Home Laurell K. Hamilton Meredith Gentry 01 A Kiss Of Shadows Amy Meredith 2 Polowanie system_bankowy 1025. McKay Emily Gorć ce popośÂudnie Norton_Andre_ _Gwiezdne_bezdroza Arthur Conan Doyle The History of Spiritualism II Edgar Allan Poe The Murders In the Rue Morgue and Other Stories Donald_Robyn_ _Letnia_burza Zarys dziejów piwowarstwa gliwickiego Carol Lynne [Cattle Valley 27] Alone in a Crowd Ryan, Rio, Nate [TEB MM] (pdf) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Akurat! Nie zjadła jeszcze śniadania, nie zdążyła się oswoić ztą olbrzymią zmianą, jaka zaszławłaśnie w jej życiu, nie... Nie, Nash mnie odwozi. Daj buzi na drogę. Machinalnie wzięła dziewczynkę na ręce, pocało- wała i przytuliła. Bądz grzeczna i nie zapomnij zapiąć pasa bez- pieczeństwa. Pełna obaw, których nie potrafiła wyrazić, spoj- rzała ponad główką Brianny na Nasha. Jestem rozważnym i ostrożnym kierowcą za- pewnił ją z powagą. Ella postawiła Briannę na podłodze i z mieszanymi uczuciami patrzyła, jak dziewczynka ufnie wyciąga rączkę do Nasha McLarena. Podejrzenia podejrzeniami, musiała jednak przy- znać, że nie wie, jak by przebrnęła przez ten upiorny dzień, gdyby nie Nash. Nie powiedziała mu tego jeszcze, ale powie. Siedziała teraz w swoim gabinecie z nogami na biurku, zbierając siły, żeby wstać, wyjść i podziękować personelowi za wykazanie się wspa- niałą postawą. Nash od początku się jej podporządkował i bez dyskusji pojechał z pielęgniarką Carol do przedszkola szczepić dzieci nie tylko z grupy Carrie, ale i młodsze, tak więc wszystkich przedszkolaków, wychowaw- czynie i personel pomocniczy przedszkola mieli już z głowy. Marg, druga rejestratorka, chociaż sama pracy miała w bród, starała się jak mogła zastępować nieobecną Carol w gabinecie zabiegowym, natomiast ściągnięta z powrotem na dyżur Kate spędziła cały dzień przy telefonie, wydzwaniając do ministerstwa zdrowia, hurtowni farmaceutycznych i lokalnych władz. Prosiła, wyjaśniała, robiła, co w jej mocy, by wyżebrać jakąkolwiek pomoc dla zagrożonego mias- teczka. Kate mówi, że stwierdziłaś trzeci przypadek zapalenia opon mózgowych, ale nie związany z dwo- ma poprzednimi. Ella, czerwieniąc się ze wstydu, czym prędzej ściągnęła nogi z blatu. Co musiał sobie pomyśleć, widząc ją w tej pozycji za biurkiem swojego ojca? Tak, jest nowy przypadek. U czternastoletniego chłopca, który, o ile mi wiadomo, nie miał kontaktu z żadną z dziewczynek. Niepokoi mnie podatność na tę zjadliwą chorobę nastolatków od czternastego do dziewiętnastego roku życia. Z tego, co czytam i sły- szę, wynika, żewłaśnie w tej grupie wiekowej powik- łania są najgrozniejsze i mogą prowadzić do śmierci. Zamówiłam dostawę szczepionki i jutro z samego rana zaczynamy szczepić wszystkich uczniów szkoły średniej. Zdzwoniłam do agencji i poprosiłam o jesz- cze jedną pielęgniarkę. We dwie powinny sobie poradzić. Nash przysunął sobie krzesło i usiadł na nim okrakiem, składając na oparciu przedramiona, a na nich brodę. A ryfampicyna? Ella westchnęła. Chcę ją podać każdemu, kto miał jakąkolwiek styczność ztą ostatnią ofiarą. Nazywa się Rhys Carter i jest wnukiem pani Carter. Lokalna stacja radiowa dała mi pięciominutowe okienko przed wiadomoś- ciami. Wyjaśnię, co się dzieje, i poproszę tych, którzy mieli kontakt z Rhysem, żeby zgłosili sie do przycho- dni o siódmej wieczorem, a dostaną za darmo ryfam- picynę. Jeff sprowadził już nowy transport, a więc powinno starczyć dla wszystkich. Jeśli Rhys był na wczorajszym festynie, to rzecz dotyczy całego miasta zauważył Nash. Nie oba- wiasz się tego nagłaśniać? Nash nawiązywał do oblężenia, jakie przeżyli w sobotni wieczór. Dzisiaj mogą tu utknąć do pół- nocy! Ella uśmiechnęła się ze znużeniem. Wiem, że znowu może wybuchnąć panika, ale sądzę, że to najwyższa pora. Nie na wywoływanie paniki, lecz... Urwała i wzruszyła ramionami. Nash pokiwał głową. Masz rację powiedział. Co planujesz? Abdykuję ze stanowiska planistki oznajmiła. Kate obsztorcowała