Home
Hawkins Rachel Dziewczyny z Hex Hall 02 Diable Szkło rozdz 1 18
Caine Rachel Czas Wygnania 01 Wyklęta
Layle, Madison Incognito Owning Rachel[Cobblestone]
Rachel Morgan 4 A Fistfull of Charms
Burroughs, Edgar Rice Tarzan 02 The Return of Tarzan
GX 5
Pilcher Rosamunde Dziki tymianek
Kotowski_Krzysztof_ _Noc_kaplanow
Alta J. LaDage Occult Psychology
Scott Lewis Dr Joe Vitale Marketing Impulsowy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lily-lou.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    to, że przynajmniej stary Jackson nie miał nic wspólnego z konspiracją opartą na kłam-
    stwach i sekretach. Przynajmniej tyle - Nico zawsze szanował ojca Beth, zresztą oboje jej
    rodziców.
    Patrzył, jak Jacksonowie zabierają dziecko do samochodu i odjeżdżają.
    Był zbyt wściekły, by nawet spojrzeć na Beth.
    Kiedy zniknęli z horyzontu i nie było już niebezpieczeństwa, że mógłby wywołać
    niepokój u swojego syna, Nico zwrócił się do kobiety, która okazała się bardziej fałszy-
    wa i okrutniejsza, niż początkowo sądził.
    - Więc?
    R
    L
    T
    Beth była bardzo zdenerwowana. Uznawszy najwidoczniej, że już nie zdoła unik-
    nąć konfrontacji, westchnęła ciężko, po czym zaprowadziła go do salonu.
    Ledwie weszli do środka, Nico odezwał się lodowatym stanowczym tonem. Ona
    sama nie mogłaby w tym momencie wydobyć słów z zaciśniętego gardła.
    - Zrobimy badania DNA.
    Beth zamarła. Spodziewała się wszelkich możliwych reakcji, ale tej nie wzięła pod
    uwagę.
    - Kwestionujesz ojcostwo Kenta?
    - To oczywiste, że jest moim synem - syknął. - Ale dostarczysz mi potwierdzenie
    tego faktu.
    Skinęła głową. To była racjonalna prośba, biorąc pod uwagę okoliczności, choć
    bolało ją, że Nico tego żąda.
    Nagle wszelkie zahamowania zniknęły i Nico natarł na nią ze złością pomieszaną z
    żalem.
    - Jak mogłaś trzymać ode mnie z daleka mojego własnego syna?
    Beth stała jak wmurowana. W jaki sposób wyjaśnić coś, co jest niewybaczalne?
    - Gdybym miała jakiś wybór...
    - Zawsze mamy wybór - przerwał jej.
    Wszystkie mięśnie jej ciała naprężyły się.
    Miał rację. Powinna mu była powiedzieć. Niezależnie od tego, jakie konsekwencje
    by to za sobą pociągnęło.
    Przynajmniej tyle, by mógł zrozumieć.
    Od tak dawna obawiała się tej rozmowy. Z mocno bijącym sercem i na drżących
    nogach przeszła przez pokój i usiadła ciężko w skórzanym fotelu. Bezskutecznie starała
    się odnalezć właściwe słowa.
    Wzięła głęboki oddech, ich oczy spotkały się.
    - Kent mnie szantażował i musiałam za niego wyjść. Musiałam wyjechać tej samej
    nocy i miałam się już nigdy z tobą nie kontaktować.
    Nico przyskoczył do jej fotela.
    - Więc Kent ci nie zapłacił?
    R
    L
    T
    Pieniądze?! Beth na samą myśl zrobiło się niedobrze. Jak on mógł uwierzyć, że ona
    była na sprzedaż?
    - Nie - szepnęła. - %7ładne pieniądze na tym świecie...
    Nico przesunął dwiema rękami po włosach i opadł bezwładnie na sąsiedni fotel.
    - Powiedział mi, że cię kupił... - Nico wydawał się analizować nowe fakty.
    - Nigdy bym nie była z takim mężczyzną jak Kent, gdybym miała wybór. I... wtedy
    nie wiedziałam, że jestem w ciąży.
    - Czy to by coś zmieniło? - Jego oczy wbiły się w nią, żądając odpowiedzi.
    Czy by zmieniło? - powtórzyła w myślach Beth i splotła dłonie tak, że poczuła ból.
    W ciąży czy też nie, Nico i jego ojciec byliby w takim samym położeniu. A rodzina tyle
    dla niego znaczyła - wiedziała, czego go pozbawia.
    - Szczerze mówiąc, nie wiem. Gdybym powiedziała ci, że mamy syna, albo się z
    tobą skontaktowała, albo gdybym ci powiedziała, że Kent mnie szantażuje... - Nie do-
    kończyła, lecz Nico domyślał się reszty.
    - Wtedy ogłosiłby to, co miał na ciebie.
    - Tak - szepnęła.
    I nieważne, jak gorzkie miał w tym momencie spojrzenie Nico - nie mogła okraść
    go wtedy ze wszystkiego, co było mu drogie. Pozbawić jego ojca spokoju u schyłku jego
    życia.
    Nico pochylił się ku niej, zmarszczywszy brwi. Najwidoczniej nadal nie mógł do
    końca uwierzyć we wszystko, co mu mówiła.
    - Powiedz mi, proszę... Czym cię szantażował?
    Wiedziała, że prędzej czy pózniej Nico o to zapyta, lecz kiedy to w końcu zrobił,
    wstrząsnął nią strach. Tak łatwo byłoby mu o wszystkim powiedzieć - przekazać mu
    ciężar, który ona dzwigała od pięciu lat. Zwilżyła wargi. Tak bardzo chciała mu powie-
    dzieć...
    Lecz gdyby Nico dowiedział się, że nie jest biologicznym synem swego ojca...
    Okradanie go z jego własnej tożsamości, pozbawienie go ojca, spadku, kariery - wszyst-
    kiego - tylko po to, żeby ona mogła poczuć się lepiej?
    R
    L
    T
    To oznaczałoby, że nie byłaby lepsza od Kenta, który nigdy nie dbał o to, jaki jego
    czyny będą miały wpływ na innych. Gdyby wyjawiła prawdę, zanim Tim umrze, Nico
    czułby się zobowiązany do powiedzenia ojcu prawdy, by pozwolić mu zmienić testa-
    ment. Gdyby coś się Timowi wtedy stało... Nie mogła, nie chciała mieć go na sumieniu.
    Nie mogła pozwolić, by manipulacje Kenta zrujnowały relację między ojcem a synem.
    - Beth, powiedz mi, co Kent miał na ciebie - powtórzył żądanie Nico.
    Serce jej zamierało za każdym razem, kiedy myślała o listach wciąż ukrytych
    gdzieś w domu. Po śmierci Kenta wywróciła gabinet i sypialnię do góry nogami, prze-
    szukała również jego gabinet w pracy, ale nigdzie nie mogła ich znalezć. Nie traciła jed-
    nak nadziei - nie mogła pozwolić, by znalazł je ktoś niepowołany. Tak jak nie mogła po-
    wiedzieć Nicowi, co zawierają.
    - Nie mogę - wydukała, starając się ukryć cierpienie, jakie powodowało to wyzna-
    nie. - Proszę, nie proś mnie o to.
    Nico poderwał się z fotela.
    - Ależ on nie żyje! Nie możesz się już niczego z jego strony obawiać!
    Potrząsnęła głową. Rozumiała jego frustrację i żal z powodu tej sytuacji - ona żyła
    z tym od pięciu lat.
    Westchnęła ciężko i spojrzała na niego.
    - Nie mogę.
    - Dlaczego? - Cała jego postawa i wyraz twarzy pokazywały, że jej nie ufał. A ona
    nie mogła przekonać go, by zmienił zdanie.
    Przymknęła oczy. Co zrobić? - zapytała się w myślach i odparła:
    - Jeszcze nie teraz. Kiedyś...
    - To absurdalne. - Nico machnął ręką lekceważąco i powtórzył: - Przecież Nico nie
    żyje.
    - Wiem, ale... - Przełknęła głośno ślinę. - Nico, to o wiele bardziej skomplikowane,
    niż myślisz.
    Zacisnął usta. Wyglądał, jakby starał się wziąć w garść i opanować.
    R
    L
    T
    - Nie zamierzam zostawiać Marka. Jest mój. Nie zamierzałem się poddawać, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.