Home
Donald Keyhoe Flying Saucers are Real
151. Donald Robyn Nowozelandzki romans
Diana Palmer Long Tall Texans 35 Lawman
Flirting Made Easy
Stoker Bram Dracula [pl]
J.R.R.Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem
Joel Rosenberg [Jihad 04] The Copper Scroll
Forsyth Frederick Falszerz
Armstrong, Lance Every Second Counts (2003)
Book of Concealed Mystery
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • commandos.opx.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    mnie wciąż nosić? -Oriel usiłowała obrócić propozycję
    w żart. - Dostałbyś przepukliny, Simon.
    - ChciaÅ‚em raczej wesprzeć paniÄ… ramieniem -wyjaÅ›­
    nił lekko zarumieniony chłopak.
    - Jasne, dzięki za dobre chęci. Poradzę sobie sama.
    - W razie czego proszę wołać.
    - Dobrze. I jeszcze raz dziękuję - odparła.
    Była jednak zadowolona, że może iść do łóżka i dać
    odpocząć zmÄ™czonej nodze. Ale jak uspokoić roz­
    gorączkowany umysł? Myśli kłębiły się w głowie Oriel,
    zmagając się w strasznej rozterce. Co robić? Czy warto
    podejmować ryzyko? Wyczerpana, w końcu jednak
    usnęła. Obudziła się dopiero nad ranem. Leżąc
    w bezruchu, patrzyła na słońce, które wschodziło
    właśnie zza nadbrzeżnych wzgórz. %7ładna decyzja
    jednak nie chciała się jeszcze wyłonić z chaosu
    sprzecznych myśli. Czy powinna zamienić spokojne,
    lecz trochę monotonne życie, na bardziej ekscytujące,
    ale za to o ileż mniej bezpieczne? Czy może podjąć
    ryzyko pozostania w orbicie tego niezwykÅ‚ego czÅ‚o­
    wieka? Tak, Blaize fascynuje jÄ… i zniewala, budzi
    sekretne rojenia i nadzieje. Ale przecież to wszystko
    wykonanie - Irena
    scandalous
    75
    caÅ‚kowite mrzonki! Pan Stephenson, farmer czy biznes­
    men, mógłby ostatecznie zakochać sięwpannie Radford,
    nauczycielce. Ale Blaize Stephenson, człowiek klanu
     tych" Stephensonów, boss miÄ™dzynarodowego impe­
    rium pieniÄ…dza, handlu i przemysÅ‚u? CzÅ‚owiek powszech­
    nie szanowany i hołubiony przez rządy wielu krajów?
    Magnat, rekin biznesu, który nie boi się żadnego krachu
    czy kryzysu? Równie dobrzemogłaby myśleć o związku
    z księciem Karolem!
    Nie, przecież wcale nie jest w nim zadurzona. Nie
    jest na tyle głupia, by kochać kogoś, kto jest dla niej
    zbyt dojrzały, jeśli nie fizycznie, to na pewno psychicznie,
    nazbyt cyniczny, zmanierowany. Ten drobny pożar
    krwi, jaki w niej rozniecił, można łatwo stłumić. Sam
    wygaśnie, nie podsycany. Przyjmując posadę miałaby
    szansę przeżyć coś ciekawego, poznać trochę świata!
    A zresztą, tak myśleć nie powinna, przecież wcale nie
    o to jej chodzi. Trzeba pomóc tej małej, zanim na tyle
    otrząśnie się, uspokoi, dojrzeje, by mogła pójść do
    normalnej szkoły. To dziecko naprawdę potrzebuje
    pomocy, błaga o nią, choćby i w milczeniu! Ryzyko?
    A czyż ojciec nie ryzykował, przenosząc się z Anglii na
    Fidżi? Ten sam duch przygody, duch życiowego hazardu,
    odezwał się teraz w córce. Oriel podjęła decyzję:
    przyjmie propozycję Blaize'a. Wstała, ubrała się i powoli
    ruszyła na dół po schodach, by o tym zakomunikować.
    - Och, proszę pani! - Sara wyrosła przed nią jak
    spod ziemi. - Wujek powiedział, że zgadza się pani
    zostać ze mną na stałe. Naprawdę?
    - Nnno... tak. - Oriel była oburzona przyjętą przez
    Blaize'a metodą faktów dokonanych, ale zdołała ukryć
    to przed dzieckiem. Dziewczynka chwyciła ją za rękę
    i patrzyła jej w oczy z wielką nadzieją. -Zostanę z tobą.
    Cieszysz siÄ™?
    - Na zawsze? - Sara objęła Oriel i przylgnęła do niej
    z całej siły.-Proszę obiecać, że na zawsze, proszę, proszę!
    wykonanie - Irena
    scandalous
    76
    - Na zawsze to kawał czasu, kochanie. Powiedzmy,
    że na tak długo, jak długo ci będę potrzebna -wyjaśniła
    Oriel z prostotÄ… po chwili zastanowienia, przyznajÄ…c
    sama przed sobą, że właściwie nie była nastawiona na
    podejmowanie aż tak poważnych zobowiązań.
    - Czy mogę powiedzieć Simonowi? - spytała
    z ożywieniem rozpromieniona Sara.
    - Oczywiście!
    Simon i Blaize jedli Å›niadanie w skÄ…panym w poran­
    nym słońcu saloniku. Przez szeroko otwarte drzwi na
    taras podmuchy lekkiego wiatru niosły do wnętrza
    słony zapach morza i słodką woń ogrodu. Słowem,
    prawdziwa letnia sielanka.
    - Wiesz co, Simon? - krzyknęła Sara już od progu.
    - Oriel zamierza zostać z nami na stałe. Będzie uczyć
    mnie czytać!
    - To ci heca! - Simon, w pierwszej chwili zaskoczony,
    uśmiechnął się radośnie.
    - Słucham? - Blaize zmarszczył brwi.
    - No, chciałem powiedzieć, że to dobrze, świetnie,
    wspaniale, cudownie. Witamy paniÄ… w rodzinie, Oriel!
    A może powinienem powiedzieć: panno Radford?
    - dodał po chwili, lekko skonsternowany.
    - Nie, wolę po imieniu - uspokoiła go Oriel,
    siadając na krześle, które przysunął jej Blaize. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.