Home
Cykl Pan Samochodzik (01) Skarb Atanaryka Zbigniew Nienacki
17 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Testament Rycerza Jędrzeja
08 Zbigniew Nienacki Pan Samochodzik i Kapitan Nemo
Cykl Pan Samochodzik (37) Wilhelm Gustloff Sebastian Miernicki
Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Gocki książę
George Catherine Apartament nad Tamizć…
Cassandra Pierce [Darkisle 02] Loving Two Vampires [Siren PolyAmour] (pdf)
Anne McCaffrey Pern 04 Dragon Singer
Cartland Barbara Ognista krew
Zarzadzanie_projektami_IT_zarzit
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    grupa osadników, Bałtów Zachodnich - opowiadał Szymon. - Przybyli tu szukając zwierzyny i
    rybnych łowisk. Przynieśli ze sobą znajomość leśnej hodowli zwierząt domowych. Bydło,
    konie i owce pasły się na śródleśnych pastwiskach. Uprawiali niewiele zbóż na maleńkich
    płachetkach ziemi. Zgodnie z wielowiekową tradycją budowali siedliska w naturalnie
    obronnych miejscach, na półwyspach i wyspach jezior, samotnych wzniesieniach. Z badań
    wynika, że częściej przebywali na wodzie niż na lądzie. Jeśli na upatrzonym jeziorze nie było
    wyspy, sami ją budowali z pali, tak jak ci o tym wczoraj opowiadał Piotrek. Odkrycie takiego
    osiedla to archeologiczna okazja do wszechstronnego poznania życia codziennego
    mieszkańców osady. W zawalinach, ze względu na doskonałe warunki konserwacji
    przedmiotów, znajdziemy nie tylko odłamki naczyń glinianych, ale i przedmioty z brązu,
    kamienia, kości, kawałki skór, a nawet szczątki sieci plecionych z lnianych i konopnych
    włókien.
    Rozejrzałem się po okolicy.
    - Gdzie tu mógł być gród pruski? - zapytałem. - Piotr mówił, że obok takiego osiedla
    mogła powstać pózniej osada pruska.
    - Prusowie nie mogli przejąć po prostu dobrego miejsca do osiedlenia? Faktycznie, nie
    ma w okolicy ciekawych pagórków, miejsc wskazywanych w starych dokumentach jako
    grodziska, ale jak coś tu znajdziemy, to zobaczysz, że będzie ciekawie.
    Jak na zawołanie z wody wynurzył się Piotr trzymający w dłoni maleńki przedmiot
    przypominający kształtem głownię buławy. Podał Szymonowi znalezisko i zanurkował.
    - Co to? - ciekawie patrzyłem na przedmiot, który Szymon obracał w dłoni.
    Miałem dobre spostrzeżenia dotyczące kształtu, ale zdobienia były bardzo
    prymitywne. Na szczycie kuli i na piórach znajdowały się drobne guzy.
    - Pruskie - stwierdził Szymon. - Ciekawe. To zbrojenie drewnianej pruskiej pałki do
    rzucania. Prusowie rzucali czymś takim we wrogów oszałamiając lub raniąc trafionych.
    - Czyżby Prusowie najechali osiedle z połowy tysiąclecia przed naszą erą? -
    powątpiewałem.
    - Wszystko upraszczasz - Szymon wzruszył ramionami. - Jasne, że to niemożliwe.
    Archeolodzy dopiero zbadawszy teren, wykonując systematyczną dokumentację, zbierają
    poszlaki, które tworzą logiczną całość. Pewnie tę pałkę zgubiono tu za czasów Prusów, może
    w X lub XI wieku.
    Piotr i Rafał wynurzyli się i popłynęli do brzegu, dając nam znaki, żebyśmy płynęli za
    nimi. Podniosłem kotwicę i kilka razy mocno ruszyłem wiosłami, dopływając do pomostu.
    Wysiedliśmy z Szymonem na pokryte rosą deski pomostu. Zeszliśmy na plażę. Nurkowie
    zdjęli już butle i usiedli na łodziach odwróconych dnami do góry.
    - I co? - zapytaliśmy chórem.
    - Ciekawie - mruknął Rafał.
    - Za mało danych - Piotr był bardziej sceptyczny. - Rzeczywiście widać tu coś w
    rodzaju zatopionej drewnianej platformy. Trudno ocenić, czy mamy tu prawdziwe osiedle
    palowe czy tylko resztki starych pomostów, a może po prostu porzucone bale drewna. Nie
    wiem. Moim zdaniem, trzeba kopać.
    Niechętnie zerknęliśmy na zagajnik.
    Teren był tam podmokły, pewnie nieprzyjemny do pracy.
    - Nie mamy pieniędzy na wynajęcie robotników - dodał Piotr, jakby czytając w
    naszych myślach.
    - Ile trzeba wykonać otworów sondażowych? - zapytałem.
    - Nie pytaj - Szymon zrezygnowany machnął ręką.
    - Problemem nie jest ilość dziur w ziemi - tłumaczył mi Piotr. - Czasem wystarczy
    jeden wykop, by uznać cały teren za interesujący. Każde badanie musimy wykonać zgodnie z
    kanonami sztuki archeologicznej. Czeka nas więc wiele roboty. Potem musimy właściwie
    ocenić ewentualne znaleziska.
    - Najczęściej jest tak, że ostatni wykop, zrobiony gdy wszyscy już mają dość i chętnie
    pojechaliby do domów, jest najciekawszy - opowiadał Szymon. - Przyjeżdżasz za rok i nic, a
    po kilku latach przybywa w to samo miejsce farciarz i robi na nim habilitację.
    - Kwestia szczęścia - smutno pokiwał głową Rafał.
    - Miejsca do kopania wybieracie według własnego uznania? - upewniałem się.
    Archeolodzy spojrzeli na mnie podejrzliwie.
    - Tak - odparł Piotr.
    - W samochodzie mam dobry wykrywacz - zaproponowałem. - Pamiętasz, jak w
    kamiennym kręgu koło zródeł Drwęcy szukaliśmy śladów wikingów?
    - Z jakiej głębokości ściągasz sygnały? - dopytywał się Rafał.
    - W dobrych warunkach, przy odpowiedniej wilgotności gleby nawet ze stu
    pięćdziesięciu centymetrów - odpowiedziałem.
    - Powinno wystarczyć - ocenił Rafał.
    - Tak - Piotr przytaknął przeciągle, jednocześnie drapiąc się po brodzie. - Mamy
    rzeczywiście mniej niż pół metra nad poziom wody, a co pod spodem? Wody gruntowe?
    Bagno? Szlam? Sterta pali? Wykrywacz złapie sygnały z takiej głębokości i z takiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.