Home
Our Friends From Frolix 8
LA Banks Huntress 10 The Darkness
Courths_Mahler Jadwiga Diana
Crownover Jay Rowdy
DośÂ‚ć™ga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II
Joel Dorman Steele A Brief History of the United States, Fourth Edition (1885)
Connor Kerry Romans i Sensacja Pozdrowienia z Rosji
H Beam Piper The Cosmic Computer
LearningExpress 501 Grammar & Writing Questions, 1st Ed 180p(1)
Anty teoria literatury ebook demo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blogostan.opx.pl

  • [ Pobierz całość w formacie PDF ]

    Był tak opatulony i tak rozgrzany, \e opuściło go zupełnie poczucie niebezpieczeństwa.
    Widział tylko tyle z otaczającego świata, na ile pozwalała wąska szparka pomiędzy skrajem hełmu i
    szalikiem z domu, zakrywającym jego dziecinną twarz wraz z nosem. Było mu pod tym wszystkim tak
    przytulnie, \e mógł sobie wyobra\ać, jakoby wrócił cało z wojny, siedział bezpiecznie w domu i
    opowiadał rodzicom i siostrze o swoich prawdziwych wojennych przygodach. Tymczasem prawdziwa
    wojenna przygoda jeszcze trwała.
    Prawdziwa wojenna przygoda w wersji Weary'ego wyglądała następująco: Niemcy poszli do
    natarcia i Weary wraz z kolegami artylerzystami walczył jak diabli, a\ wszyscy prócz niego zginęli.
    Zdarza się. Potem Weary związał się z dwoma zwiadowcami, z którymi natychmiast się zaprzyjaznił, i
    postanowili wspólnie przebić się do swoich. Mieli iść forsownym marszem i raczej zginąć, ni\ się
    poddać. Uścisnęli sobie dłonie i nazwali się  trzema muszkieterami".
    Potem jednak zjawił się ten cholerny studenciak, słabeusz taki, \e w ogóle nie powinni go brać
    do wojska, i spytał, czy mo\e iść z nimi. Nie miał karabinu ani nawet no\a. Nie miał hełmu ani czapki.
    Nie umiał nawet chodzić normalnie  cały czas podrygiwał w górę i w dół, w górę i w dół, czym
    doprowadzał wszystkich do szaleństwa i zdradzał ich pozycję. Był godny po\ałowania. Trzej
    muszkieterowie pchali, ciągnęli i nieśli studenciaka całą drogę a\ do własnych pozycji, brzmiała wersja
    Weary'ego, ratując jego nędzne \ycie.
    Tymczasem w rzeczywistości Weary wracał po swoich śladach, \eby zobaczyć, co się stało z
    Billym. Powiedział zwiadowcom, \eby zaczekali, a on wróci po tego skurwiela studenciaka.
    Przechodził pod nisko zwisającą gałęzią, która uderzyła go w czubek hełmu z głośnym brzękiem.
    Weary tego nie słyszał. Gdzieś szczekał du\y pies. Tego równie\ Weary nie słyszał. Jego opowieść o
    wojnie doszła właśnie do najbardziej pasjonującego miejsca. Oficer gratulował trzem muszkieterom,
    informując ich, \e zostaną przedstawieni do Brązowej Gwiazdy.
     Czy mogę coś dla was zrobić, chłopcy?  spytał oficer.
     Tak jest  odpowiedział jeden ze zwiadowców.  Chcielibyśmy trzymać się razem do końca
    wojny. Czy mo\e pan sprawić, aby nie rozdzielano trzech muszkieterów?
    * * *
    Billy Pilgrim stanął, oparł się o drzewo i zamknął oczy. Głowę miał odchyloną do tyłu,
    nozdrza rozdęte. Wyglądał jak poeta w Partenonie.
    Wtedy właśnie po raz pierwszy wypadł z czasu. Jego świadomość wahnęła się pełnym łukiem
    wzdłu\ jego \ycia, dochodząc a\ do śmierci, która była liliową poświatą. Poza tym nie było tam nikogo
    ani niczego. Nic tylko liliowa poświata i ciche brzęczenie.
    A potem Billy wahnął się z powrotem w \ycie, i dalej, a\ do okresu przed swoim urodzeniem,
    kiedy była czerwona poświata i jakieś bulgoczące dzwięki. Potem znowu wrócił do \ycia i zatrzymał
    się. Był małym chłopcem i stał pod natryskiem obok swego włochatego ojca w lokalu Ymki w Ilium.
    Czuł zapach chloru z pobliskiego basenu pływackiego i słyszał trzask trampoliny.
    Mały Billy był przera\ony, gdy\ ojciec zapowiedział, \e będzie go uczył pływania metodą
     toń albo pływaj". Ojciec miał wrzucić Billy'ego na głęboką wodę, a Billy miał zacząć pływać jak
    diabli.
    Przypominało to egzekucję. Billy był zupełnie odrętwiały, kiedy ojciec zaniósł go z natrysków
    na basen. Oczy miał zamknięte. Kiedy je otworzył, znajdował się na dnie basenu i dookoła rozlegała się
    piękna muzyka. Stracił przytomność, ale muzyka nie milkła. Jak przez mgłę czuł, \e ktoś go ratuje.
    Wcale sobie tego nie \yczył.
    * * *
    Stamtąd przeskoczył w rok 1955. Miał czterdzieści jeden lat i odwiedzał swoją niedołę\ną
    matkę w Pine Knoll, w domu starców, gdzie umieścił ją zaledwie przed miesiącem. Zachorowała na
    zapalenie płuc i uwa\ano, \e ju\ z tego nie wyjdzie. śyła jednak jeszcze przez wiele lat.
    Straciła prawie całkiem głos i Billy, \eby ją słyszeć, musiał przyło\yć ucho do jej
    pergaminowych warg. Miała widocznie coś bardzo wa\nego do powiedzenia.
     Dlaczego...?  zaczęła i umilkła. Była zbyt słaba. Miała nadzieję, \e nie będzie musiała
    kończyć zdania, \e Billy za nią dokończy.
    Billy jednak nie miał pojęcia, o co jej chodzi.
     Co dlaczego, mamo?  spytał.
    Przełknęła z trudem, kapnęło jej kilka łez. Potem zebrała energię całego swego schorowanego
    ciała, od koniuszków palców. Zebrała jej tyle, \e mogła wyszeptać całe zdanie:
     Dlaczego ja się tak zestarzałam?
    * * *
    Stara matka Billy'ego straciła przytomność i ładna pielęgniarka wyprowadziła go z pokoju.
    Właśnie korytarzem przewo\ono ciało starca przykryte prześcieradłem. Swego czasu był słynnym
    maratończykiem. Zdarza się. Działo się to, jeszcze zanim Billy doznał uszkodzenia głowy w katastrofie
    lotniczej i zanim zaczął wypowiadać się na temat latających talerzy i podró\y w czasie.
    Billy usiadł w poczekalni. Nie był wtedy jeszcze wdowcem. Wyczuł coś twardego pod
    siedzeniem wyściełanego fotela. Sięgnął tam i znalazł ksią\kę Williama Bradforda Huie pod tytułem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sdss.xlx.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl.