Home Arthur Conan Doyle Ostatnia zagadka Sherlocka Holmesa EBOOK Three Adventures of Sherlock Holmes Arthur Conan Doyle Doyle Arthur Conan Tajemnica zĹotego Pince nez Conan Doyle, Sir Arthur Baskerville Doyle Arthur Conan Studium w szkarĹacie MacDonald Laura Niepokorna praktykantka śźuśÂawski jerzy na srebrnym globie betterlatethannever Hardy Kate Weekend w Wenecji 210. Davis Suzannah NajpićÂkniejszy prezent |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] nowa łódz torpedowa przemyka się pod blokiem starego statku Victory , pod tym samym białym sztandarem, zaś stare elżbietańskie armatki spoczywają w sąsiedztwie dzisiejszych olbrzymich dział. Stąd miasto to posiada ogromny urok dla każdego, kto ma jakie takie poczucie historii, poczucie, które ja wyssałem z macierzyńskim mlekiem. Jakkolwiek nie myślałem jeszcze o tym na serio, że literatura może być polem mojej kariery, lub, że w ogóle może mi przynieść coś więcej, jak trochę przygodnego zarobku, to jednak stawała się ona czynnikiem decydującym w mym życiu, gdyż bez owych dziesięciu funtów, przysłanych przez redaktora Hogga, musiałbym albo przymierać głodem albo zarzucić myśl o samodzielnej praktyce. Kiedy czasem przenoszę się myślą w te czasy, zdejmuje mnie zdziwienie, że nie zachorowałem na szkorbut, gdyż żywiłem się przeważnie konserwami, nie mając możności gotowania jarzyn. Lecz w owym czasie nie miałem żalu do nikogo, metodę swego życia nie uważałem za niezwykłą i nie miałem żadnych obaw co do przyszłości. Wszystko w tych latach wydaje się zajmującą przygodą, nie mówiąc już o tym, że posiadanie domu było zródłem coraz to nowych przyjemności. Miałem raz chwilę słabości, kiedy odpowiedziałem na ogłoszenie posady lekarza w Chinach. Przez kilka dni czekałem na odpowiedz, lecz kiedy nie nadeszła, przestałem myśleć o dalszym szukaniu przygód. Innym razem musiałem zwalczyć pokusę, która obiecywała łatwe powodzenie. Moi katoliccy krewni przysłali mi list polecający do miejscowego biskupa katolickiego, informując mnie równocześnie, że w całym mieście nie ma ani jednego lekarza katolika. Nie miałem jednak złudzeń co do faktu, że mnie już prawie nic nie łączy z tym wyznaniem; lecz sumienie nie pozwoliło mi wyzyskiwać formalnej przynależności dla celów materialnych; dlatego spaliłem list polecający. W miarę jak czas upływał, zaczęła mi się dawać we znaki samotność i przyszło mi na myśl, dlaczego ktoś z licznego kółka rodzinnego w Edynburgu nie miałby dzielić ze mną mej ośmiopokojowej samotni. Siostry były wprawdzie na posadach, lecz matka miałaby ulgę, a ja wielką pomoc, gdyby mój dziesięcioletni brat Innes zamieszkał u mnie. Od myśli do czynu nie było daleko i pewnego wieczoru młodzieniaszek zjawił się na moim progu. Trudno byłoby znalezć milszego i weselszego towarzysza. W ciągu kilku tygodni urządziliśmy sobie wygodną rutynę życia, według której dzień schodził nam na pracy; gdy ja zajęty byłem pacjentami, brat był w szkole. Największą jego radością byli żołnierze, których w Portsmouth zawsze można widzieć. To zamiłowanie odpowiadało, jak się okazało z pózniejszej jego kariery, jego naturze, gdyż był on urodzony na wodza i administratora. Nie przewidywałem oczywiście wtedy, że ten chłopak odznaczy się w największej wojnie świata i zginie śmiercią przedwczesną, lecz ze świadomością zwycięstwa. Wtedy był w nas obydwóch jakiś duch żołnierski, gdyż pamiętam, jak niecierpliwie wyglądaliśmy obaj pod drzwiami redakcji dziennika miejscowego wiadomości o wyniku bombardowania Aleksandrii. Już po napisaniu ustępu powyższego przerzucałem jakieś stare papiery i wśród nich znalazłem list zapisany nieudolnym pismem mego dziesięcioletniego towarzysza, adresowany do domu. List ten rzuca swoiste światło na sposób naszego życia. Nosi on datę 16 sierpnia 1882 i zawiera taki ustęp: Pacjenci gromadzą się tłumnie. W tym tygodniu zarobiliśmy trzy szylingi. Zaszczepiliśmy dziecko i dostaliśmy w swoje ręce suchotnika, zaś dzisiaj zaczął dzwonić do drzwi Cygan z wózkiem pełnym koszyków i krzesełek na sprzedaż. Kiedy zadzwonił dwa razy, Arthur zawołał z góry na cały głos: Ruszaj z Bogiem! , lecz Cygan dzwonił znowu, więc ja zbiegłem na dół i przez otwór skrzynki do listów zawołałem Ruszaj z Bogiem! Cygan zaczął mnie przezywać i powiedział, że chce widzieć Arthura, który cały ten czas myślał, że drzwi otwarte i wołał: Zamknij te drzwi! Więc poszedłem na górę i powiedziałem Arthurowi, co Cygan powiedział i Arthur poszedł na dół, otworzył drzwi i wtedy dowiedzieliśmy się, że dziecko Cygana ma odrę& Na koniec dostaliśmy od niego sześć pensów, a i to coś znaczy . Pamiętam dobrze to zdarzenie i nie wątpię, że moje nagłe przejście od tonu właściciela domu, trapionego przez włóczęgę, do tonu lekarza, dbałego o zarobek, musiało być zabawne. Tylko o ile mnie pamięć nie myli, Cygan dostał od nas sześć pensów, a nie my od niego. Przez jakiś czas żyliśmy zupełnie sami, gospodarując pospołu i spędzając wieczory na długich przechadzkach. Nagle przyszło mi na myśl, że mogę odnająć część mieszkania na dole, w zamian za obsługę domową i gotowanie. Zrobiłem odpowiednie ogłoszenie i spośród licznych kandydatek wybrałem dwie starsze kobieciny, które oświadczyły, że są siostrami. Ich pózniejszy stosunek nie dowodził wcale siostrzanych uczuć. Kiedy się wprowadziły, dom mój zaczął mieć wygląd bardziej normalny. Niedługo jednak powstały swary i kłótnie, tak, że jedna z gospodyń [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||