Home Montgomery Lucy Maud BiaĹa magia Gordon Lucy Zareczyny w Monte Carlo Ellis Lucy NeapolitaĹskie noce BĹÄkitny zamek Montgomery Lucy Maud Ellis Lucy ZarÄczyny w Rzymie Hagen, Lynn Remembering to Breathe Courtney Ryan W stronć domu Hodgson Burnett Frances Tajemniczy Ogród Angel Shifters 3 Angel's Blade Erin M. Leaf Quentin Patrick CzśÂowiek w matni |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] - Nie. Ty się niczego nie boisz. - Budzisz we mnie emocje, jakich nie chciałem. - Z powodu Sofii. - Uczucie do ciebie przesłoniło wszystko, co kiedykolwiek do niej czu- S R łem. Zagrażałaś nie tylko mojej samokontroli, ale i mojemu sercu. Wstrzymała oddech i wypuściła go z głośnym sapnięciem. - Zakochałem się w tobie, jeszcze zanim wyjechałaś z Sycylii, ale nie chciałem się do tego przyznać. Zresztą nie musiałem. Pozwoliłaś się uwieść i poświęcałaś mi cały wolny czas. Byłem szczęśliwy. - Potem powiedziałam ci o ciąży. - A ja zniszczyłem wszystko z powodu strachu, dawnych ran i głupiego nieporozumienia. - Ale wciąż chciałeś mnie widzieć. - Nie mogłem pozwolić ci odejść. Jesteś moją drugą połową. Nie mogę bez ciebie żyć. Szczerość i ostateczność jego słów przejęła ją dreszczem. Powiedział, że się w niej zakochał. - Wciąż mnie kochasz? - Bardziej, niż możesz sobie wyobrazić, najdroższa. Bardziej, niż potrafię wypowiedzieć. - Ale Annemarie... - To była tylko próba rozsnucia zasłony dymnej. Próbowałem się oszuki- wać, że między nami było tylko pożądanie, ale ten unik zbyt dużo mnie kosz- tował. - Straciłeś dziecko. - I ciebie. Jednym głupim, bezmyślnym posunięciem straciłem was oboje. Podciągnęła się wyżej, żeby móc go dotknąć. Otoczyła go ramionami i całowała muskularną pierś, delektując się zapachem i ciepłem jego skóry. - Zależy mi na tobie. Potrzebuję cię. - Jak to możliwe, po tym wszystkim, co ci zrobiłem? - Mówił głosem na- brzmiałym emocjami. - Zeszłej nocy tak bardzo płakałaś. S R Udręka w jego głosie rozdzierała jej serce. - Zeszłej nocy... - przerwała, niepewna, jak to wyjaśnić. - Tak? - Nie chodziło mi tylko o zeszłe lato. To było tak, jakby nagle pękła jakaś tama i wylał się ze mnie cały żal i wszystkie te złe uczucia, które próbowałam ignorować po poronieniu. - Czerpała siłę z jego ciepłego, mocarnego ciała i tylko dzięki jego czułej bliskości mogła wreszcie powiedzieć całą prawdę. - Nie płakałam z powodu dziecka, ale raczej dlatego, że wtedy nie miałam go z kim opłakiwać. - Bardzo chciałem móc być przy tobie. W końcu mu uwierzyła i zagoiły się rany wywołane jego domniemaną obojętnością. - Nie mogłam ci wybaczyć. Nie wtedy. - Westchnęła, spragniona jego ob- jęć i znów wtuliła twarz w jego pierś. - A zeszłej nocy wszystko mi się pomie- szało. Zadygotał, objął ją i tulił tak, jak gdyby nigdy nie miał jej puścić. - Powiedz, czy... - nie śmiał dokończyć. - Nigdy nie przestałam cię kochać. - Odgadła jego wątpliwości i pospie- szyła z zapewnieniem. - Próbowałaś. - To wszystko już za nami. - Przed nami miesiąc miodowy i podróż poślubna. Kiwnęła głową i roześmiała się radośnie. Przez cały następny tydzień Salvatore nadskakiwał jej w każdy możliwy sposób. Towarzyszył jej w czasie aukcji i strzegł jak najdroższego skarbu. Im- preza przebiegła spokojnie i wkrótce się okazało, że klejnoty próbowali ukraść S R nie żadni fanatycy, tylko zwykli złodzieje. Wpadli w pułapkę, zastawioną przez pracowników firmy ochroniarskiej i obecnie czekała ich długa odsiadka we włoskim więzieniu. W międzyczasie Salvatore obsypywał Elisę kwiatami i biżuterią, napisał dla niej wiersz, który okazał się okropny, o czym on sam nigdy się nie miał dowiedzieć, i odmówił sypiania z nią aż do dnia ślubu. Ten ostatni pomysł wzbudził jej głęboką dezaprobatę i uskarżała się, że przecież podobno już od dawna uważał ją za swoją żonę. Jednak on pozostał nieugięty. Zlub był tak wspaniały, jak to jest możliwe chyba tylko na Sycylii. W końcu jednak weszli na pokład prywatnego odrzutowca, by w swoim wyłącz- nym towarzystwie odlecieć na miesiąc miodowy. Salvatore posadził ją sobie na kolanach, a jej olśniewająca suknia ślubna spływała kaskadami wokół nich. - Teraz należysz tylko do mnie. - A ty do mnie. W końcu, po burzliwych przeżyciach, znalazła swoje miejsce u boku ukochanego męża. Bezgraniczne uwielbienie dla tego drugiego i pragnienie wspólnego życia były wzajemne. Kochali się, potrzebowali i mieli już zawsze wspierać. - Kocham cię. - Pocałowała go w szyję tuż nad kołnierzykiem smokingu. Objął ją mocno i kołysał w ramionach. - A ja kocham ciebie, teraz i na zawsze. Nigdy w to nie wątp. - Czuję twoją miłość w każdym oddechu, spojrzeniu, dotyku. Czuję, jak żyje w naszym dziecku. - Tak. - Położył dłoń na jej brzuchu. - Ja też to czuję. S R EPILOG W rok pózniej Elisa wprowadziła Salvatore do niewielkiej willi na wzgó- rzach Toskanii. - To tu się ukrywałaś, kiedy nie mogłem cię znalezć. Skinęła z uśmiechem. - Czyż tu nie jest pięknie? Na wnętrze składało się tylko jedno mieszkanie z łazienką, ale otoczenie budziło szczery zachwyt. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||