Home
Alan Burt Akers [Dray Prescot 10] Avengers of Antares (pdf)
Bryant Theodore, MSW Self Discipline In 10 Days. How To Go From Thinking To Doing
10. Price Maggie Intryga i miłość Przedmiot pożądania
LA Banks Huntress 10 The Darkness
Dz.U.10.138.935
Clive Barker MisterBGone
Bond Larry DzieśÂ„ gniewu
Clare Cassandra Kroniki Bane'a 04 Spadkobierca Mroku (nieof.)
60.Grisham John Bractwo
Hammond Innes The Doomed Oasis
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    metrów od jego budowy.
     To prawda. Ale widzisz, w tamtym okresie więcej siedziałam u krewnych w
    Montelusie niż z rodzicami w Pizzo. Dlatego nigdy go nie spotkałam.
     Jesteś tego pewna?
     Oczywiście.
     A potem? Kiedy szukaliście Riny?
     Krewni zabrali mnie od razu do siebie, do Monte - lusy. Rodzice bardzo
    przeżywali te poszukiwania, nie spali, nie jedli. Krewni chcieli mnie wyrwać z tej atmosfery.
     A ostatnio?
     Nie, ostatnio też go nie widziałam. Nie poszłam na pogrzeb, uniknęłam
    wywiadów telewizyjnych, tylko w jednej gazecie napisali, że Rina miała siostrę, ale już nie
    podali, że byłyśmy blizniaczkami.
     Może zaczniemy jeść?
     Dobrze. A dlaczego spytałeś mnie o Spitaleriego?
     Pózniej ci powiem.
     Wspominałeś mi, że są nowości?
     O nich też ci powiem pózniej.
    245
    (edli w milczeniu, od czasu do czasu patrzyli sobie w oczy, kiedy w pewnej chwili
    Montalbano poczuł, że kolano Adriany wciska się między jego kolana. Trochę je rozsunął, a
    dziewczyna korzystając z tego, jakby uwięziła je pod stołem, mocno ściskając.
    Tylko cudem komisarz nie zakrztusił się winem. Ale szybko się opanował.
    Adriana wskazała na ślimaki morskie.
     Jak to się je?
     Trzeba wydostawać ślimaka ze skorupy tą szpilą, którą dodałem ci do
    sztućców.
    Adriana spróbowała poradzić sobie z tym, ale nie potrafiła.
     Pomogę ci.
    Montalbano, sprawnie manewrując szpilą, wydostał ślimaka, ona otworzyła usta i
    pozwoliła się karmić jak dziecko.
     Dobry. Chcę jeszcze.
    Za każdym razem, kiedy otwierała usta, czekając na ślimaka, Montalbano odczuwał
    coś w rodzaju zawrotu głowy.
    Butelkę wina opróżnili nie wiadomo kiedy.
     Idę po drugą.
     Nie - powiedziała Adriana, ściskając mocniej jego uwięzione kolano. Ale zaraz
    spostrzegała, że komisarz jest zakłopotany.
     Dobrze, idz i przynieś - powiedziała, uwalniając go.
    Montalbano wrócił z otwartą butelką, i już nie usiadł na krześle, tylko obok Adriany.
    Skończyli jeść i komisarz sprzątnął nakrycia, zostawiając tylko butelkę wina i
    kieliszki. Kiedy usiadł, Adriana wzięła go pod rękę i oparła głowę na jego ramieniu.
     Dlaczego mi się wymykasz? - spytała.
    Czy już nadeszła właściwa chwila, żeby zacząć poważną rozmowę? Może najlepiej od
    razu stawić czoło tej sprawie?
     Adriana, musisz mi uwierzyć, wcale nie miałbym ochoty wymykać ci się.
    Podobasz mi się, jak rzadko w życiu mi się to zdarzało. Ale czy zdajesz sobie sprawę, że
    między nami jest trzydzieści lat różnicy?
     Przecież nie chcę wychodzić za ciebie za mąż.
     Naturalnie, ale to nic nie zmienia. Ja zaczynam być niemal zabytkiem z
    antykwariatu i chyba to niestosowne, żebym... Ktoś inny, ktoś w odpowiednim wieku, to...
     A kto to miałby być, ten w odpowiednim wieku? Jakiś dwudziestopięciolatek?
    Jakiś trzydziestolatek? Masz z takimi do czynienia? Słyszałeś, jak rozmawiają? Wiesz, jak się
    zachowują? Tacy nawet nie wiedzą, co to takiego kobieta!
     Widzisz, dla ciebie jestem tylko zabawką, a sam ryzykuję, że ty staniesz się dla
    mnie kimś całkiem innym. A w moim wieku...
     Dość z tym wiekiem! I nie myśl sobie, że ja mam na ciebie taką ochotę jak na
    rożek lodów. A nawiasem mówiąc, masz lody?
     Lody? Tak, mam.
    Wydostał lody z zamrażarki, ale nie mógł ich od - kroić, tak były twarde. Zaniósł je na
    werandę.
     Zmietankowe i czekoladowe, mogą być? - spytał Montalbano, siadając na tym
    samym miejscu, co przedtem.
    A ona tak samo wzięła go pod rękę i oparła głowę na jego ramieniu.
    Po pięciu minutach lody były już miękkie. Adriana zjadła je w milczeniu, nie
    zmieniając pozycji.
    Potem, kiedy Montalbano odsuwał od niej pusty talerzyk, spostrzegł, że dziewczyna
    płacze. Serce mu się ścisnęło. Chciał unieść jej głowę ze swojego ramienia, żeby popatrzeć jej
    w oczy, ale ona mu na to nie pozwoliła.
     Jest jeszcze coś, co musisz, Adriano, wiedzieć. Ze ja już od lat jestem z
    kobietą, którą kocham. I że zawsze starałem się jak mogłem, żeby być wiernym Livii, która
    jest...
     Nieosiągalna - powiedziała Adriana, unosząc głowę i patrząc mu wymownie w
    oczy.
    Musiało nastąpić coś takiego, co zdarzało się w dawnych wiekach w obleganych
    zamkach. Długo opierały się napastnikom, znosząc głód i pragnienie, oblewały wrzącą oliwą
    tych, którzy wspinali się na mury obronne i zdawało się, że są nie do zdobycia. Nagle jeden
    pocisk z ka - tapulty, precyzyjnie wymierzony, celny, trafiał w żelazną bramę, rozbijał ją i
    oblegający wdzierali się do środka, nie napotykając już na opór obleganych.
     Nieosiągalna - tak brzmiało to najistotniejsze słowo, którego Adriana użyła. Co
    wyczuła w tym słowie, kiedy komisarz je wypowiedział? Jego złość? Jego zazdrość? Jego
    słabość? Jego samotność?
    Montalbano objął ją i pocałował. Jej usta miały smak śmietanki i czekolady. I było to,
    jak zanurzenie się w wielkim sierpniowym żarze.
    Potem Adriana powiedziała:
     Wejdzmy do domu.
    Podnieśli się objęci, ale w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.
     Kto to może być? - spytała Adriana.
     To... to Fazio. Kazałem mu przyjść i całkiem o tym zapomniałem.
    Adriana bez słowa odeszła i zamknęła się w łazience. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.