Home Brenden Laila Hannah 01 WybĂłr Odżywianie z miłoœciš. Œwiadomy wybór Dołęga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II [Polish] Horus Magia Sigili P169 Christie Agatha Morderstwo to nic trudnego wymiana handlowa miedzy polska a ue Boys of the Zodiac 07 Libra Outlined in Ink Vivien Dean [AQ MM] (pdf) Potter Karen Dom nadziei Harrison Harry Stalowy Szczur 3 Stalowy Szczur ocala śÂ›wiat |
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] posiada maÅ‚Ä… skalÄ™ reagowania na wielkie uczucia i gwaÅ‚towne namiÄ™tnoÅ›ci. Wyraża je tak samo jak drobne, zwykÅ‚e okruchy. Używa wtedy tych samych prostych słów. - Iluż ich już przeszÅ‚o? Od poÅ‚owy maja prawie dwa miesiÄ…ce, licz po dwadzieÅ›cia tysiÄ™cy dziennie... KoÅ‚o miliona! - Nie co dzieÅ„ gazowali tyle. ZresztÄ…, cholera ich wie, cztery kominy i parÄ™ dołów. - To wez inaczej: z Koszyc i Munkacza prawie sześćset tysiÄ™cy, co tu gadać, wszystkich przywiezli, a z Budapesztu? Ze trzysta tysiÄ™cy bÄ™dzie? - Nie wszystko ci jedno? - Ja, ale chyba to siÄ™ niedÅ‚ugo skoÅ„czy? Przecież ich wszystkich wy tÅ‚ukÄ…. - Nie zabraknie. CzÅ‚owiek wzrusza ramionami i patrzy na drogÄ™. Za gromadÄ… ludzi powolutku idÄ… esmani, dobrotliwymi uÅ›miechami zachÄ™cajÄ…c do marszu. PokazujÄ…, że to już niedaleko, i poklepujÄ… po ramieniu jakiegoÅ› staruszka, który biegnie do rowu i gwaÅ‚townie Å›ciÄ…gajÄ…c spodnie kuca w nim. Esman pokazuje mu oddalajÄ…cÄ… siÄ™ gromadÄ™. Staruszek kiwa gÅ‚owÄ…, podciÄ…ga spodnie i Å›miesznie podrygujÄ…c, biegnie za niÄ…. CzÅ‚owiek uÅ›miecha siÄ™ ubawiony, widzÄ…c innego czÅ‚owieka, któremu tak spieszno do komory gazowej. Potem chodziliÅ›my na efekty smarować na nowo zaciekajÄ…ce dachy. PiÄ™trzyÅ‚y siÄ™ tam góry Å‚achów i nie wypaproszonych tÅ‚umoków. Skarby zabrane tym ludziom, którzy szli, leżaÅ‚y na wierzchu, nie przykryte ani od sÅ‚oÅ„ca, ani od deszczu. RozpalaliÅ›my ogieÅ„ pod smoÅ‚Ä… i szliÅ›my na organizacjÄ™. Jeden przynosiÅ‚ wiadro z wodÄ…, inny worek suszonych wiÅ›ni czy Å›liw, inny cukier. GotowaliÅ›my kompot i nieÅ›liÅ›my na dach, do picia tym, którzy markowali robotÄ™. Inni smażyli boczek z cebulÄ… i zagryzali 5 chlebem z kukurydzy. KradliÅ›my wszystko, co byÅ‚o pod rÄ™kÄ…, i nieÅ›liÅ›my na obóz. Z dachów doskonale widać byÅ‚o palÄ…ce siÄ™ stosy i pracujÄ…ce krematoria. TÅ‚um wchodziÅ‚ do Å›rodka, rozbieraÅ‚ siÄ™, a potem