Home J.R.R. Tolkien WĹadca PierĹcieni 1 DruĹźyna PierĹcienia 2 Forester Cecil Scott PowieĹci Hornblowerowskie 06 (cykl) SzczÄĹliwy PowrĂłt Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 6 PowrĂłt Imperatora Lawrence Kim Ĺwiatowe Ĺťycie 257 PowrĂłt do Grecji Forester C.S. SzczeĹliwy powrĂłt Martin,George R R Im Haus Des Wurms Angelique Anjou Chameleon (pdf) Harrison Harry Narodziny stalowego szczura A Taboo Love 2 Unmasking Charlotte M.D. Saperstein We Learn Polish. CzęÂść 1. Texts. CzęÂść 2. Grammar and Usage Notes |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] jaciele, ani napastnicy, gobliny zresztą wolały nie czekać, aż się czarodziej znaj- dzie. Chwyciły Bilba, chwyciły trzynastu krasnoludów i powlokły więzniów w dół. Ciemności tu zalegały tak gęste, że tylko gobliny, przywykłe do życia we wnę- trzu gór, mogły coś rozeznać. Korytarze krzyżowały się, plątały, wiły we wszyst- kich kierunkach, ale gobliny znały te przejścia nie gorzej, niż ty znasz drogę do najbliższej skrzynki pocztowej. Tylko że ich droga spadała w dół, w dół, a duszno było tu okropnie. Gobliny zachowywały się brutalnie, szczypały jeńców bez miło- sierdzia, gdakały przy tym i rechotały wstrętnymi, kamiennymi głosami. Tak nie- szczęśliwy jak w tym momencie Bilbo nie czuł się nawet wówczas, kiedy troll trzy- mał go za pięty, głową do dołu. I znowu zatęsknił boleśnie do swojej ślicznej wła- snej norki. Ale nieraz miał jeszcze do niej tęsknić. Nagle błysnęło przed nimi czerwone światełko. Gobliny zaczęły śpiewać czy ra- 46 czej skrzeczeć, tupiąc płaskimi stopami po kamieniach do taktu i do taktu też po- szturchując więzniów. Ciap! Klap! Mrucz, sap! Pcha cię sto łap W dół, w dół, w nasz gród, W głąb, na sam spód - Jazda mój chłopcze! Ach! Cóż za łup! Młot w łeb aż chrup! Trzask, prask, w pył, w proch, W dół, w głąb, w spód, w loch - Hopla-hop, chłopcze! Szach, mach. Tnie bicz, Męcz, jęcz, tnij, ćwicz! Z grot grzmi sto ech - Nasz wrzask, nasz śmiech - Hej ho, w krąg, w krąg, I z rąk do rąk - W kółeczko, chłopcze! Brzmiało to doprawdy przerażająco. Zciany odbijały echem: Ciap, klap , a po- tem Trzask, prask! i okropny śmiech goblinów, Hopla-hop, chłopcze! Sens pie- śni nietrudno było zrozumieć, bo gobliny wyciągnęły bicze i smagały więzniów, wrzeszcząc do wtóru: Tnij, ćwicz! i pędząc ich przed sobą tak, że mało nóg nie pogubili. Niejeden też krasnolud w głos lamentował i beczał jak nieboskie stwo- rzenie, kiedy wreszcie wpadli do ogromnej pieczary. Pośrodku paliło się tu wielkie, czerwone ognisko, wzdłuż ścian płonęły pochod- nie, a goblinów zgromadziło się bez liku. Zmiały się, przytupywały, klaskały w rę- ce, gdy krasnoludy i biedny hobbit, który znalazł się na samym końcu pochodu, najbardziej wystawiony na baty, wbiegły gnane przez poganiaczy strzelających za nimi z biczów. Kuce już stały stłoczone w kącie, a worki i pakunki były pootwiera- ny; gobliny przetrząsały rzeczy, obwąchiwały, obmacywały wszystko i kłóciły się o łup. Obawiam się, że po raz ostatni wówczas krasnoludy oglądały swoje dzielne, małe kuce, a między nimi ślicznego, krzepkiego siwka, którego Elrond pożyczył Gandalfowi, ponieważ jego wierzchowiec nie nadawał się na górskie ścieżki. Go- bliny bowiem jadają konie, kuce i osły (jedzą zresztą także o wiele gorsze rzeczy) 47 i stale są głodne. Na razie jednak więzniowie martwili się wyłącznie o własną skórę. Gobliny sku- ły im ręce za plecami i wszystkich połączyły wspólnym łańcuchem, po czym za- wlokły w drugi kąt pieczary. W ciemnym kącie, na wielkim płaskim kamieniu siedział olbrzymi goblin z po- tężną głową, otoczony przez żołnierzy zbrojnych w topory i krzywe szable, ulu- biony oręż goblinów. Otóż gobliny są okrutne, przewrotne i złe do gruntu. Nie wy- rabiają pięknych przedmiotów, ale na innej robocie znają się dość dobrze. Umieją, jeśli im się chce, budować tunele i szyby kopalni nie gorzej niż krasnoludy, cho- ciaż z natury są niedbałe i brudne. Szczególnie udają im się młoty, siekiery, miecze, sztylety, kilofy, kleszcze, a także wszelkie narzędzia tortur; umieją robić je sami, ale jeszcze chętniej zmu- szają do pracy pod swoim kierunkiem więzniów i jeńców, trzymając ich pod zie- mią, póki nieszczęśnicy nie wymrą z braku powietrza i światła. Niewykluczone, że to właśnie gobliny były wynalazcami pewnych maszyn, które z czasem sta- ły się utrapieniem świata, a przede wszystkim przemyślnych urządzeń do zabi- jania mnóstwa istot za jednym zamachem; gobliny bowiem lubią koła i mecha- nizmy, a nade wszystko gwałtowne wybuchy; lubią też wyręczać się w robocie, o ile się da, cudzymi rękami. W owych jednak czasach i w dzikim kraju nie doszły jeszcze do tak wielkich (jak to się nazywa) osiągnięć. Nie żywiły do krasnoludów szczególnej nienawiści, a nienawidziły ich tylko tak jak wszystkiego i wszystkich, a zwłaszcza istot lubiących porządek i szczęśliwych; zdarzało się w niektórych okolicach, że przewrotne plemiona krasnoludów zawierały nawet sojusz z gobli- nami. Do Thorina wszakże i jego plemienia gobliny pałały wielką złością z powo- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||