożyła serwetkę i odsunęła krzesło. Siłą woli powstrzymała się, by nie wstać i nie odejść. - Owszem - mruknęła. - Myślisz, że to sprawka Duke'a? - Bardzo wątpię. Policja uważa, że pióro musiało cały czas być w pracowni, tylko gdzieś się zapodziało. To brzmi sensownie. Duke nie jest typem człowieka, który zakradałby się do cudzych domów i podrzucał tajemnicze przedmioty. - Ani mordował. - Ani mordował - przytaknęła Liza. Miała szczerą ochotę uciec, ale Anita potraktowałaby to jako przyznanie się do klęski i śmiertelną obrazę. Nie należało jej prowokować. - Jesteś taka wrażliwa - stwierdziła dziennikarka z troską w głosie. - Mam nadzieję, że nie sprawiłam ci przykrości, ale to taka porywająca historia: miłość, zbrodnia, nierozwikłana zagadka, 127 RS mężczyzna z przeszłości... - Otrząsnęła się i roztarta ramiona. - Aż mnie ciarki przechodzą z wrażenia. Nagle na środku sali, pomiędzy stolikami jednej z najdroższych i najbardziej ekskluzywnych restauracji Nowego Orleanu, mignęło czarne, lśniące futerko. Wychodząc, Liza zostawiła Kumpla w domu, ale najwyrazniej się wymknął. Co więcej, ściągał właśnie kawałek polędwicy z talerza Anity Blevins. Patrzył jej przy tym bezczelnie prosto w oczy. Jej donośny wrzask sprawił, że wszyscy goście zamilkli w jednej chwili. - Niech ktoś zabierze tego potwora! - ryknęła Anita. Szarpnęła się do tyłu, przewracając przy okazji kieliszek. Czerwone wino rozlało się po śnieżnobiałej serwecie. -Kelner! Garson ! Pomocy! - Boisz się kota, złotko? - zapytała Liza, nie kryjąc zadowolenia. - Zabierz go! - Masz rację. Muszę się nim zająć. Liza zostawiła na stole pieniądze, wzięła przeżuwającego złasowaną polędwicę Kumpla na ręce i ruszyła do wyjścia. Kiedy znalezli się na ulicy, koci detektyw wypluł mięso i zaczął radośnie mruczeć. - Nie wiem, jakim cudem w takim małym łebku mieści się tyle rozumu - pochwaliła czarnego, rozkosznie pomrukującego zwierzaka i pogłaskała lśniącą sierść. - Nawet się nie domyślasz, jaki jesteś wspaniały. Dzięki. - Miau - odpowiedział Kumpel. 128 RS Uważam, że ktoś powinien wreszcie pokazać tej bezczelnej babie, gdzie jej miejsce. Jak ona śmie odzywać się w ten sposób do Lizy? Martwi mnie jedno: chyba nawet z Białego Domu nie ma tylu przecieków, co w sprawie tego morderstwa. Nie mam wątpliwości, że Pani Wścibska zdobyła informacje na temat pióra z nasłuchu rozmów policyjnych, ale dlaczego, na Boga, Trent Maxwell pozwolił swoim ludziom swobodnie o tym mówić? Musiał przecież wiedzieć, że dziennikarze też używają krótkofalówek. A zdawałoby się, że skoro zależy mu na Lizie, powinien oszczędzić jej upokorzeń i plotek. Gdyby tak Mike/Duke odzyskał wreszcie pamięć! Nawet jeśli okazałby się mordercą, Liza wiedziałaby wreszcie, na czym stoi. To dla mnie najważniejsze. Dzisiaj rano, kiedy się ubierała, pobiegłem na Jackson Square i rozejrzałem się trochę. Zdumiewają mnie turyści, którzy zasiadają przed wypacykowaną wróżką w turbanie i bulą bez zmrużenia oka dwadzieścia papierów, żeby usłyszeć, co ich czeka. Ci rozmaici jasnowidze to przecież zwykli oszuści! W dodatku tak nieprzekonujący, że nie dostaliby nawet nędznego epizodu w filmie Johna Watersa. Obserwowałem przez dobrą chwilę pewną małą Szwajcareczkę. Chociaż mam po kociemu wyostrzone zmysły, nie twierdzę, że potrafiłem dostrzec aurę tej dziewczyny, ale emanował z niej spokój. Jestem czarny i przebiegły, ukryłem się więc za krzewem azalii i podsłuchałem kilka zdań z jej rozmowy z przyjaciółką. 129 RS Miała na imię Betta. Mówiła siedmioma językami, ostatnio pracowała w hospicjum, gdzie pomagała cierpiącym w spokojnym przejściu na drugą stronę. Słowem nie była zwykłą naciągaczką, jak inne wróżki. Słyszałem, jak zwierzała się przyjaciółce, że interesuje się wędrówką dusz, reinkarnacją, powrotem do poprzednich wcieleń. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||