Home
Christopher Moore The Lust Lizard of Melancholy Cove (v5.0) (pdf)
Leigh Lora Twelve Quickies of Christmas 03 Heather's gift
Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 6 PowrĂłt Imperatora
Christian Jacq [Ramses 03] The Battle of Kadesh (pdf)
Agatha Christie Dom nad kanaśÂ‚em
Ja
Meredith Webber Odwaśźna lekarka
89c51rcx
Kornbluth Cyril Domek z kart
A titokzatos
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    panu?
    Pan Jones odparł z uśmiechem, że nie gra na
    a
    a
    T
    T
    n
    n
    s
    s
    F
    F
    f
    f
    o
    o
    D
    D
    r
    r
    P
    P
    m
    m
    Y
    Y
    e
    e
    Y
    Y
    r
    r
    B
    B
    2
    2
    .
    .
    B
    B
    A
    A
    Click here to buy
    Click here to buy
    w
    w
    m
    m
    w
    w
    o
    o
    w
    w
    c
    c
    .
    .
    .
    .
    A
    A
    Y
    Y
    B
    B
    Y
    Y
    B
    B
    r r
    wyścigach. Dodał, że jego żona ma na ten temat
    zdecydowane poglądy.
    - Więc zapewne nie pojechał pan do Epsom?
    - Oczywiście, że nie.
    - Czy któryś z mieszkańców Wychwood tam
    był?
    - Owszem, major Horton. Jest wielkim
    amatorem wyścigów konnych. Również pan
    Abbot zazwyczaj tego dnia robi sobie wolne. Ale
    i tak nie postawił na zwycięzcę.
    - Chyba niewiele osób to zrobiło - powiedział
    Luke, a potem pożegnał się i opuścił gabinet.
    Wyszedł z banku i zapalił papierosa. Poza
    koncepcją o "najmniej prawdopodobnym
    człowieku" nie widział powodów do
    pozostawienia nazwiska pana Jonesa na swojej
    liście podejrzanych. Jego sondujące pytania nie
    wywołały u dyrektora banku żadnej
    interesującej reakcji. Trudno było go sobie
    wyobrazić w roli mordercy. Poza tym w dniu
    wyścigów nie opuszczał miasteczka. Jednakże
    wizyta u niego nie była stratą czasu, ponieważ
    Luke uzyskał dwie istotne informacje. Zarówno
    major Horton, jak i radca prawny Abbot
    przebywali poza Wychwood w dniu wyścigów w
    Epsom. Zatem któryś z nich mógł być w
    Londynie, kiedy pannę Pinkerton przejechał
    samochód.
    Choć Luke nie podejrzewał już Thomasa, chciał
    mieć pewność, że tego właśnie dnia doktor
    wypełniał swoje zawodowe obowiązki i nie
    a
    a
    T
    T
    n
    n
    s
    s
    F
    F
    f
    f
    o
    o
    D
    D
    r
    r
    P
    P
    m
    m
    Y
    Y
    e
    e
    Y
    Y
    r
    r
    B
    B
    2
    2
    .
    .
    B
    B
    A
    A
    Click here to buy
    Click here to buy
    w
    w
    m
    m
    w
    w
    o
    o
    w
    w
    c
    c
    .
    .
    .
    .
    A
    A
    Y
    Y
    B
    B
    Y
    Y
    B
    B
    r r
    opuszczał Wychwood. Postanowił to sprawdzić.
    Teraz pan Ellsworthy. Czy w dniu derbów
    przebywał w Wychwood? Jeśli tak, to jego
    udział w morderstwach wydawał się mniej
    prawdopodobny. Choć skądinąd śmierć panny
    Pinkerton, tak jak przypuszczano, mogła być po
    prostu nieszczęśliwym wypadkiem.
    Ale Luke odrzucił tę koncepcję. Ta śmierć zbyt
    pasowała do całej układanki.
    Wsiadł do samochodu, który zaparkował przed
    bankiem, i pojechał do warsztatu Pipwella,
    położonego na drugim końcu High Street.
    Chciał zasięgnąć rady w sprawie kilku drobnych
    usterek w silniku. Przystojny młody, piegowaty
    mechanik wysłuchał go ze zrozumieniem.
    Podnieśli maskę samochodu i zagłębili się w
    szczegółach technicznych.
    - Jim, chodz tu natychmiast! - zawołał jakiś głos.
    Piegowaty mechanik wykonał polecenie.
    - Więc to jest Jim Harvey - pomyślał Luke. - No
    tak. Jim Harvey, narzeczony Amy Gibbs.
    Mechanik wrócił niebawem, przeprosił Luke'a i
    obaj powrócili do rozmowy o silniku. Luke
    zgodził się zostawić samochód w warsztacie.
    - Czy powiodło się panu w tegorocznych
    derbach? - spytał zdawkowo, żegnając się z
    Harveyem.
    - Nie, sir. Postawiłem na Clarigolda.
    - Niewiele osób obstawiło Jujubę II, prawda?
    - Tak, istotnie, sir. Chyba żadna gazeta go nie
    typowała. Luke pokiwał głową.
    a
    a
    T
    T
    n
    n
    s
    s
    F
    F
    f
    f
    o
    o
    D
    D
    r
    r
    P
    P
    m
    m
    Y
    Y
    e
    e
    Y
    Y
    r
    r
    B
    B
    2
    2
    .
    .
    B
    B
    A
    A
    Click here to buy
    Click here to buy
    w
    w
    m
    m
    w
    w
    o
    o
    w
    w
    c
    c
    .
    .
    .
    .
    A
    A
    Y
    Y
    B
    B
    Y
    Y
    B
    B
    r r
    - Gra na wyścigach jest ryzykowną zabawą. Czy
    widział pan kiedyś gonitwę derby na własne
    oczy?
    - Nie, sir, i bardzo tego żałuję. W tym roku
    poprosiłem o wolny dzień. Mogłem kupić
    ulgowy bilet do Epsom, ale szef nie chciał nawet
    o tym słyszeć. Faktem jest, że brak nam rąk do
    pracy, a tego dnia mieliśmy sporo roboty.
    Luke kiwnął głową i wyszedł z warsztatu.
    Jim Harvey został wykreślony z jego listy. Luke
    doszedł do wniosku, że ten sympatyczny chłopak
    nie był tajemniczym mordercą ani nie przejechał
    Lavinii Pinkerton.
    Ruszył brzegiem rzeki w kierunku domu. Tak
    jak poprzednio, spotkał tu majora Hortona z
    psami. Major jak zwykle histerycznie
    pokrzykiwał:
    - Augustus... Nelly... NELLY, do nogi! Nero...
    Nero... NERO! - Spojrzał na Luke'a swymi
    wyłupiastymi oczami i zagadnął: - Przepraszam.
    Pan Fitzwilliam, prawda?
    - Tak.
    - Nazywam się Horton... major Horton. Pewnie
    spotkamy się jutro w rezydencji lorda
    Whitfielda. Rozgrywki tenisowe. Panna Conway
    była uprzejma mnie zaprosić. Jest pańską
    kuzynką, prawda?
    - Owszem.
    - Tak myślałem. Wie pan, miło widzieć tu jakąś
    nową twarz. Ich rozmowę przerwała nagła
    szarża trzech buldogów na jakiegoś białego
    a
    a
    T
    T
    n
    n
    s
    s
    F
    F
    f
    f
    o
    o
    D
    D
    r
    r
    P
    P
    m
    m
    Y
    Y
    e
    e
    Y
    Y
    r
    r
    B
    B
    2
    2
    .
    .
    B
    B
    A
    A
    Click here to buy
    Click here to buy
    w
    w
    m
    m
    w
    w
    o
    o
    w
    w
    c
    c
    .
    .
    .
    .
    A
    A
    Y
    Y
    B
    B
    Y
    Y
    B
    B
    r r
    kundla.
    - Augustus... Nero! Chodzcie tu... słyszycie, do
    nogi!
    Kiedy w końcu psy niechętnie wykonały rozkaz,
    major Horton powrócił do przerwanej
    rozmowy. Luke poklepywał Nelly, która
    spoglądała na niego czule.
    - Miła suczka, prawda? - powiedział major. -
    Lubię buldogi. Zawsze takie miałem. Wolę tę
    rasę niż jakąkolwiek inną. Mieszkam niedaleko
    stąd, więc może wstąpi pan na drinka.
    Luke przyjął zaproszenie i wyruszyli razem w
    kierunku domu majora. Po drodze major
    rozprawiał na temat psów oraz przewagi jego
    ulubionych buldogów nad wszystkimi innymi
    rasami.
    Opowiedział o zdobytych przez Nelly
    nagrodach, o haniebnym zachowaniu sędziego,
    który przyznał Augustusowi ocenę zaledwie
    bardzo dobrą, i o sukcesach Nera na wystawie
    psów.
    Kiedy skończył, mijali właśnie bramę. Major
    otworzył drzwi frontowe, które nie były
    zamknięte na klucz, i obaj weszli do domu.
    Gospodarz wprowadził Luke'a do niewielkiego,
    przesiąkniętego zapachem psów pokoju, który
    wypełniały rzędy półek z książkami, a potem
    zajął się przygotowywaniem drinków. Luke
    rozejrzał się dookoła. Dostrzegł fotografie psów,
    egzemplarze "Field" oraz "Country Life" i parę
    wytartych foteli. Na szafkach z książkami
    a
    a
    T
    T
    n
    n
    s
    s
    F
    F
    f
    f
    o
    o
    D
    D
    r
    r
    P
    P
    m
    m
    Y
    Y
    e
    e
    Y
    Y
    r
    r
    B
    B
    2
    2
    .
    .
    B
    B
    A
    A
    Click here to buy
    Click here to buy
    w
    w
    m
    m
    w
    w
    o
    o
    w
    w
    c
    c
    .
    .
    .
    .
    A
    A
    Y
    Y
    B
    B
    Y
    Y
    B
    B
    r r
    ustawione były srebrne puchary. Nad
    kominkiem wisiał jeden olejny obraz.
    - Moja żona - powiedział major, podnosząc
    wzrok znad syfonu i podążając za spojrzeniem
    Luke'a. - Była wspaniałą kobietą. Z jej twarzy
    emanuje silna osobowość, prawda?
    - Tak, istotnie - przyznał Luke, patrząc na
    portret zmarłej pani Horton.
    Miała na sobie różową atłasową suknię, a w
    ręku trzymała bukiecik konwalii. Jej ciemne
    włosy rozdzielał pośrodku głowy równy
    przedziałek, a mocno zaciśnięte usta dowodziły
    silnego charakteru. W zimnych szarych oczach
    czaił się gniew.
    - Była wspaniałą kobietą - powtórzył major,
    podając swemu gościowi szklankę. - Zmarła
    przed rokiem. Od tej pory nie jestem już tym
    samym człowiekiem.
    - Naprawdę? - spytał Luke, nie bardzo wiedząc,
    co powiedzieć.
    - Proszę usiąść. - Major wskazał jeden ze
    skórzanych foteli.
    Sam zasiadł w drugim i sącząc whisky z wodą
    sodową, mówił dalej:
    - Tak, od tej pory nie jestem już tym samym
    człowiekiem.
    - Musi jej panu brakować - powiedział Luke.
    - Mężczyznie potrzebna jest żona, która
    trzymałaby go w ryzach - oznajmił major,
    potrząsając posępnie głową. - W przeciwnym
    razie staje się leniwy... Traci poczucie
    a
    a
    T
    T
    n
    n
    s
    s
    F
    F
    f
    f
    o
    o
    D
    D
    r
    r
    P
    P
    m
    m
    Y
    Y
    e
    e
    Y
    Y
    r
    r
    B
    B
    2
    2
    .
    .
    B
    B
    A
    A
    Click here to buy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.