Home Jennifer L. Jordan Kristin Ashe Mystery 6 Selective Memory 02 Kristi Gold W ramionach szejka Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Gocki ksić śźć Celmer, Michelle Royal Seductions 07 Wovon eine Prinzessin traeumt The Call of the Wild C London Jack McCollum_Michael_ _Wiecej_niz_nieskonczonosc Ian R. MacLeod The Light Ages Kurtz, Katherine Adept 01 The Adept wymiana handlowa miedzy polska a ue Cross Caroline SpeśÂniony sen |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] niego stała zupełnie nijaka kobieta. Dzień dobry powiedział i odchrząknął. Jestem Simon Jamestown, a to moja żona, Ruth. W głowie zaczęły mi się kotłować myśli. Oto facet, który zniszczył życie Kay. Sama przecież tak mi powiedziała. Ale nie wyglądał na kogoś, kto mógłby zrujnować życie nawet kotu. Był okrąglutki jak bułeczka i dobrze mu patrzyło z oczu. Jego żona wydawała się bardzo skromna i cały czas się uśmiechała. Sprawiali wrażenie ludzi, którzy właśnie wrócili z pielgrzymki. Proszę wybaczyć to najście, ale musimy się zobaczyć z Kay Harding. Ona pewnie nie chce z nami rozmawiać, ale to bardzo ważne. Kochamy ją i chcemy jej to powiedzieć. Oto para zajmująca się na pierwszy rzut oka kościelną zbiórką darów. Nie było w nich nic niepokojącego, wręcz przeciwnie, wydawało się, że bije od nich Boża obecność. Coś mi mówiło, że to dobrzy ludzie, ale z drugiej strony Kay nie jest histeryczką. Ten tytuł jest zarezerwowany dla mnie. Kiedy jednak pomyślałam, jak bardzo Kay starała się stworzyć sobie idealnie spokojne życie, ogarnęła mnie nagła złość. Kimkolwiek są ci ludzie, ona przez nich cierpiała. Nie chcę być niegrzeczna, ale Kay nie ma ochoty się z wami spotykać. Chyba powinniście uszanować jej wolę. Ja nie mam wpływu na jej decyzję. Zaczęłam już zamykać drzwi, choć wyskoczyłabym ze skóry, żeby poznać prawdę. Nie wyobrażałam sobie, żeby Kay mogła mieć romans z tym człowiekiem. Przypominał dziadka. Fuu! Proszę błagała Ruth, a mnie przecież łatwo zmiękczyć. Nie zabierzemy jej dużo czasu. Nie ma jej w domu. Nie wie pani, kiedy wróci? Nie mam pojęcia. Mogę jej przekazać, że byliście. Ale teraz już zmykajcie. Skinęli głowami i ruszyli do swojego buicka zaparkowanego przed domem. Nie do ładnego, zadbanego buicka, ale starego, zdezelowanego wozu z wypłowiałymi od słońca obiciami. Nie mają garażu pomyślałam. Okna były wymazane psią śliną, a po stronie pasażera co rusz pojawiał się mały czarny piesek, szczekając radośnie. Czułam się zle, odprawiając ich tak bezceremonialnie, ale mimo to powoli zamykałam drzwi, patrząc jeszcze, jak idą ścieżką. Czasem trudno być dobrą przyjaciółką. Kay nie chce z nimi rozmawiać, a poza tym przyszli bez uprzedzenia. Rzecz nie do przyjęcia dla Kay, która przed wizytą gości wszystko bardzo starannie przygotowuje. Zawsze ma na stole wyszukane przekąski i napoje. Widzę czasem, jak niewdzięczni i zli są dla niej niektórzy ludzie, ale wiem, że to nic w porównaniu z tym, jakie piekło urządzają jej własne demony. Kay jest dla siebie najsurowszym sędzią. Rhett nie opuszczał mnie ani na krok i nagle uświadomiłam sobie, że ani razu nie szczeknął na Simona i Ruth. Ale z ciebie pies obronny. Dopiero teraz zaszczekał. Zgniotłam w