tylu ludzi z ministerstwa zdro- wia, że przysyłają do nas jednego ze swoich najlep- szych epidemiologów, Ricka Martina. Zajmuje się na co dzień przyczynami, skutkami i kontrolą ognisk epidemii, zwłaszcza zapalenia opon mózgowych. Bę- dzie tu rano. On nam powie, co robić. Nash ściągnął brwi. Skoro przyjeżdża, to czy nie lepiej by było, żeby to on wystąpił na antenie? Ella znowu się uśmiechnęła, tym razem drwiąco. Na wypadek, gdyby chcieli zlinczować zwias- tuna złych wieści? To też przyznał Nash. Ale przede wszystkim on lepiej wytłumaczyłby ludziom, co i jak. Przecież sama mówisz, że od niego będzie teraz wszystko zależało. Ella po chwili zastanowienia pokręciła głową. Nie, chcę jak najszybciej podać antybiotyk wszystkim, którzy mieli kontakt z Rhysem. Tym, którzy stykali się z Jessie albo z Carrie, a jeszcze się do nas nie zgłosili, też. Rick będzie mógł wystąpić jutro w lokalnej telewizji, ale ja jeszcze dzisiaj wy- głoszę w radiu ten apel. Podwiozę cię do rozgłośni. Nash sam nie wiedział, czemu to zaproponował, ale Ella nie zaoponowała. Podziękuję dziewczynom za dobrą pracę, a po- tem wpadnę do domu zobaczyć, co u Brianny. Ella wstała i podeszła do drzwi. W progu od- wróciła się. Tobie też dziękuję, Nash. Bardzo mi pomogłeś. Cała przyjemność po mojej stronie odparł skromnie, chociaż kłucie igłą trzy-, cztero- i pięcio- latków do przyjemności nie należało. Nie wyniósł również żadnych przyjemnych wspo- mnień z przyjmowania starszych pacjentów Elli. Trzy minuty po wejściu do gabinetu starego Warburtona zorientował się, że ten przyszedł tylko szukać u niego potwierdzenia, czy Ella aby na pewno jest dobrym lekarzem. Stary cap! Wyszedł za Ellą do poczekalni. Dziękowała jesz- cze personelowi i żegnała się. O której jesteś umówiona w rozgłośni radiowej? spytał, kiedy zostali sami. Spojrzała na zegarek. Za czterdzieści minut. To w centrum miastecz- ka, naprzeciwko plaży. Mam jeszcze czas, żeby wpaść do domu, wziąć prysznic i trochę się od- świeżyć. To tylko radio, nikt nie będzie cię widział przypomniał jej. Uśmiechnęła się szeroko. Nie przyznała ale będzie mnie czuł redaktor prowadzący program. Lepię się od potu. Nash też się uśmiechnął, odebrał jej klucze, oto- czył ramieniem i poprowadził do drzwi. Nash! Nash! Czekam na ciebie i czekam. Brianna zbiegła z werandy i popędziła im na spotkanie. Jutro moja kolej na Pokaż i Opowiedz, i powie- działam wychowawczyni, że przyprowadzę ciebie. Coś takiego! To oni bawią się jeszcze w Pokaż i Opowiedz? Nash adresował to pytanie do Elli, która przykuc- nęła, żeby pocałować Briannę. Tak odparła, a potem, zwracając się do Brian- ny, powiedziała: Ale przecież na Pokaż i Opowiedz nie przyprowadza się ludzi. Przynosi się przedmioty. A Kirsty przyprowadziła brata ze złamaną nogą odparowała Brianna i znowu spojrzała na Nasha. Powiedziałam, że jesteś synkiem Sary i wszystkie dzieci chcą cię zobaczyć. No wiesz, z powodu ogrodu. Nie widziałeś jeszcze ogrodu swojej matki, prawda? spytała Ella, czytając z miny Nasha, że ten nie ma pojęcia, o czym mówi Brianna. Sara prze- kształciła go w specjalne miejsce zabaw dla dzieci i zaprasza tam od czasu do czasu wszystkich przed- szkolaków. W głębi stoi statuetka małego chłopca i dzieci nazywają go synkiem Sary. Ale niekoniecznie przedstawia mnie powie- dział cicho. Jak znam mamę, to bardziej praw- dopodobne, że chciała w ten sposób upamiętnić Russella... z czasów kiedy był młody i zdrowy. Wychwyciła w jego głosie smutek, ale ani odrobi- ny gniewu. A przecież bezpośrednio po śmierci Rus- sella był tak wściekły, że miał pretensję do Meg, że zabiła mu brata. Depresja maniakalna to coś strasznego powie- działa łagodnie. Zawsze uważałam ją za formę nowotworu, bo nie ma na nią lekarstwa i pozostaje tylko nadzieja, że leki zneutralizują najgorsze jej przejawy. Nash kiwnął głową i wrócił do poprzedniego tematu. Dlaczego dzieci nazywają tę statuetkę ,,synkiem Sary ? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||