Home
Barret_William_E_ _Czarnoksieznik_scr
Dla Ciebie wszystko
Catherine Mann [Dark Ops 01] Defender (pdf)
Meredith Webber Odwaśźna lekarka
Dav
Loius L'Amour Valley of the Sun
0415256526.Routledge.Creation.From.Nothing.Until.Now.Nov.2001
Morey Trish Mć…śź z Toskani
Dave Mead Stix (retail) (pdf)
D039. Carey Suzanne Pirat i dziewczyna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anusiekx91.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    I wtedy poczuł, że przepadł, bo nie potrafi odmówić tej prośbie.
    Z jękiem nachylił głowę i dał się ponieść pragnieniom.
    Tym razem jego pocałunek był zachłanny i namiętny. Z każdą sekundą coraz
    bardziej się zatracał i było dokładnie tak, jak to sobie wymarzył.
    Gdy w końcu zabrakło mu tchu, oderwał usta od ust Erin. Serce waliło mu w
    piersi, krew wrzała w żyłach. Nabrał powietrza w płuca i obsypał pocałunkami jej
    szyję.
    - Wade - wyszeptała i wtedy pękły ostatnie opory. Obsypał ją płomiennymi
    pocałunkami. Oszalały, ginął z pragnienia, które tylko ona mogła ukoić. To Erin była
    jego domem, jego miejscem na ziemi. Celem, do którego od tak dawna zmierzał.
    Nareszcie poznał odpowiedz na pytanie, które prześladowało go całymi latami. To
    nie burza młodzieńczych hormonów sprawiła, że tamta noc była tak cudowna. Po co
    się dłużej oszukiwać? To zasługa Erin. I tylko jej.
    Nie wolno mu jednak teraz ulec pokusie. Przecież chodzi o Erin. Nie jest i nigdy
    nie była kobietą na jedną noc. Nie jest też, niestety, kobietą dla kogoś takiego jak on.
    Nigdy do niej nie pasował i tak już zostanie. Nie mógł - i nigdy nie będzie mógł jej
    dać tego, na co zasługuje. A zasługuje na statecznego, przyzwoitego człowieka, który
    będzie chciał zostać w Millstown i założyć rodzinę.
    Rozplótł ręce obejmujące go za szyję.
    - Erin - wydyszał.
    Otworzyła oczy, oszołomiona. Miała potargane włosy i nabrzmiałe usta. Bóg jeden
    wiedział, jak bardzo pragnął ją przytulić i całować aż do utraty tchu.
    - Przepraszam. Ja... zapomniałam się na chwilę. - W jej zamglonych oczach
    pojawiło się przygnębienie.
    Pragnął jej jak niczego na świecie, ale nie mógł jej skrzywdzić. Miał przecież
    obowiązek ją chronić - nawet przed samym sobą.
    Cofnął się o krok.
    - Nie powinienem był do tego dopuścić, ale... Boże, wybacz mi, Erin...
    Urwał, bo nagle poczuł wibracje w kieszeni. To włączyło się urządzenie
    alarmowe. Wyjął komórkę i, marszcząc brwi, odczytał wiadomość.
     ALARM!" To znaczy, że ktoś majstruje przy jego motocyklu. Czy będzie
    próbował go uruchomić?
    - Co się stało? - zapytała Erin.
    - Nie wiem. - Podszedł do okna i wyjrzał na dwór. Rzeczywiście, ktoś dobierał się
    do jego harleya. - Jakiś chłopak chce ukraść mój motor. W każdym razie próbuje.
    Rozrusznik miał wprawdzie blokadę, więc raczej mu się to nie uda, ale tak czy
    inaczej, nie pozwoli złodziejowi na dalsze próby.
    - Przepraszam - zwrócił się do Erin. - Muszę... zaraz wracam.
    Odwrócił się i wypadł z pokoju. Zbiegł po schodach, przeciął hol i jednym susem
    zeskoczył z werandy. Uraził przy tym kolano i głośno zaklął.
    Gdy wybiegł zza węgła, złodziej zeskoczył z siodełka i rzucił się do ucieczki.
    Pobiegł za nim, a furia dodawała mu sił. Chłopak był chudy i szybki, jednak
    Wade, mimo swego kolana, był w szczytowej formie.
    Dopadł złodzieja pod murem, gdy ten był już jedną nogą po drugiej stronie.
    Złapał go za bluzę i ściągnął na dół. Upadli na pryzmę zeschłych liści. Chłopak chciał
    się poderwać, ale Wade silnym ciosem powalił go na ziemię.
    Ciężko dysząc, nachylił się nad leżącym i chwycił go za koszulę na karku.
    Przez chwilę obaj milczeli, tylko jakiś ptak pohukiwał w oddali. Wade czuł, jak
    pot spływa mu po policzku. Rozluznił uchwyt, by chłopak mógł zaczerpnąć
    powietrza.
    - W porządku - wysapał. - Możesz wstać. Ale nawet nie myśl o ucieczce.
    Puścił go i wstał. Chłopak także zaczął się powoli podnosić, a potem, jak można
    się było spodziewać, rzucił się nagle do ucieczki.
    Wade podciął mu nogi i jednym szybkim ruchem wykręcił rękę do tyłu. A potem
    przygniótł chłopaka kolanem do ziemi.
    Tym razem przytrzymał go dłużej w tej pozycji, żeby dać mu więcej czasu do
    namysłu.
    - Jesteś gotowy mnie wysłuchać? - zapytał w końcu.
    - Tak - wymamrotał chłopak, z twarzą wciśniętą w stertę liści. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.