dłoni listę powodów, dla których moja przyszła teściowa miała mnie pokochać. Ona mnie znienawidzi. Nie jestem bywalczynią salonów. Nie jestem konfederatką. Nie umiałabym nawet urządzić uroczystego obiadu. A przynajmniej nie bez pomocy Kay. Znów rozległ się dzwonek do drzwi westchnęłam z irytacją. Czy ci ludzie nie rozumieją, co się do nich mówi? Podeszłam do drzwi, szykując się, żeby palnąć natrętom mówkę, ale przed sobą zobaczyłam Matta. Co to ma znaczyć? Dzień pod hasłem: Nie doceniałam Kay . Na pewno dziś jest jakieś święto narodowe. Kay nie udekorowała jednak domu. Emily wróciła do Atlanty powiedziałam mu od razu, nawet się nie przywitawszy, a Rhett zawył groznie. Przyszedłem do Kay. Musisz zaczekać w kolejce i zaanonsować się. Kay nie cierpi niezapowiedzianych wizyt. Wyszła. Nie masz telefonu? Pomyślałem, że nie odbierze, jak zobaczy, że to ja. I pewnie masz rację. Z tak przenikliwym umysłem powinieneś wystąpić w Milionerach. Słuchaj, wiem, że za mną nie przepadasz, ale to dla mnie nie ma znaczenia. Kay i ja naprawdę się polubiliśmy. Chciałbym się z nią zobaczyć, a ty nie jesteś jej stróżem. A jeśli ci powiem, że w przyszłym tygodniu przylatuje moja prawie szwagierka? Dalej będzie ci zależało na spotkaniu z Kay? Zamilkł. Szczerze mówiąc, na moje wyczucie milczał odrobinę zbyt długo. Nadal chcę się zobaczyć z Kay. Może jednak pozwolimy jej zdecydować? A może nie pozwolimy, choć mu powiem, że pozwolimy? Chciałbym ją gdzieś zabrać z okazji urodzin. Zastrzelił mnie! Ona ma dziś urodziny? Zapatrzona w siebie, egoistyczna Ashley zapomniała o urodzinach swojej współlokatorki. Przekaż jej to, dobrze? Wzruszyłam ramionami. To nie moja sprawa. Zostawię jej wiadomość. Powiedziałam i zatrzasnęłam drzwi. Rety, a ja myślałam, że to domokrążca. Teraz muszę iść po prezent. Nie jakiś tam prezent, tylko absolutnie wyjątkowy i niepowtarzalny upominek dla przyjaciółki, która dąży do doskonałości. Poszłam do sypialni, a za mną Rhett, który nie odstępował mnie ani na chwilę, i otworzyłam notes z przedślubnymi zapiskami. Przebiegłam wzrokiem listę rzeczy do zrobienia, ale nie znalazłam nic, co mogłabym załatwić przy okazji szukania prezentu dla Kay. Byłam sobą bardzo zdegustowana nie załatwiłam do tej pory ani jednej sprawy. Według listy powinnam już rezerwować pokoje hotelowe dla gości spoza miasta. Nie wiem nawet, kim oni są, a jak się nie pospieszę, będą musieli koczować na materacu w moim rodzinnym domu, obok kolekcji butelek po piwie taty. Jeszcze jeden dzwonek do drzwi. Tym razem miałam już zamiar porządnie nawrzucać tej całej czeredzie znajomych Kay. Pomaszerowałam do korytarza, tupiąc nogami, i zobaczyłam... Kevina. Z bukietem herbacianych róż. Kevin! Padłam mu w ramiona, trochę zbyt zamaszyście i mało się razem z nim nie przewróciłam. Myślałam, że jest już w drodze do Filadelfii! Dotknęłam jego twarzy, żeby sprawdzić, czy to naprawdę on, a nie jakieś widziadło. Przyniosłem ci prezent, zanim wsiądę do samolotu powiedział. Przecież dałeś mi brylanty droczyłam się. A poza tym mówiłeś, że już po zalotach. Nie chciałam go puścić, ściskałam go jak mały Miles swoją przytulankę. Kevin to dla mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||