Home Carey Mary Virginia Tajemnica Ĺmiertelnej PuĹapki Hard to Be a God Boris Strugatski Kochanek Ĺmierci Akunin Boris 185 James Susanne Biznesmen bez serca Grippando James Prawo śÂaski Lucy Monroe Sycylijska przygoda Flint, Kenneth S Chmielewska Joanna Janeczka i PaweśÂek 05 Wszelki wypadek Cole Eden Craven Harry Turtledove Gladiator |
[ Pobierz całość w formacie PDF ] przedstawił istotę sprawy i zakończył: Przeprowadzić masową obławę należy niezwłocznie, nie pózniej niż dzisiaj w nocy to sześć. Churtinski słuchał w napięciu, dwa razy jęknął, a pod koniec nawet rozpiął ciasny kołnierzyk. Zgubił mnie pan, Eraście Pietrowiczu, po prostu zgubił rzekł. To gorsze od szpiegostwa. Jeśli bohatera Plewny uśmiercono z powodu marnego kruszcu, zhańbiliśmy się przed całym światem. Choć oczywiście milion marną sumą nie jest& Piotr Parmienowicz zacisnął palce, zastanawiając się. Boże, co tu robić, co robić& ? Do Władimira Andriejewicza nie warto się pchać, nie takie rzeczy mu teraz w głowie. A i Karaczencew nie pomoże nie ma w tej chwili ani jednego wolnego stójkowego. Wieczorem z tej smutnej okazji wszędzie zrobi się spory ruch, no i będzie tylu dostojnych gości każdego trzeba ochraniać i strzec przed terrorystami. Nie, kochany panie, nic dzisiaj z obławy nie wyjdzie, proszę to sobie wybić z głowy. To się nam wymknie. Fandorin omal nie zajęczał. Najprawdopodobniej już się wymknął westchnął ponuro Churtinski. Jeśli nawet uciekł, to ś ślad jest świeży. Byle szybko, to coś tam jeszcze chwycimy. Piotr Parmienowicz bardzo delikatnie wziął rozmówcę pod rękę. Ma pan rację. Tracić czas byłoby zbrodnią. Przecież nie od wczoraj zgłębiam tajemnice Moskwy Znam i tego Miszę Malutkiego. Dawno się do niego dobieram, ale to sprytna bestia. I co jeszcze panu powiem, drogi Eraście Pietrowiczu& Głos radcy dworu zadzwięczał przyjaznie, konfidencjonalnie, zawsze przymrużone oczy otwarły się szeroko, zdradzając mądrość i przenikliwość. Szczerze mówiąc, z początku mi się pan nie podobał. Wcale a wcale. Fircyk, pomyślałem, delikacik. Przyleciał na gotowe, krwią i potem zdobyte. Ale Churtinski zawsze gotów jest przyznać, że nie miał racji. Co do pana się pomyliłem, wydarzenia dwóch ostatnich dni świadczą o tym wymownie. Widzę, że z pana człowiek bardzo mądry, doświadczony, no i detektyw pierwszej klasy. Fandorin lekko się ukłonił, oczekując dalszego ciągu. Mam zatem dla pana pewną propozycję. Jeśli oczywiście pan się nie boi& Piotr Parmienowicz przysunął się blisko i zaszeptał. %7łeby nie zmarnować dzisiejszego wieczora, może przeszedłby się pan po chitrowskich jaskiniach i zrobił rekonesans? Wiem, że jest pan nieprześcignionym mistrzem charakteryzacji, więc udać mieszkańca Chitrowki to dla pana błahostka. Znam jedno takie miejsce, gdzie najprawdopodobniej natrafi pan na ślad Malutkiego. Wiem to ze swoich zródeł. Przydzielę panu obstawę, najlepszych swoich agentów. No jak, nie pogardzi pan taką robotą? Czy może boi się pan? Nie pogardzę i nie boję się odparł Erast Pietrowicz, któremu propozycja radcy dworu wydała się nawet niegłupia. W rzeczy samej, jeśli już operacja policyjna jest niemożliwa, dlaczegóż by nie popróbować samemu? A jeśli pan coś znajdzie ciągnął Churtinski to o świcie można by nawet zrobić obławę. Niech no mnie pan tylko powiadomi. Pięciuset stójkowych panu oczywiście nie zbiorę, ale tylu nie będzie potrzeba. Przez ten czas przecież zdoła pan chyba ograniczyć teren poszukiwań? Niech pan mi pośle jednego z moich ludzi, a resztę już sam zrobię. Bez jego ekscelencji Jewgienija Osipowicza też sobie świetnie poradzimy. Erast Pietrowicz zmarszczył się, bo to znowu dawały o sobie znać moskiewskie intrygi, o których teraz lepiej byłoby zapomnieć. Dziękuję za p pomoc, ale pańscy ludzie nie będą mi potrzebni powiedział. Przywykłem radzić sobie sam. Mam znakomitego pomocnika. Ten