Home Bordowicz Maciej Zenon Ewa wzywa 07... 073 Handlarze jabĹek Drugi krÄ g 3 PioĹun i miĂłd Ewa BiaĹoĹÄcka Baniecka Ewa Joka pamiętnik maturzystki(1) Januszewska Krystyna PrzytulaÄ kamienie We Learn Polish. CzęÂść 1. Texts. CzęÂść 2. Grammar and Usage Notes Hassel_Sven_ _Zlikw Dunlop Barbara Gorć cy Romans 959 Gra pozorów May Karol U Stóp Sfinksa BBC Learning English Adjectives and adverbs cgl Dictionary of the Vulgar Tongue(1) |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] Moge zjawic sie w kazdej chwili na ziemi Wajetów i zostane przyjety tak, jakbym odszedl stamtad wczoraj. - A poza tym Zwierciadlane naleza do cesarstwa jeszcze mniej niz Smoczy Archipelag - dodal Koniec. - Mapy sobie, a rzeczywistosc sobie. Jak wiecie, fala inwazji ze Smoczych Wysp oparla sie wlasnie na górach. - Wiemy. Tysiac razy to slyszelismy - wymamrotal Gryf. Koniec udal, ze nie slyszy i ciagnal dalej: - Hajgonskie klany nigdy nie zostaly podbite. Zachowaly neutralnosc, formalnie tylko podlegajac cesarzowi. Kontakty ograniczaja sie do niezbyt intensywnej wymiany handlowej i grzecznosciowych podarunków dla panujacego. - No i jeszcze to, ze górale z magicznymi talentami podlegaja Kregowi - dodal Wiatr Na Szczycie. - Ale w sumie jest nas mniej niz palców u obu rak. Wedlug mnie to zawracanie glowy, ale Krag uwielbia pozory. W kazdym razie, gdy juz znajdziemy sie na pólnocnym krancu, moga nas lowic do woli - gola reka we wrzatku. - Swietnie - rzekl Slony ponuro. - A co ze mna? Mam zone i szescioro dzieci. - D z i e c i piecioro - poprawila Jagoda z naciskiem. - Tak, tak... ty dorosla kobieto - machnal reka Mówca. - A co z reszta? Przeciez nie mozemy tutaj zostac. Wyfruniecie stad pewnego pieknego ranka, a mnie Krag powiesi glowa w dól, a potem obedrze ze skóry. Trzeba bedzie przeniesc cale gospodarstwo dalej. Znalezc nowe terytorium gdzies bardziej na poludnie, dogadac sie z rezydentem, a i to nie gwarantuje bezpieczenstwa... same klopoty. Jagoda patrzyla akurat na macoche i zobaczyla, jak Ksiezycowy Kwiat zaciska wargi z wyraznie malujacym sie jej na twarzy niezadowoleniem. Nie, nie radowaly jej plany meza, ale w okolicach, skad pochodzila, nie bylo przyjete, by kobieta zabierala glos publicznie. Jagoda byla pewna, ze rozmowa o przyszlosci rodziny bedzie miala dalszy ciag w domu nad zatoka i to z burzliwym przebiegiem. Zwierciadlane moga zapewnic nam bezpieczenstwo przynajmniej na pewien czas. - Tym razem Kamyk uciekl sie do pisania w powietrzu, nieswojo czujac sie w swiecie slów mówionych. - Jednak Myszka, przy calej swej sile, nie zdola przerzucic nas bezposrednio w góry. Jodlowy, jak wyliczasz swój zasieg stad na kontynent? - Najdalej na Pólwysep Wojenny. A potem kilka skoków, az na podgórze. Nic ryzykownego. Myszka juz podniósl sie, by przyniesc mapy, lecz Koniec chwycil go za reke i zatrzymal. - Poczekajcie. Moze uznacie, ze zglupialem, ale wlasciwie niezbyt mi sie to podoba. Znowu gdzies uciekamy. To przenosiny z jednego kranca swiata na drugi. W sumie zadna odmiana. - A co, chcialbys wypowiedziec wojne starym? - wtracil z przekasem Gryf. - Daj mi dokonczyc. Gdziekolwiek sie schowamy i tak nas znajda, predzej czy pózniej. Chyba ze udamy sie tam, gdzie nie beda szukac. A jak wiecie, gdy sie czegos szuka, to nigdy nie zaczyna sie od wlasnych kieszeni. To znaczy gdzie? - spytal Kamyk z mina pelna rezerwy. Pozeracz Chmur byl znacznie mniej delikatny - ziewnal na cale gardlo i zaczal sie drapac, wyrazajac calym soba dezaprobate. - Mam na mysli Podzamcze. Pozeracz Chmur zamarl na moment z szeroko otwartymi ustami. Przez pare dlugich chwil panowalo milczenie. Wszyscy obecni patrzyli na Konca oczami okraglymi ze zdziwienia. - Od dwóch lat jestesmy odcieci od swiata. Nie mamy bladego pojecia, co dzieje sie w cesarstwie. Nie mam ochoty znów sie gdzies zakopac - ciagnal. - Wlasciwie... ja tez nie... - powiedzial niesmialo Myszka, rozgladajac sie dokola. - Moglibysmy chociaz spróbowac. Ja... ja jestem zmeczony tym wszystkim. - Wszyscy sa - rzekl Nocny Spiewak. W jego glosie pobrzmiewal ton bezradnosci. - Zapedzilismy sie w slepa uliczke. Myszko, ja tez wolalbym zyc miedzy ludzmi, calkiem zwyczajnie. Ale zupelnie nie wyobrazam sobie wykonania tego pomyslu. - Powinnismy kierowac sie rozsadkiem - odezwal sie Slony ze zloscia. - Koniec, ty chyba rzeczywiscie zwariowales. Naprawde uwazasz, ze mozecie ot tak zjawic sie pod murami Zamku, nie zwracajac na siebie uwagi? Zwlaszcza Nocny Spiewak wtopi sie w tlum, nieprawdaz? Albo Wiatr! Takich jak on spotyka sie tam za kazdym rogiem, co? Trzeba miec troche rozumu...! - Nie podnos na mnie glosu! Cale zycie kierujesz sie rozsadkiem i widac, co z tego masz! Podnózek Kregu! - Ty szczeniaku...! - Zamknijcie sie obaj!! - ryknal Wiatr Na Szczycie. - Jak chcecie sie bic, to idzcie gdzies dalej! Mówcy zamilkli momentalnie, zawstydzeni. Korzystajac z okazji, glos zabral Promien. - I jeden, i drugi ma racje - mówil, nie patrzac na nikogo. - Góry wygladaja obiecujaco. Z drugiej strony dobrze byloby zorientowac sie, co dzieje sie w samym Zamku, a dopiero potem podjac decyzje o dalszej podrózy. Spiewak i Srebrzanka moga zostac w jakims miejscu poza miastem. Tak samo Wiatr. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||