Home
Boys of the Zodiac 07 Libra Outlined in Ink Vivien Dean [AQ MM] (pdf)
Celmer, Michelle Royal Seductions 07 Wovon eine Prinzessin traeumt
Bordowicz Maciej Zenon Ewa wzywa 07... 073 Handlarze jabłek
Hill_Livingston_Grace_ _BlżĽej_serca_07_ _Świetliste_strzaly
McMahon Barbara Romans z szejkiem 07 Spotkanie na pustyni
CBSC
Krentz Jayne Ann Oczekiwanie
Mill On liberty
Elizabeth Bevarly Mccormick 03 Georgia Meets Her Groom
Nigel Cawthorne śąycie erotyczne wielkich dyktatorów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lily-lou.xlx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    naprawdę był zamieszany w handel narkotykami?
    Po powrocie z pracy stwierdziła, że land-rover Aleksa wciąż stoi
    zaparkowany przed jej domem. Na ten widok serce drgnęło jej
    gwałtowniej, lecz postanowiła zignorować dreszcz, jaki przeszył ją od
    stóp do głowy.
    Przez cały dzień chodziła spięta, obawiając się, że Aleks mógłby
    spróbować skontaktować się z nią telefonicznie lub, co gorsza,
    osobiście. Nie wiedziała, co powinna mu powiedzieć, gdyby usiłował
    przekonać ją do zmiany zdania.
    Czego ja się właściwie boję, zastanawiała się ponuro, otwierając
    drzwi frontowe i podnosząc pocztę. W końcu nie powiedział jej, że
    chce ciągnąć ten związek ani się nie oświadczył. Zwyczajnie ją
    wykorzystał i zapewne ubawił się setnie jej paniczną ucieczką. W tej
    sytuacji pozostawienie mu liściku było z jej strony nadmiarem
    grzeczności.
    Mollie zasępiła się, odkładając pocztę i torebkę. Przeszła do
    kuchni. Czemu te myśli złościły ją tak bardzo? Zamrugała
    gwałtownie, by powstrzymać głupie łzy, cisnące się do oczu. Nad
    czym tu płakać? Dlaczego jest taka rozżalona? Przecież nie chciała
    mieć nic wspólnego z Aleksem.
    Telefon zadzwonił, gdy nalewała wodę do czajnika, i Mollie aż
    podskoczyła. Drżącą dłonią podniosła słuchawkę, ale to tylko jej
    matka chciała się upewnić, że wszystko jest w porządku.
    - Mamo, czy mówili coś na temat grupy wędrowców? - spytała,
    choć sama wciąż słuchała wszystkich komunikatów.
    - Nie, niczego nie słyszałam - odparła matka. - O co chodzi?
    - Och, nic wielkiego - odpowiedziała Mollie. Blokada
    wiadomości, zarządzona przez Bóg wie kogo, okazała się skuteczna.
    Ledwo usiadła do lektury korespondencji, wdychając miły aromat
    świeżo zaparzonej kawy, rozległ się dzwonek u drzwi.
    To nie może być Aleks, przekonywała samą siebie, lecz i tak nie
    była zaskoczona, gdy zobaczyła go na progu. Poczucie
    usprawiedliwionej irytacji, że zlekceważył jej prośbę, walczyło o
    lepsze z ogarniającym ją podnieceniem.
    - Co tu robisz? - spytała ostro, lecz jej głos zabrzmiał dziwnie
    piskliwie. - Jeśli chodzi ci o kluczyki do land-rovera, to zostawiłam je
    w redakcji.
    - Wiem. Odebrałem je wcześniej.
    Jakoś udało mu się wejść do środka i ku swemu przerażeniu
    Mollie zauważyła, że zamknął za sobą drzwi. Z drugiej strony, jako
    właściciel miał prawo wejść bez zaproszenia, a to, że z trudem łapała
    oddech, było zapewne skutkiem upalnej pogody i ciasnoty panującej
    w przedpokoju.
    - Musiałam go wziąć - zaczęła się usprawiedliwiać, odsuwając się
    instynktownie od Aleksa.  Potrzebowałam& - Odchrząknęła, bo coś
    ściskało ją w gardle. - Musiałam pojechać do domu - wydusiła
    wreszcie, unikając jego wzroku. - Miałam napisać artykuł i&
    - Nie przyszedłem tu w sprawie mojego samochodu - przerwał jej
    Aleks. - Przyprowadziłem twoje auto. Przedtem odholowałem je do
    warsztatu, gdzie wymieniono ci opony.
    Jej auto& Mollie otworzyła szerzej oczy. Co się z nią dzieje? Jak
    mogła o tym zapomnieć? Poczuła, że oblewa ją gorący rumieniec.
    - Eee... ja... wcale nie musiałeś tego robić... - powiedziała
    nieśmiało. Bóg wie, co gotów byłby sobie pomyśleć, gdyby wiedział,
    że na śmierć zapomniała o swoim samochodzie, ponieważ jej myśli i
    uczucia przez cały czas krążyły uporczywie wokół wspólnie
    spędzonej nocy. - Zamierzałam sama po niego pojechać - skłamała.
    - Policja otoczyła kordonem cały teren, więc raczej trudno byłoby
    ci go stamtąd zabrać. A gdybyś zwlekała z tym zbyt długo - dodał
    kwaśno - niewiele by z niego zostało...
    - Typowe - wybuchnęła Mollie, ciesząc się, że może pokryć
    złością swe prawdziwe, jakże niepokojące emocje. -Zmiało, napiętnuj
    ich za to, że nie są w stanie zaakceptować stylu życia, jaki wiedziesz
    ty i ludzie tobie podobni. Bob wspominał wcześniej, że zostały
    wstrzymane wszystkie wiadomości na ich temat. Co zamierzacie
    zrobić? Zorganizować bandę, która wygoni ich stąd przy użyciu siły?
    To...
    - Nie bądz śmieszna - przerwał jej szorstko Aleks.
    - To po co tam pojechałeś? Założę się, że nie po to, by wygłosić
    mowę powitalną - zakpiła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.