Home
McMahon Barbara Romans z szejkiem 07 Spotkanie na pustyni
Krzyszton„_Barbara_ _Kapitan_Derko_ _Czlowiek_w_czarnym_kapeluszu
01. Bretton Barbara Blaski i cienie Hollywood Tylko ty
Dunlop Barbara Gorący Romans 959 Gra pozorów
Barbara Rybałtowska Bez pożegnania 02 Szkoła pod baobabem
Hack_Proofing_Your_Network_Edycja_polska_hacpro
Coughlin William Kara śÂ›mierci
Anty teoria literatury ebook demo
Connor Kerry Romans i Sensacja Pozdrowienia z Rosji
herrmann horst Jan Pawel II zlapany za slowo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    za sobą drzwi.
    Pandia wsparła się na poduszkach.
    Nie chciała jeszcze gasić świec. Wolała obejrzeć sypialnię
    wiedząc, że nigdy nie będzie już w takiej spała.
    - Może powinnam napisać historię o zamku, w której
    główna bohaterka śpi w tym pokoju, spotyka mężczyznę
    swoich snów, wychodzi za niego i zostaje księżną
    Doringcourt.
    Wiedziała jednak, że nawet w myślach się oszukuje. To
    nie o księciu Doringcourt marzyła, ale o lordzie Sylwestrze.
    - %7ładen inny książę - powiedziała sobie - nie jest tak
    przystojny jak on i z całą pewnością żaden nie ma w sobie
    takiego magnetyzmu, tego, co papa nazywał  promieniami
    światła", które rozchodzą się wokół jak u antycznych greckich
    bohaterów.
    Nagle drzwi otworzyły się i do buduaru, niczym ściągnięty
    jej zaklęciami, wszedł lord Sylwester.
    Przez sekundę Pandia myślała, że tylko go sobie
    wyobraziła.
    Zamknął drzwi i podszedł do niej. Patrzyła zdumiona, jej
    oczy zdawały się zajmować teraz pół twarzy.
    - Co... co pan tu robi? - zdołała wreszcie wyjąkać. - Nnie
    powinien pan... wchodzić do mojego pokoju!
    Przez jego twarz przebiegł lekki grymas. Stał tak, patrząc,
    jak czerwonawe odbłyski świec lśnią w jej włosach niczym
    małe ogniki.
    - Jeszcze nie skończyliśmy mówić sobie  dobranoc" -
    odparł cicho.
    Usiadł na brzegu łóżka, naprzeciwko niej. Miał na sobie
    czarny szlafrok w haftowane złotem smoki.
    - Po... powiedziałam panu dobranoc - wyszeptała. Był tak
    blisko, że serce zaczęło jej bić w przyspieszonym rytmie,
    mówiła z trudem.
    - Nie tak, jakbym chciał - odrzekł. - Poza tym to ty
    zaproponowałaś, żebyśmy poszli do łóżka!
    Pandia krzyknęła przerażona.
    - Nie to... miałam na myśli... oczywiście, że nie to!
    - Dlaczego nie?
    Nie mogła znalezć słów.
    - Może pomyślisz, że to zbyt wcześnie, ale wiemy oboje
    bez słów, co do siebie czujemy, a możemy już nie mieć takiej
    okazji - powiedział bardzo cicho.
    - Ja nie... nie wiem, o czym mówisz - głos znowu jej się
    załamał.
    Po wyrazie jego oczu poznała, że jej nie uwierzył.
    Nagle uświadomiła sobie, że nocna koszula, w której spała
    - własność nowej księżnej, była, jak rzeczy Seleny, bardzo
    prześwitująca.
    Instynktownie podciągnęła kołdrę nieco wyżej.
    Był to obronny gest i lord Sylwester odezwał się z nutą
    zdziwienia w glosie:
    - Jesteś bardzo młoda, ale przecież masz męża i nie
    wierzę, że nie rozumiesz, co do ciebie czuję i jak bardzo cię
    pragnę.
    - Nie możesz mówić takich rzeczy - powiedziała Pandia.
    - Oboje wiemy, że dla Greków miłość nigdy nie była
    niczym złym - odrzekł lord Sylwester - a ty i ja, moja urocza
    mała boginko, jesteśmy równi bogom.
    Mówiąc to pochylił się i, zanim Pandia zdała sobie sprawę
    z tego co się dzieje, otoczył ją ramionami i zaczął całować.
    Zaskoczył ją.
    Nagle zrozumiała, że musi go odepchnąć. Jej dłonie oparły
    się o pierś mężczyzny, jego usta obudziły w niej uczucia,
    których dotąd nie znała.
    Podobne do wibracji, ale daleko bardziej intensywne i
    radosne.
    Czuła, jak najpierw usta, potem piersi, a wreszcie całe
    ciało przenikają promienie światła i ze zdumienia nie mogła
    złapać tchu.
    Objął ją ciaśniej, a jego wargi stały się zaborcze, łakome,
    natarczywe.
    Chociaż gdzieś, w głębi, wiedziała, iż powinna mu się
    oprzeć, miała świadomość, że jest w mej coś, czego nie potrafi
    kontrolować, co strzela ku niemu niczym płomień.  Należę do
    niego!" - pomyślała. -  Jestem jego!" Nie byli już ludzmi, ale
    bogami skąpanymi w niebiańskim blasku, zupełnie jak gdyby
    zaniósł ją na szczyt Olimpu. Lord Sylwester podniósł głowę.
    - Jesteś boginią! - rzekł. - %7ładna inna kobieta nie sprawiła
    nigdy, żebym doznał tego, co teraz. Mogę ci tylko powiedzieć,
    że cię kocham!
    Patrzył w jej oczy lśniące w blasku świec, na usta drżące
    od pocałunków i twarz okoloną burzą włosów. Jego głos był
    głęboki i pełen wzruszenia.
    Pomyślał, że żadna bogini nie wyglądałaby równie
    ślicznie.
    - Kocham cię - powtórzył - i, najdroższa, pragnę cię tak,
    jak i ty mnie pragniesz!
    Te słowa w jednej chwili sprowadziły ją na ziemię. Nagle
    pojęła, co powiedział.
    Nadludzkim wysiłkiem zdołała wreszcie wyszeptać:
    - Nie możemy! Proszę... nie możesz mnie więcej
    całować!
    - To nie kwestia pocałunków - odparł. - Chcę, żeby całe
    twoje piękne, cudowne ciało należało do mnie tak, jak twój
    umysł.
    - Nie... nie! - krzyknęła Pandia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.