Home Jerry Pournelle Falkenberg's Legion 2 Falkenberg's Legio Tim LaHaye & Jerry Jenkins Left Behind Series 5 Apollyon Cecelia Ahern P.S.Kocham CiÄ Ahern Jerry Krucjata 15 PrzywĂłdca MiśÂosna dieta 131. Williams Roseanne Szosty zmysl Cornick Nicola 01 Kobieta z zasadami Jackson Lilian Braun Kot, który...17 Kot, który pchn栜 śÂledztwo na wśÂaśÂciwe tory Jennifer Armintrout Blood Ties 3 Ashes to Ashes Angel Martinez Aftermath (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] plecami w ścianę bunkra, poczuł ból otartej skóry. Dzikus zaciskał dłonie na jego gardle. Doktor upuścił pistolet, odszukał nóż i wbił go w żebra napastnika. Krzyk, klątwa i dzikus cofnął się nieco, uwalniając przyciśniętą do ściany rękę Rourke'a. Uderzeniem kolby John złamał dzikusowi nos, kopnięciem w krocze powalił go na ziemię. Następnie uskoczył, pośpiesznie zmieniając magazynek. Następna seria zmiotła dzikusa mierzącego doń dzidą. Rourke oparł się o ścianę bunkra. Oddychał ciężko. Po chwili odpoczynku sięgnął po leżący na ziemi pistolet. Przeładował go, potem schował nóż. Paczka magazynków była pusta, zostało mu tylko parę w chlebaku i za pasem. - John, chodzże! Spojrzał w prawo. Rubenstein i O Neal zniknęli w wyważonych drzwiach bunkra. Spojrzał w górę. Helikopter Natalii zataczał kolejny łuk nad polem bitwy. Rourke przeskoczył przez maskę ciężarówki, strzelając w pierś mężczyzny z dzidą. Zaczął przepychać się przez wąską szczelinę między drzwiami a futryną. - Tutaj! Był już w wąskim korytarzu. W ciemności ktoś dotknął jego ręki. - To ja, John. Przez szparę widział, jak dzicy przygotowują się do ataku na drzwi bunkra. Na ich czele stał Otis, ściskający dłonią ramię. Między palcami ciekła mu krew. Rourke obejrzał się. Oczy stopniowo przyzwyczajały się do panującego tu mroku. Zdjął okulary słoneczne i wepchnął je do wewnętrznej kieszeni kurtki. - Cofnijcie się, najdalej, jak się da. Szybko! Sam też się cofnął. Podniósł pistolet i zastanowił się chwilę, próbując wybrać miejsce, w które musiał strzelić, aby wysadzić ciężarówkę. Strzelił w pompę paliwową i odskoczył do tyłu. Samochód eksplodował. %7łar wysysał powietrze z bunkra. Rourke odetchnął, zakrztusił się. W dłoniach wciąż jeszcze zaciskał pistolety. Z zewnątrz dobiegały wrzaski. Wstał z trudem i zataczając się, poszedł dalej w ciemność tunelem, który prowadził do serca bunkra. Cole przygotowuje rakiety. Mogą zginąć miliony ludzi - pomyślał. Trzeba się śpieszyć . Rozdział XXXV Przy drugich drzwiach, zaopatrzonych w zamek szyfrowy Rourke zostawił Paula z O Nealem i rzucił się w pościg. Niski i wąski korytarz oświetlało słabe światło lamp. John słyszał szum pracujących generatorów. Domyślał się, że oświetlenie i system wyrzutni podłączone są do tej samej sieci elektrycznej. Na końcu tunelu paliło się jaśniejsze światło. Rourke przyśpieszył, zaciskając w dłoni pistolet. Jeśli będzie trzeba, zabiję Cole a z zimną krwią, żeby go powstrzymać. - pomyślał. Koniec korytarza oddalony był o niecałe dwadzieścia jardów. Doktor biegł z odchyloną głową, szeroko otwartymi ustami łowiąc chłodne, zatęchłe powietrze. Pośliznął się, zatoczył na futrynę drzwi i wpadł do sterowni. Cole stał pochylony nad konsolą z niezliczonymi światełkami i przełącznikami. Szeleściły przewijane taśmy komputera. - Stój! Kapitan odwrócił się, odsłaniając nierówne zęby w szyderczym uśmiechu. Oczy mu błyszczały. - Za Amerykę! - krzyknął, rzucając się na najbliższą konsolę. Oba pistolety Rourke a zaczęły strzelać, raz za razem. Ciało Cole a powoli osuwało się z konsoli. Jak na filmie oglądanym w zwolnionym tempie Rourke ujrzał, że ręka rannego naciska jeden z guzików - czerwony! Sterownię zalało czerwone światło. Ciało Cole a upadło na podłogę, przetoczyło się i znieruchomiało. Otwarte oczy martwo patrzyły w górę. Z głośnika rozległ się mechaniczny głos komputera: - T minus dziesięć minut i odlicza. Uruchomiono nieodwołalną sekwencję odpalenia. T minus dziesięć minut, czterdzieści pięć sekund i odlicza. Rozdział XXXVI Rourke pokręcił gałką radiostacji, modląc się w duchu zęby fala elektromagnetyczna - ta sama fala, która unicestwiła łączność w bazie lotniczej zmarłego pułkownika Teala, nie dotarła tak głęboko pod ziemię. - Wzywam śmigłowiec! Natalia! Odbiór, psiakrew John? Gdzie... - Nie ma czasu! W bunkrze! Rakiety wylatują ! Mechaniczny głos: - T minus osiem minut, pięćdziesiąt sekund i odlicza - Myślisz? - Tak... tak! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||