pański Japończyk? Churtinski był, jak się okazuje, świetnie poinformowany. Chociaż co się dziwić, taka już jego rola: o wszystkich wszystko wiedzieć. Tak. On mi w z zupełności wystarczy. Od pana potrzebuję tylko jednej wskazówki. Gdzie mam szukać Miszy Malutkiego? Radca dworu nabożnie się przeżegnał, słysząc płynący z góry dzwięk dzwonu. Jest na Chitrowce takie zakazane miejsce. To gospoda, nazywa się Katorga . W dzień jest tam zwyczajna, ohydna piwiarnia, a na noc schodzi się ferajna tak się to bandyckie towarzystwo nazywa. Misza Malutki też często tam zagląda. Jak nie będzie jego, to zjawi się na pewno któryś z jego zbirów. Niech pan zwróci uwagę także na gospodarza, to łotr spod ciemnej gwiazdy. Churtinski z dezaprobatą pokręcił głową. Z moich agentów niepotrzebnie pan rezygnuje. Miejsce jest naprawdę niebezpieczne. To nie żadne tajemnice Paryża, tylko Chitrowka. Ciach nożem, i po sprawie. Niechże choć któryś z moich ludzi doprowadzi pana do Katorgi i poczeka na zewnątrz. Proszę się nie upierać, ja nie żartuję. Dziękuję uprzejmie, jednak sam jakoś sobie poradzę. Fandorin najwyrazniej ufał we własne siły. Rozdział ósmy, w którym dochodzi do katastrofy Nastasja, czego się drzesz, jakby cię ze skóry obdzierali? powiedział ze złością Ksawierij Fieofiłaktowicz, zaglądając na jej krzyk do przedpokoju. Kucharka była głupia, miała niewyparzoną gębę, a swego gospodarza traktowała bez szacunku. Gruszyn trzymał ją głównie z przyzwyczajenia, no i dlatego, że durne babsko świetnie piekło pierogi z rabarbarem czy z wątróbką. Tyle że jej donośny głosik, którego Nastasja nie skąpiła w swoich wiecznych bataliach z Głaszką z sąsiedztwa, ze stójkowym Siłyczem czy z żebrakami, niejeden raz przerywał Ksawierijowi Fieofiłaktowiczowi lekturę Wiedomosti Moskowskoj Policyi , rozważania filozoficzne, a nawet słodką przedwieczorną drzemkę. Teraz też przeklęta baba rozwrzeszczała się tak, że Gruszyn musiał przerwać miły sen. Szkoda, śniło mu się, że nie jest żadnym prystawem na emeryturze, tylko kapustą rosnącą w ogrodzie. Głowa mu wystaje z grządki, a obok siedzi kruk i dziobie go w lewą skroń, ale jego wcale to nie boli, tylko właśnie jest bardzo miło. Nigdzie nie trzeba iść, spieszyć się, bać się też nie ma czego. Błogostan. Ale potem kruk zaczął dokazywać: dziobać go już nie na żarty, lecz okrutnie, aż zaczęło chrzęścić, w dodatku przerazliwie się rozkrakał, więc Gruszyn obudził się z bólem głowy i z wrzaskiem Nastasji w uszach. %7łeby cię jeszcze gorzej pokręciło! krzyczała kucharka za ścianą. A ty, poganinie, czego oczy mrużysz? Zaraz wam tutaj dam szmatą przez łeb, to zobaczycie! Ksawierij Fieofiłaktowicz wysłuchał tej filipiki i zainteresował się. Niby kogo tam pokręciło? Jakiż znowu poganin? pochrząkując, wstał i poszedł robić porządek. Sens zagadkowych słów Nastasji wyjaśnił się, kiedy Gruszyn wyjrzał na ganek. No jasne, znowu żebracy. Tacy właśnie się włóczą od rana do wieczora po litościwych zamoskworieckich uliczkach. Jeden to stary garbus, skręcony w ośmioro, podpierający się dwoma krótkimi kosturami. Drugi umorusany Kirgiz w wytłuszczonym chałacie i podartej czapce z nausznikami. Boże, kogo już niesie do tej matki Moskwy! Dosyć, Nastasja, ogłuchnąć można! huknął Gruszyn na awanturnicę. Daj im po kopiejce i niech sobie idą. Ale oni z panem chcą gadać! odwróciła się ogarnięta gniewem kucharka. Ten tam pokazała garbusa powiada mi: obudz pana, mamy do niego sprawę. Ja ci dam obudz ! Bezczelny! Pospać człowiekowi nie dadzą! Ksawierij Fieofiłaktowicz przyjrzał się kalekom uważniej. Stop! Ten Kirgiz jakiś znajomy! No i żaden z niego Kirgiz. Prystaw złapał się za serce. A z Erastem Pietrowiczem co? Gdzie jest? Eee tam, przecież on po naszemu nie rozumie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza- uśmiech Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||