esmani zamykali szybko okna, szczelnie dokrÄ™cajÄ…c Å›ruby. Po paru minutach, które nie wystarczaÅ‚y nawet na porzÄ…dne zasmarowanie kawaÅ‚ka papy, otwierali okna i drzwi z boku i wywietrzali. PrzychodziÅ‚o Sonderkommando i wywlekaÅ‚o trupy na stos. I tak od rana do wieczora - od nowa każdego dnia. Czasami po zagazowaniu takiego transportu przyjeżdżaÅ‚y spóznione auta z chorymi i pielÄ™gniarkami. Nie opÅ‚acaÅ‚o siÄ™ ich gazować. Rozbierano do naga i albo oberscharführer64 Moll strzelaÅ‚ z floweru, albo spychaÅ‚ żywcem do pÅ‚onÄ…cego rowu. KiedyÅ› samochodem przyjechaÅ‚a mÅ‚oda kobieta, która nie chciaÅ‚a odejść od matki. Rozebrano je obie w komorze, matka poszÅ‚a przodem. CzÅ‚owiek, który miaÅ‚ prowadzić córkÄ™, zatrzymaÅ‚ siÄ™, uderzony cudownÄ… piÄ™knoÅ›ciÄ… jej ciaÅ‚a, i w podziwie podrapaÅ‚ siÄ™ po gÅ‚owie. Kobieta na ten ludzki, prostaczy gest odprężyÅ‚a siÄ™. Zaczerwieniwszy siÄ™, chwyciÅ‚a go za rÄ™kÄ™: - Powiedz, co oni ze mnÄ… zrobiÄ…? - BÄ…dz odważna - odrzekÅ‚ czÅ‚owiek, nie wyswobadzajÄ…c rÄ™ki. - Ja jestem odważna! Widzisz, nie wstydzÄ™ siÄ™ ciebie! Powiedz! - PamiÄ™taj, bÄ…dz odważna, chodz. BÄ™dÄ™ ciÄ™ prowadziÅ‚. Nie patrz tylko. UjÄ…Å‚ ja za rÄ™kÄ™ i powiódÅ‚, drugÄ… rÄ™kÄ… zasÅ‚aniajÄ…c jej oczy. Trzask i woÅ„ palÄ…cego siÄ™ tÅ‚uszczu i ciepÅ‚o bijÄ…ce z doÅ‚u przeraziÅ‚y jÄ…. Szarpnęła siÄ™. Ale on delikatnie pochyliÅ‚ jej gÅ‚owÄ™, odsÅ‚aniajÄ…c kark. W tej chwili oberscharführer strzeliÅ‚, prawie nie celujÄ…c. CzÅ‚owiek pchnÄ…Å‚ kobietÄ™ do pÅ‚onÄ…cego rowu i gdy padaÅ‚a, usÅ‚yszaÅ‚ jej okropny, urywany krzyk. Kiedy napeÅ‚niÅ‚ siÄ™ kobietami wybranymi z ludzi, którzy szli. Perski Rynek, obóz cygaÅ„ski, FKL, otwarto naprzeciwko Perskiego Rynku - nowy obóz, Meksyk. ByÅ‚ tak samo nie zagospodarowany i tak samo instalowano tam budy dla blokowych, Å›wiatÅ‚o i wstawiano szyby. Dnie byÅ‚y podobne do dni. Ludzie wysiadali z wagonów i szli - tÄ… i tamtÄ… drogÄ…. Ci w obozie mieli swoje troski: czekali na paczki i listy z domu, organizowali dla przyjaciół i kochanek, intrygowali miÄ™dzy innymi ludzmi. Noce zapadaÅ‚y po dniach, deszcze przychodziÅ‚y po suszy. Z koÅ„cem lata przestaÅ‚y przychodzić pociÄ…gi. Coraz mniej ludzi szÅ‚o do krematorium. Ci z obozu czuli z poczÄ…tku pewnÄ… pustkÄ™. Potem przyzwyczaili siÄ™. ZresztÄ… nadeszÅ‚y inne [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||