Home
Anderson Poul Time Patrol StraĹźnicy czasu
038 StraĹźnik
Jules Verne 800 Leagues on the Amazon
Bialolecka_Ewa_ _Kamien_na_szczycie .
Jacqueline Lichtenberg [Lifewave 01] Molt Brother
Loius L'Amour Comstock_Lode_v1.0_(BD)
WzM 12 Black Dawn pierwsze próbne rozdziały ENGLISH
Stoker Bram Dracula [pl]
Sandemo Margit Saga o Królestwie śÂšwiatśÂ‚a 01 Wielkie Wrota
Amanda Carpenter The Great Escape [HP 735, MB 2269] (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fisis2.htw.pl

  • [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

    przyrodnik, mędrzec. Można z nim
    ciekawie rozmawiać
    0 wszystkim: o polowaniu na jaguara, o niebezpieczeństwach zarówno puszczy, jak przemysłowej
    cywilizacji, o zasięgu dzisiejszej etyki... Naród wydający takich synów ma wielką przyszłość: do
    niego należy wiek dwudziesty...
    I, żeby rozwiać wątpliwości, były prezydent-cowboy godnie się rozgalopował:
     Ameryka ofiaruje światu dwa cyklopowe osiągnięcia: budowę Kanału Panamskiego i dzieło
    Rondona  naukowca, człowieka czynu, przyjaciela ludzkości!...
    Więc po takich rewelacjach ze strony męża stanu tak wysokiej miary stało się: sława Rondona
    jeszcze mocniej poszła na cały świat, a Brazylia oszalała. W Brazylii posypały się zaszczyty na
    generała (już nie pułkownika). Ochrona Indian święciła triumfy, Rondona proszono tu, Rondona
    proszono tam, Rondon musiał rozstrzygnąć spór o
    wybór prezydenta kraju, ba, musiał uśmierzać rewolucje i krajowi przywracać pokój.
    Ale chyba największy, a zabawny zaszczyt dostał mu się w roku 1922, kiedy z pompą obchodzono
    stulecie niezależnoÅ›ci Brazylii. ÓwczesnÄ… uroczystość uÅ›wietniÅ‚ swoim przybyciem belgijski król
    Albert I, wielki entuzjasta Rondona. Jego przede wszystkim, bohatera puszczy brazylijskiej, chciał
    widzieć szlachetny gość i, ku lekkiemu
    zgorszeniu prezydenta Brazylii, przybysz gorliwie o niego się dopytywał.
    A Rondon, niestety, siedział gdzieś daleko w puszczy u Indian i trzeba go było na łeb na szyję ściągać
    do Rio. Zciągnięto
    1 król Albert najchętniej z nim rozmawiał, a nie z ważnymi dostojnikami. Oni jeszcze bardziej kręcili
    nosem, gdy Rondon otrzymał od króla najwyższy order belgijski.
    No, trudno. Brazylijscy dygnitarze musieli pogodzić się z faktem, że na świecie bardziej ceniono
    osobistość słynnego bohatera niż dostojeństwo urzędników.
    28. ZÅ‚oto w UrumaÄ…iia
    Candido Rondon,  człowiek wzniosłych zasad, o walorach wielkiego kapłana" był
    przecież nieodrodnym, z krwi i kości Brazylijczykiem, i to Brazylijczykiem z Mato Grosso, więc jako
    takiego opętał go urok złota. Owszem, kochał Indian i bronił ich do upadłego, w życiu osobistym
    celował skromnością iście spartańską, gardził
    przepychem, nienawidził blichtru, ale złoto go fascynowało. Marzył o złocie, snuł
    pieniste plany, żył mitem złota. Oczywiście złota nie dla siebie; dla dobra narodu.
