Home Frederik Pohl Heechee 2 Beyond the blue event horizon Frederik Pohl & C. M. Kornbluth Search the Sky Frederik Pohl The Best of Frederik Pohl Forsyth Frederick Upior Manhattanu 08. Parmett Doris NamićÂtnośÂci 08 Modelka Esther Mitchell The Underground Series 01 Tamia Dreissig, Georg Der Sohn des Spielmanns Drummond June Brzemić winy Chmielewska Joanna 19 Trudny trup Julian Apostata Lsty |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Gdy pojawił się Mahoney, Rowse przykucnął obok pompy benzyno wej, wyciągnął broń, wycelował trzymając ją oburącz i ryknął: 242 Mahoney, nie ruszaj się! Mahoney był szybki. Ju\ kiedy Rowse wyciągał browninga, sięgnął po swoją broń. Zgodnie z prawem Rowse mógł go załatwić na miejscu. śa łował, \e tego nie zrobił, \e krzyknął raz jeszcze: Rzuć broń albo zginiesz! Mahoney wyjął broń, ale trzymał ją jeszcze nisko. Spojrzał na czło wieka na wpół ukrytego za pompą benzynową, zobaczył browninga i zro zumiał, \e nie wygra. Upuścił swojego colta. Strona 171 forsyth Fa szerz.txt W tej chwili na betonowy podjazd wjechały dwie starsze kobiety w volkswagenie. Nie mając pojęcia, co się dzieje, wpakowały się prosto między Rowsea przy pompie i Mahoneya przy murze. Człowiekowi z IRA to wy starczyło. Schylił się błyskawicznie i podniósł rewolwer. Jego towarzysz próbował podjechać mu na pomoc, lecz partner Rowsea był ju\ przy nim z pistoletem, który wsadził przez okno samochodu i przytknął mu do skroni. Rowse nie mógł otworzyć ognia z powodu dwóch pań, które wyłączy ły silnik i zaczęły krzyczeć. Mahoney wyszedł zza volkswagena, pochylony obiegł tył zaparkowa nej cię\arówki i w jednej chwili ju\ był na drodze. W chwili gdy Rowse minął cię\arówkę, znajdował się na środku szosy. Starszawy kierowca morrisa minora nacisnął hamulce, by nie przeje chać biegnącego. Mahoney, mając między sobą a Rowseem morrisa, wyszarpnął starego za marynarkę z samochodu, ogłuszył coltem, wsko czył na miejsce kierowcy i odjechał. W samochodzie był jeszcze pasa\er. Stary człowiek wiózł wnuczkę do cyrku. Rowse stał na drodze i patrzył, jak drzwi od strony pasa\era się otwierają i dziecko zostaje wyrzucone. Usłyszał cienki krzyk, zobaczył, jak mała uderza o asfalt i jak ją potrąca nadje\d\ająca cię\arówka. Tak orzekł McCready miękko wiemy, \e to był on. Mimo osiemnastu świadków, którzy stwierdzili, \e w tym czasie był w barze w Dundalk. Nadal pisuję do matki tej małej powiedział Rowse. Rada Armii te\ pisała dodał McCready. Wyrazili ubolewa nie. Napisali, \e wypadła przypadkowo. Została wyrzucona powtórzył Rowse. Widziałem jego rękę. Rzeczywiście on ma tym kierować? Tak sądzimy. Nie wiemy, czy będzie to transport lądem, morski czy lotniczy, ani gdzie się Mahoney poka\e. Sądzimy jednak, \e będzie dowodził akcją. Słuchałeś taśmy. McCready przedstawił Rowseemu jego legendy. Miał mieć dwie, nie jedną. Pierwsza miała być umiarkowanie przejrzysta. Przy odrobinie szczę243 . ścia ci, co ją będą badali, poznają się na oszustwie i odkryją drugą le gendę. I znów przy odrobinie szczęścia zadowolą się tą drugą. Gdzie zaczynam? spytał Rowse, gdy tydzień zbli\ał się do końca. A gdzie chciałbyś zacząć? spytał McCready. Ka\dy, kto śledzi międzynarodowy handel bronią na potrzeby swojej następnej powieści, szybko stwierdzi, \e są dwie bazy europejskie tego handlu: Antwerpia i Hamburg powiedział Rowse. Racja zgodził się McCready. Masz jakieś kontakty w któ rymś z tych miast? Znam takiego faceta w Hamburgu odparł Rowse. Jest nie bezpieczny, zwariowany, ale mo\e mieć powiązania z międzynarodowym podziemiem. Nazywa się? Kleist. Ulrich Kleist. Jezu, ty znasz ró\nych dziwnych sukinsynów, Tom! Ocaliłem mu tyłek wyjaśnił Rowse. W Mogadiszu. Wtedy nie był jeszcze wariatem. To się stało pózniej, gdy ktoś wpędził jego syna w narkotyki. Chłopak umarł. No tak przyznał McCready. Mo\na od tego zwariować... Strona 172 forsyth Fa szerz.txt Racja, to przecie\ Hamburg. Będę z tobą cały czas. Nie zobaczysz mnie, i te łobuzy te\ nie. Ale ja będę gdzieś w pobli\u. Jeśli sprawy pójdą zle, znajdę się blisko, z dwoma twoimi dawnymi kolegami z pułku. Nic ci się nie stanie; pomo\emy ci w razie potrzeby. Musimy się od czasu do czasu kontaktować, \eby stale być w kursie. Rowse skinął głową. Wiedział, \e to bujda, ale miła. McCreadyemu potrzebne były stałe kontakty, by w razie nagłej wpadki Rowsea Tajna Słu\ba Wywiadowcza wiedziała, co osiągnął. Albowiem Rowse miał tę wła ściwość tak cenioną u superszpiegów: był do zastąpienia. Przyjechał do Hamburga w środku maja. Nie zapowiedziany i sam. Wiedział, \e McCready i dwóch "opiekunów" pojechali wcześniej. Nie widział ich i nie szukał. Zdawał sobie sprawę z tego, \e prawdopodobnie zna tych dwóch ludzi ze Specjalnych Sił Lotniczych, ale nie znał ich na zwisk. Nie miało to \adnego znaczenia; oni go znali i ich rzeczą było trzymać się [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||