Home Jordan Penny Dynastia Leopardich 02 Zamek na Sycylii_2 Błękitny zamek Montgomery Lucy Maud Hardy Kate MiśÂ‚ośÂ›ć‡ na urodziny Lucy Monroe Sycylijska przygoda Clifford D. Simak Over the River & Other Stories. James Axler Outlander 02 Destiny Run LE Modesitt Timegods 02 Timediver's Dawn Jordan_Penny_Goracy_temat_07 Clark Mary Higgins Coreczka tatusia James M. Ward The Pool 2 Pools of Darkness |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] ną, spoconą twarz przyjaciela i wybuchnął śmiechem. Zawtórował mu Deacon, potem Fang i Hugh. Chłopcy nie mogli. Nie rozumieli. Ale mężczyzni się śmiali. Warto było żyć. Deacon skinął głową ku Corze i Anne, stojącym w pewnym oddaleniu. - Pomyślą, że oszaleliśmy. - I bez tego mamy taką opinię - odrzekł Aidan. - W porządku, spróbujmy podnieść ten głaz, który przy walił mu nogi. - Fang znowu objął dowodzenie. Pokazał każdemu, gdzie ma stanąć, policzył do trzech i wszyscy natężyli siły. - Tylko ostrożnie. Musimy podnieść głaz pros to do góry, bo inaczej jeszcze bardziej poharatamy Deacono- wi nogi. W kilku zdołali względnie łatwo dzwignąć ciężar. Deacon jęknął z bólu. Na czole perlił mu się pot. - Co z moimi nogami? - spytał Fanga. Stary pokręcił głową. - Paskudne złamanie. Nastawimy ci, ale laird powinien ściągnąć lekarza z Inverness. - Nie potrzebuję lekarza - odparł Deacon. - Wolisz stracić nogę? - spytał Aidan. Deacon skinął na Hugh i Thomasa. - Ej, pomóżcie mi wstać. Usłuchali go. Drugą nogę miał skręconą, lecz nie złamaną, był więc w stanie utrzymać na niej ciężar ciała, choć krzywił się z bólu. Aidan chciał go przekonać do pomysłu z lekarzem, ale Deacon już nie zwracał na niego uwagi. Skupił wzrok na Corze. Uśmiechnął się z wysiłkiem, za co został sowicie 294 nagrodzony. Cora bowiem z ulgą zaczęła cicho szlochać, a Marie zawołała go po imieniu. - Myślicie, że ona będzie mnie chciała? - spytał. Aidan od razu wiedział, o kogo chodzi. - Moim zdaniem, trzeba być niemądrym, żeby zgodzić się na zaloty takiego upartego osła. - Zerknął na minę wyraznie zaskoczonego przyjaciela i dodał: - Ale ona cię kocha. Masz szczęście, Deacon, więc lepiej doceń jej miłość. To śmieszne, ale jeszcze dwa tygodnie temu takie słowa nawet nie przyszłyby mu do głowy. Wówczas miłość jeszcze niewiele dla niego znaczyła. Teraz była całym jego światem. Deacon omiótł wzrokiem twarze swoich przyjaciół. - A czy będzie mnie kochała, jeśli nie będę Chodził o włas nych siłach? - Najlepiej sam ją o to spytaj - odparł Aidan: Deacon głęboko odetchnął. - Chłopcy, zanieście mnie do niej. Hugh i Thomas zrobili siodełko z rąk. Nie był to najwygodniej szy sposób transportu, ale tymczasem nie mieli lepszego. Zdążyli zrobić ledwie kilka kroków, gdy Cora wybiegła im na spotkanie. - Zdaje się, że będzie cię chciała w każdym stanie - cicho powiedział Aidan. Cora stanęła przed Deaconem, spojrzeli sobie w oczy. Aączyło ich coś wielkiego, nawet Aidan to wyczuwał. -Nigdy w życiu nie zrobiłeś nic głupszego, Deacon- powiedziała. - Więcej nie będę tego próbował - obiecał. Podeszła do niego, objęła go w pasie i wtuliła twarz w jego tors, ani na chwilę nie puszczając Marie. Deacon wzdrygnął się z bólu ale nie kazał jej się odsunąć. Przeciwnie, otoczył ramionami Corę z Marie i mocno trzymał je tuż przy sobie. 295 Aidanowi przemknęło przez głowę, że nie wiadomo, czy jego przyjaciel jeszcze może być ojcem, ale teraz na szczęście Deacon miał coś znacznie cenniejszego. Aidan spojrzał na Anne. Stała samotnie z boku. Patrzyła na tę scenę pojednania wilgotnymi oczami, lecz jak zawsze za chowywała się dzielnie. Nigdy nie widział piękniejszej kobiety. To ona zawładnęła jego sercem, a on nagle uświadomił sobie, że jest bardzo bogaty. Wyciągnął do niej ramiona. Przybiegła do niego natychmiast. Następnego dnia pułkownik Witherspoon osobiście przy prowadził niewielki oddział, który przyjechał po ciało majora Lamberta. Aidan przyjął go w swojej codziennej koszuli i czarnych skórzanych spodniach do konnej jazdy, chociaż wzbogacił ten strój o sztywny od krochmalu halsztuk, ponieważ, zdaniem Anne, w halsztuku wyglądał bardzo pociągająco. Zaprowadził pułkownika do wielkiej sali. - Wyrażam żal z powodu zachowania mojego oficera - przeprosił Witherspoon szczerze, lecz sztywno. - Jego decyzje nie wynikały z pańskich rozkazów - odparł Aidan z równą dbałością o formę. - Mimo wszystko doceniam zrozumienie, jakie wykazałeś, milordzie. - Oficer bardzo starannie dobierał słowa. - Służba tutaj jest trudna. Nie jesteśmy lubiani. - Miał na myśli szkockich górali. - Nie cieszycie się zaufaniem - poprawił go Aidan. - Cóż, kiedy wcielacie w życie pomysły polityków pozbawionych skrupułów, jesteście uważani za zwykłych pachołków władzy. Ale to się zmieni. Pułkownik Witherspoon nerwowo poruszył głową, jakby kołnierzyk jego munduru stał się nagle za ciasny. 296 - Co macie na myśli, milordzie? - Jedziemy z żoną do Londynu. Wyraznie mu ulżyło, potraktował bowiem tę odpowiedz jak zmianę tematu. - Do Londynu? Na tę resztkę sezonu, która jeszcze została? - Nie, nie chodzi mi o sezon. Postanowiłem bardziej ak tywnie włączyć się do polityki. Zamierzam wystąpić przeciwko scalaniu gruntów, pułkowniku. Doprowadzę do uchylenia tej ustawy. Jego pewność siebie zaskoczyła pułkownika. Pokręcił głową i uśmiechnął się przepraszająco. - Wcale nie myślę o niej lepiej niż ty, milordzie. Moi podwładni są żołnierzami. Wyrzucanie ludzi z domów nie sprawia nam najmniejszej przyjemności. Niestety, system feu dalny w Szkocji ma bardzo mocne podstawy. Chcąc doprowa dzić do zaprzestania takich praktyk jak scalanie ziemi, właś ciciele ziemscy musieliby zrzec się części swoich praw. Czy jesteś gotów to uczynić, milordzie? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||