    Olśnienie blaskiem złota stało się jego drugą naturą. Od pierwszych lat jego życia, w złotorodnym
    Mato Grosso, o dziecięce uszy nieustannie obijały się fantastyczne
    opowieści o odkrywaniu złota. Pózniej, w chłopięcym wieku, opowieści nabierały
    konkretniejszego kształtu i młodzieniec dowiadywał się z dumą o historycznej
    doniosłości złota z Mato Grosso: że odkrył je w 1717 roku awanturnik Pascoal Cabral; że następnie
    wielu garimpeirów wypłukiwało złoto w ogromnej ilości z piasków rzek matogrosseńskich; że w
    osiemnastym wieku decydująco wzbogaciło skarb
    królewskiego dworu w Lizbonie; a potem, gdy Portugalia popadła w zależność od
    Anglii, na złocie z Mato Grosso Anglicy rozbudowali swój przemysł w Manchester.
    Europa karmiła się naszym złotem i rosła w potęgę  dumał Rondon z melancholią 
    a dlaczego nie Brazylia?
    O złocie w Urumaąua słyszał dość wcześnie, chyba jeszcze przed budową wielkiej linii
    telegraficznej z Mato Grosso do rzeki Madeira. Były to wieści podniecające; wywodziły się z
    dawnych wieków i rozpalały wyobraznię, a przecież nie wyssano ich z palca.
    Według wszelkich danych złoto istniało w rzecznym piasku, i to w nieprzebranej ilości
     tylko gdzie szukać zagubionej w puszczy rzeki Urumaąua? To pewna, że płynęła
    gdzieś na zachód od Mato Grosso, na północ od rzeki Guaporó, w dzisiejszej
    Rondónii, lecz gdzie, gdzie było jej zródło, gdzie jej ujście? W każdym razie nie wydawała się
    wytworem czczej fantazji jak ongiÅ› utopijne eldorado dawnych
    Hiszpanów. Miała zródła konkretne.
    Jezuici, działający nad górną Madeirą już od początków XVIII wieku, posiadali ścisłe wiadomości o
    złocie w Urumaąua, lecz wypędzeni z tych stron w roku 1759, tajemnicę zabrali ze sobą. Pózniej w
    tych lasach kryli się Murzyni, uciekający z niewoli znad wybrzeża morskiego, i oni zapewne
    wiedzieli, gdzie Urumaąua, ale nie złoto im w głowie było: oddziały żołnierzy portugalskich
    urządzały przeciw nim zawzięte
    wyprawy i ścigały ich jak dzikiego zwierza.
    Dowódcy wojskowych oddziałów chcieli przy tej okazji dobrać się do złota. Sierżant Joao Leme do
    Prado znalazł prawdopodobnie Urumaąuę i naprędce nazbierał sporą
    garść kruszcu, ale musiał gonić niewolników i już nie trafił po raz drugi do złotodajnej rzeki. Szukali
    jej daremnie.
    Pod koniec XVIII wieku komendant Luiz Pinta de Souza Coutinho skierował w
    domniemane okolice Urumaąua grupę kilkudziesięciu portugalskich kolonistów,
    świeżo przybyłych w te strony wraz z rodzinami. Przy ich pomocy komendant chciał
    odnalezć złotorodną rzekę. Niestety, gdy imigranci znalezli się nad rzeką Jiparana, wpadli w ręce
    wojowników szczepu Karipuna i doznali koszmarnego losu, o którym
    głośno było nad Madeirą jeszcze półtora wieku pózniej. Dzikusy, w pory-- wie
    makabrycznego humoru, zabrali się do orgii gwałcenia białych kobiet na oczach ich mężów, zanim
    tych uśmiercili  niesamowita zabawa, w jakiej lubowali się jeszcze w początkach XX wieku.
    Długoletnie wędrówki między Mato Grosso a górną Madeirą pozwoliły Rondonowi
    poznać wiele zakątków i dojść do przekonania, że wieści o złocie w Urumaąua nie były wytworem
    fantazji. Rondon opierał swą wiarę na częstych badaniach geologicznych i utwierdzał
    się w przeświadczeniu, że owa rzeka złotorodna istniała między górnym biegiem
    Jiparana a górnym biegiem Guapore i wypływała z pasma górskiego Serra dos [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.